Bloodborne — to trudna miłość, ale nie odwracaj się do świetnej gry plecami

Bloodborne, kolejnego dzieła japońskiego FromSoftware, odpowiedzialnego wcześniej za utrzymane w tym samym stylu Demon’s Souls oraz Dark Souls, fanom ostatnich produkcji firmy nie trzeba polecać. Zakupią je z automatu, będąc pewnymi świetnej zabawy, chociaż kilka rzeczy u podstaw rozgrywki zmodyfikowano. Absolutnie nie ma wątpliwości, że zakochani w poziomie trudności dotychczasowych dokonań studia odnajdą tutaj coś dla siebie i nawet rozważą pewnie nabycie PlayStation 4, na której to konsoli gra jest wyłącznie dostępna — o ile jej dotąd oczywiście już nie mieli. Nie zawiodą się. Inna bajka to gracze jakoś nie za bardzo kojarzący poprzednie dokonania deweloperów. Tutaj dobra wiadomość jest taka, ze Bloodborne doskonale sprawdza się jako pierwsza propozycja z całego już cyklu nie dających wytchnienia projektów, bo za zmianą realiów poszły też kolejne, między innymi w temacie dostępnego oręża, a także systemu prowadzenia walki. Jeśli ktoś wcześniej odpuszczał, niech spróbuje na nowo.

Bloodborne — to trudna miłość, ale nie odwracaj się do świetnej gry plecami

09.04.2015 | aktual.: 13.04.2015 10:29

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Warto wiedzieć, że tytuł ten oferuje ciekawą historię przeklętego miasta Yarnham, przypominającego nieco Londyn epoki wiktoriańskiej, gdyby ktoś wypuścił na ulice wilkołaki i inne obrzydliwe potwory, a poza tym specjalnie powyginał uliczki oraz poustawiał strzeliste kaplice, zamki i przejścia do podmiejskich, zupełnie inaczej prezentujących się lokacji tak, że będziecie zafascynowani, jak to ładnie połączono, a zaklniecie brzydko, kiedy nie będziecie mogli gdzieś powrócić. Fabuła jednak jest specjalnie niedopowiadana, kryje się w szeptach tajemniczych postaci, przykrótkich dialogach, opisach odnajdywanych po drodze przedmiotów (polonizacja w formie tekstowej wypadła bardzo zręcznie). Twórcy pozwalają pracować wyobraźni graczy, wcielających się po prostu w polującego na stwory łowcę. Kim jest, jaki jest, o co chodzi z bestiami i plagą, na te wszystkie pytania poszukacie odpowiedzi w trakcie rozgrywki. Najpierw jednak skupicie się na jednym: jak przetrwać w tej rzeczywistości?

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Początki to katorga. Zapewne po zabiciu kilku pierwszych mieszkańców miasta i uniknięciu tłumu innych, idących palić na stosie pozostałości po zmiennokształtnych, zginiecie z ręki olbrzyma z toporem. Pójdziecie więc w drugą stronę, trafiając pod czyjeś widły lub młot spaślaka, a chcąc uciec wleziecie na most, prosto pod nogi pierwszego bossa… Ginie się tutaj często, ale to tylko po to, byście zaczęli korzystać z rozumu. Jak ktoś nie lubi, ma problem. Nie ma co uderzać frontalnie, podstawa to uniki oraz obserwowanie przeciwnika, aby zaatakować w odpowiednim momencie. Z początku korzystanie z podręcznej broni palnej do przerywania sekwencji ciosów wroga, by móc wyprowadzić kontratak, będzie czarną magią, potem zaś normalnym odruchem. Wszystko to po prostu kwestia czasu, a także ogrania. Im szybciej zorientujecie się też, że pociski i buteleczki uzdrawiające wypadają z nieprzyjaciół bardzo często, a zdrowie zawsze można w większości odzyskać zaraz po przyjęciu od kogoś ciosu na klatę, poprzez szybkie obicie zwrotne wroga (tak to fajnie wymyślono), zaczniecie grać bardziej agresywnie, pewnie, niemniej w dalszym ciągu bez szaleństw. Nie na niskim poziomie herosa. Z czasem przyjdzie też przełączanie się między trybami broni. Szybki, lecz słabszy miecz, czy może nałożyć przystawkę z młotem, bo będzie na bank okazja się zamachnąć? Im dalej w las, tym więcej skrywanych możliwości...

