Cyberpunk 2077: Recenzja na zimno
Długo zwlekałem z publikacją moich wrażeń z Cyberpunk 2077 z wielu powodów. Przede wszystkim postanowiłem przeczekać nagonkę, popremierową gorączkę, falę rozczarowań wylaną w recenzjach i komentarzach. Wolałem poczekać na kilka poprawek, uspokojenie sytuacji i pomyślałem, że do gry wrócę wtedy, gdy wszyscy ochłoną. Nie do końca wyszło, bo w sieci nadal jest gorąco, ale wydaje mi się, że mogę wydać sprawiedliwy i nie podburzany atmosferą wokół gry osąd.
Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o tej grze zarówno przed, jak i po premierze. Nie pamiętam, aby jakakolwiek gra w historii była aż tak marketingowo dopalana. Murale na budynkach, bilbordy, plakaty, reklamy, wszechobecne komunikaty itp. Bańka była pompowana do niebotycznych rozmiarów, a gdy przyszedł dzień premiery i pierwszych wrażeń, pękła zmiatając wszystko z powierzchni ziemi. Moim zdaniem to była największa wada tej gry – napompowany marketing i sporo błędów twórców, którzy nie pokazali, jak ta gra wygląda na konsolach starej generacji. Po części można ich zrozumieć, bo gdyby pokazali, zapewne większość klientów z tej grupy, zrezygnowałaby z zakupu gry przed i w dniu premiery, a to wiązałoby się z ogromnym ograniczeniem wpływów. Z drugiej strony, sami nakręcili na siebie bata, a ostatnie tłumaczenia, że podczas testów nie zauważyli błędów, jest bardzo mętne. No ale cóż, sytuacja jaka jest, każdy widzi. Po premierze ja również byłem rozczarowany, bo z obietnic pozostały zgliszcza, ale postanowiłem się wstrzymać i poczekać by ochłonąć, zobaczyć, jak będzie się rozwijała sytuacja, dać twórcom szansę na poprawki itp.
Spodziewaliście się cudów, to macie za swoje…
Wygórowane oczekiwania, dodatkowo podsycane przez twórców, którzy nie kwapili się, by pokazać prawdziwy gameplay z Xbox One X oraz PS4, to największa zmora tej gry. Jasne, błędy, glitche, graficzne babole itp. obecne w dniu premiery, w większym lub mniejszym stopniu zostały naprawione, ale niesmak pozostał. Po prostu wszyscy oczekiwali cudów, wierzyli w piękne obrazki, a gdy odpalili grę na starych konsolach, wpadali w szał. Czy słusznie? To już oceńcie sami.
Gra sama w sobie jest bardzo dobra i moim zdaniem w chwili obecnej jest równym konkurentem dla Wiedźmina 3, GTA V itp. Moim zdaniem jest tak samo przełomowa, ale żeby to docenić, trzeba zapomnieć o tej całej marketingowej szopce i podejść do gry z czystą głową, na zimno. Fabuła, mimo wszystko grafika, mechanika gry, jej ogrom i możliwości – to zasługuje na ogromną uwagę i pochwałę. Jasne, na konsolach poprzedniej generacji grafika nie jest idealna, momentami nawet rozczarowująca, ale takie są realia rynku – to gra, która powinna być tworzona tylko i wyłącznie na konsole nowej generacji. Tutaj mówimy o wstecznej kompatybilności, a więc cudów nie ma. Szkoda, że twórcy się w tym pogubili, ale jeśli tworzy się grę od tak dawna, trudno przewidzieć, jaka generacja konsol będzie obowiązywała w dniu premiery. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Wydaje mi się, że to też wynik presji, bowiem gdyby twórcy po raz kolejny odwołali premierę i stwierdzili, że zrezygnują z wersji na stare konsole, syf byłby jeszcze większy.
Nie miałem przyjemności grać w Cyberpunk 2077 na potężnym komputerze, ale słyszałem, że tam problemów nie ma. Szczęśliwi posiadacze konsol nowej generacji wkrótce dostaną również darmową aktualizację next-genową, która powinna wykorzystać potencjał sprzętu i sprawić, że gra będzie wyglądała bajecznie. W międzyczasie pojawią się również kolejne łatki poprawiające wygląd, stabilność i ogólną jakość gry na PC i odchodzącą generację konsol. Niedługo pojawi się również aktualizacja 1.1 oraz 1.2. Już te pierwsze łatki, wydawane „na gorąco”, by nieco załagodzić burzę tuszowały największe błędy.
Na początku było ciężko…
Nie będę ukrywał, że pierwsze wrażenia z gry były prawdziwą mieszanką zachwytu, rozczarowania, zdziwienia i poczucia, że komuś się chyba coś pomyliło. Przez chwilę myślałem, że moja konsola po prostu się zepsuła. Tak, też uległem tej marketingowej fali i dałem się porwać licząc na jakość z filmów przedpremierowych. Zresztą było wiele gier, które zachwyciły mnie grafiką i sprawiły, że na chwilę zatrzymywałem się podczas rozgrywki i po prostu podziwiałem świat. Takie wrażenie wywarło na mnie Red Dead Redemption 2 oraz Wiedźmin 3, więc miałem nadzieję, że w Cyberpunk 2077 będzie podobnie. No cóż, nie było…
Pierwsze misje, wizyta w Night City i porównanie obietnic, zapowiedzi do rzeczywistości. Dramat w trzech aktach. Momentami spadki płynności, błędy graficzne i ogólna brzydota gry odbierały chęci do dalszego obcowania z tym „dziełem”. Gdybym wtedy opublikował recenzję, musiałbym się pewnie tłumaczyć z wielu przekleństw i zmieszania twórców z błotem.