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Gra ma dwie waluty. Jedna to tzw. tętnienia krwi, otrzymywane po zabiciu wrogów, a czasem też znajdywane. Mogą zostać wykorzystane jako punkty doświadczenia do podniesienia statystyk bohatera lub zakupu przydatnych przedmiotów, broni czy elementów ubioru. Po śmierci tracimy te niespożytkowane, przy czym da się je odzyskać, udając się w miejsce zgonu. Wraz z naszym powrotem, ożywają przy tym (nie)stety także wszelcy przeciwnicy po drodze, więc trzeba być bardzo rozważnym… Generalnie na większe kombinowanie jest zawsze czas po zapaleniu nowej latarni, czyli punktu kontrolnego, do którego potem będziecie mogli się przenieść ze snu, a więc świata wypadowego, robiącego za bazę. Tu powracacie do żywych, poczynicie zakupy, naprawicie broń, ulepszycie oręż z wykorzystaniem specjalnych komponentów oraz morza tętnień, zeskładujecie niepotrzebne fanty i dopiero wskoczycie z powrotem na poprzednią zgubną ścieżkę. Do tego jest przyznawany systematycznie Wgląd, w późniejszym czasie też do kupowania ekwipunku, ale wcześniej już wpływający na wydarzenia w Yarnham. Bez niego nie pobawicie się także w trybie multiplayer. Jeśli jednak ktoś zaczniecie się tym głębiej interesować to znaczy, że Bloodborne już go ma…

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Produkcja prezentuje jeden z najbardziej fascynujących światów gier w historii. Od gotyku, po mroczne fantasy, w dodatku z niezwykłą dbałością o szczegóły. Miejscówki pełne są drobnych przedmiotów, waz czy skrzyń do zniszczenia, których rozwalenie bardzo często odsłania wcześniej niewidoczne przejście gdzieś. Oświetlenie i dym budują odpowiedni nastrój grozy, potęgowany przez zmieniająca się wraz z postępami porę doby. Do tego dochodzą fantastyczne odgłosy. Raz, kiedy ostatkiem sił chowałem się za rogiem i słuchałem złowieszczego stukotu, będąc już pewnym śmierci, wpadłem nagle w euforię, bo to tylko czaszka turlała się powoli z góry. Z emocji zrobiłem przerwę na łyk wody, zapominając, że tutaj nie ma pauzy i po powrocie już oczywiście nie żyłem, gdyż ktoś mnie dopadł… Takich momentów jest znacznie więcej, a muzyka dokłada się do efektu. Do tego miasto to nie tylko tło. Da się porozmawiać z zabarykadowanymi w domach ludźmi, a nawet wskazać im bezpieczne miejsce, mogąc liczyć później na ich wdzięczność. Każda lokacja robi wrażenie, nawet niby nieciekawe kanały. Przyczepić można by się na siłę do rozstawienia przejść do kluczowych miejsc. Mapy nie ma, a czasem coś ważnego mignie w kąciku oka i nie wiadomo potem, gdzie to było. Człowiek przemierza na nowo znane lokacje, a wtedy odnajduje jeszcze zupełnie inne miejsca… A że do więzienia trafia się, gdy zabije określony przeciwnik? Też jedna z rzeczy, które wychodzą dopiero w praniu. Sporo tutaj celowego błądzenia i lizania ścian, pamiętajcie.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Grafika w tej grze jest ważna. Może brzmi to jak banał, jednak tylko przyglądając się bacznie odpowiednio ciężkim, wypracowanym animacjom przeciwników, zorientujecie się, kiedy wyprowadzić kontrę lub dać susa w bok. Z początku bossowie wydają się być sprowadzeni wyłącznie do postaci różnych nieuczesanych gigantów, ale potem zobaczycie, że to nieprawda… Co dobre, osobnych spotkacie w generowanych losowo lochach, które sami będziecie mogli przywołać już po kilkudziesięciu godzinach gry. Na przywoływaniu opiera się także rozgrywka online, co ma swój urok, gdyż gotowość do rozpoczęcia zabawy musi wyrazić zapraszający i losowo zapraszany, ale też czasem na odpowiedź czeka się strasznie długo. Jeśli już o wpatrywaniu się bezcelowo w ekran doczytywania mowa, zmora tytułu to przy okazji ponad półminutowe wgrywanie lokacji po śmierci lub przy teleportach do latarń. Jeśli niemniej ktoś załapie bakcyla, a wierzę, że przełamie się niejeden sceptyk, to absolutnie nie ma znaczenia. Gorzej, że zdarzają się znacznie gorsze wpadki techniczne, raz na jakiś czas odbierające na chwilę frajdę.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Bloodborne potrafi niesamowicie zwolnić w szczególnie bogatych w akcję, a do tego zadymionych momentach, co bywa niemal dosłownie śmiertelnie niebezpieczne. Jeżeli gracie z kimś, liczba klatek na sekundę może standardowo zejść do poziomu tak na oko poniżej 20, co skutkuje po prostu nieprzyjemnymi przycięciami. Prawdziwa zmora to jednak wpadanie w posadzki czy przenikanie między teksturami po odrzuceniu ciosem wroga, a w rezultacie zaklinowanie się w przezroczystej przestrzeni, z dorysowującą się lokacją w tle. Raz też produkt zrestartował mi konsolę, wymuszając odbudowywanie systemu plików. Na szczęście na strachu się skończyło, zapis gry nigdzie nie zniknął. Fani niemniej polecają na forach regularne robienie kopii zapasowej postaci, więc coś jest na rzeczy. Pewnie wbrew uwagom większości recenzentów, ja zarekomenduję ponadto wyszukanie sobie w sieci poradników, z których nie musicie od razu przecież korzystać. Przyjdzie w pewnym momencie zwyczajnie zacinka, umknie uwadze jedna jedyna droga dalej, przez co kręcić będziecie się po Yarnham bez celu, lekko irytując. Wtedy się przydadzą. Zachęcą ponadto do rozpoczęcia w późniejszym czasie gry od nowa następną postacią. Wcale nie z uwagi na wypróbowanie innych zestawów uzbrojenia w boju, choć to też, lecz także odszukanie w odpowiednim czasie wyjątkowych sytuacji oraz bohaterów, później niedostępnych, jeśli ich przed poszczególnymi bossami nie wyłapiecie. Pierwsze przejście gry daje jej niepełny obraz.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Starając się podejść do Bloodborne obiektywnie, to teoretycznie tylko wariacja na temat świetnie wypracowanej w poprzednich Soulsach formuły. Tym samym to znów dzieło nie dla wszystkich graczy, za to margines odrzucenia poziomem trudności nieco zmniejszono, wprowadzając niby drobne, lecz istotne zmiany do systemu. Jak jednak wcześniejszych dokonań FromSoftware nie jestem jakimś ogromnym fanem, tak najnowszy projekt pochłonął mnie bez reszty, do czego przyznaję się oto bez bicia. Zapewnił mi wiele dni świetnej rozrywki i zapewni ich jeszcze więcej, bo nie odkładam go na półkę. Do wymiataczy znanych z serwisu YouTube nie mam zamiaru aspirować, ale pozostało wiele nierozwiązanych zagadek, także w temacie wykorzystania specyficznych przedmiotów, o rozgrywce online nie wspominając. Gra stale zaskakuje, trzeba jednak mieć do niej cierpliwość. Dlatego polecam tytuł sprawdzić, pożyczyć od kogoś przynajmniej na kilka dni, ponieważ musicie w pełni świadomie chcieć go kupić.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)