Poniżej krótki gameplay. Oczywiście YT mocno obcina jakość i niechętnie konwertuje do jakości 4K...[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=AnlUg_0gbjE]Dlatego też postanowiłem poczekać i… zmieniłem zdanie. Nie, nie diametralnie. Nie uważam, że jest to dzieło wszech czasów i początkowe błędy zostały odkupione. Nie, takich rzeczy się nie zapomina. Być może jestem już za stary na gry i nie podchodzę do nich aż tak emocjonalnie. Jestem cierpliwy i wyrozumiały, więc zamiast obrażać się na cały świat poczekałem na obiecane łatki, które pomogły w ogromnym stopniu. Gra stała się grywalna, płynniejsza, po prostu lepsza, dzięki czemu zamiast denerwować się na lawinowo spływające z ekranu błędy i glitche, zacząłem cieszyć się rozgrywką. Tak powinno być od początku, a być może nie byłoby obecnej sytuacji.
Wiedźmin, GTA, Red Dead Redemption, Hitman i Watch Dogs w jednym?
Jeśli do tej pory dużo grałeś w Wiedźmina, poczujesz się w Night City jak w domu. Zamiast Płotki pojeździsz samochodami, miecze możesz sobie wszczepić w ręce, a arsenał rozszerzysz mnóstwem broni białej i palnej. Czary zostały zastąpione zdolnościami hakerskimi, zaś możliwości rozwoju postaci są tak samo gigantyczne. Bez problemu zwiniesz samochód jak w GTA, zrobisz porządną zadymę pod klubem i wejdziesz do wielu budynków. Otwarty świat przypomina nieco Red Dead Redemption, szczególnie okolice Badlands, wiele misji możesz wykonać zarówno w roli Rambo, wpadając i rozwalając każdego, kto się rusza, lub po cichu, niezauważalnie jak w Hitmanie. Poza tym na każdym kroku skorzystasz z umiejętności hakerskich i nie są one tylko dodatkiem, ale nierzadko drogą do sukcesu w misji.
Już początkowe misje w prologu są niezwykle zróżnicowane. Poza tym misje poboczne nie polegają tylko na „przynieś, wynieś, pozamiataj”. Bardzo często wciągają niemniej niż główny wątek. Bardzo często przerywałem główną nić fabularną, aby zrobić co się da „na boku” i ani przez chwilę nie miałem poczucia, aby to wreszcie odbębnić i wrócić do sedna. W wielu grach tak to niestety wyglądało, ale nie w Cyberpunk 2077. Za to twórcom należą się ogromne pochwały. Postacie są ciekawe, barwne i wywołują mnóstwo emocji. Poza tym decyzje podejmowane podczas gry mają ogromny wpływ na dalsze losy bohatera oraz całą linię fabularną. Wytrwali zapewne będą przechodzić grę kilkukrotnie, by po drodze podejmować różne decyzje, które przyniosą inne konsekwencje.
Jasne, mam twórcom za złe, że do ostatecznej gry nie zostały dodane liczne elementy zapowiadane wcześniej. Brakuje mi tuningu samochodów i motocykli. Polowanie na nowe auta oraz ich kupowanie mija się całkowicie z celem i nie przynosi frajdy, skoro nie można ich personalizować. Pod tym względem nawet Red Dead Redemption 2 jest lepsze, bo tam można było sobie zmodyfikować nawet siodło! Szkoda, że zrezygnowano z podróży pociągami, bo mogło to w znaczący sposób wpłynąć na rozgrywkę dodając ciekawy element do misji. Zresztą same podróże po mieście nie dają satysfakcji. A szkoda, bo Night City jest ogromne i ciekawe architektonicznie. Liczę, że w kolejnych poprawkach, dużych łatkach i darmowych DLC pojawią się choć szczątkowe możliwości wspomniane wyżej.
Nie taki diabeł straszny…
Trochę zazdroszczę tym, którzy postanowili przeczekać to początkowe zamieszanie, nie zdecydowali się na preorder, nie włączyli gry w dniu premiery i nie śledzili z wypiekami na twarzy informacji o nowych poprawkach. Bardzo często trafiałem na komentarze ludzi, którzy poczekają kilka tygodni lub miesięcy, aż gra zostanie naprawiona, cena mocno się obniży, a w planach pojawią się kolejne dodatki i poważne zmiany. I właśnie teraz warto kupić Cyberpunk 2077. Całkowicie rozumiem tych, którzy żałują zakupu gry w przedsprzedaży lub w dniu premiery bo faktycznie, mogli poczuć się oszukani. Nie warto jednak skreślać tej gry, bo w chwili obecnej jest już w bardzo dobrym stanie. Nie idealnym, ale jeśli kolejne poprawki będą tak skuteczne, a cena dodatkowo spadnie, zdecydowanie warto rozważyć zakup!