Druzgocący raport o Opera Software. Firma ponoć żyje z chwilówek
Jeszcze do niedawna pozycja firmy Opera Software wydawała się bardzo pewna. Jej flagowy produkt, przeglądarka Opera, nigdy nie był liderem popularności w swojej kategorii, ale miał na tyle liczne grono fanów, aby zapewnić podstawę do prowadzenia intratnego biznesu. Tymczasem firma Hindenburg Research raportuje o zapaści finansowej Opery.
Jak czytamy, od roku 2018 firma znajduje się na równi pochyłej. W tym czasie marża brutto spadła o 22,6 proc., a dochód osiągnął wartość ujemną, spadając z 32 mln dol. zysku do 12 mln dol. strat. A to ponoć ledwie zalążek kłopotów, gdyż prognozy są jeszcze bardziej pesymistyczne.
Karaoke i chwilówki zamiast przeglądarki
Winą za taki stan rzeczy obarczono dyrektora generalnego firmy, który nie ma precyzyjnego planu prowadzenia przedsiębiorstwa. Yahui Zhou, bo o nim tu mowa, trafił na stanowisko w 2016 roku, gdy jako prezes firmy Beijing Kunlun Tech zdecydował się wykupić Operę od dotychczasowych, norweskich właścicieli. Zaczął od promocji własnej aplikacji do karaoke, StarMaker, która wprawdzie uzyskała ponad 50 mln pobrań, ale ich monetyzacja to kwestia wątpliwa.
Model biznesowy karaoke miał być oparty na technologii blockchain i autorskim frameworku ICST. Problem w tym, że głównego twórcę systemu aresztowano i tak naprawdę nie wiadomo, czy w związku z tym StarMaker może generować jakieś większe przychody. Yahui Zhou twierdzi, że tak, ale nie chce zarazem ujawniać szczegółowych raportów finansowych dotyczących apki.
Równolegle, jak podaje Hindenburg Research, nowy szef Opery zainteresował się rynkiem chwilówek. Prowadzi platformę OKash, która służy do udzielania lichwiarskich pożyczek na rynkach afrykańskich. Obecnie odpowiada ona ponoć za ponad 42 proc. przychodów Opera Software.
Wielomilionowe przelewy na reklamę
Analitycy twierdzą, że Yahui Zhou, finansując swoje kontrowersyjne biznesy, wyprowadził z kasy Opery co najmniej 70 mln dol., z czego znaczna część poszła na kampanie reklamowe. Nie tylko apek StarMaker i OKash, ale także na przykład antywirusa 360 Mobile Security, któremu przypisuje się zainwestowanie około 31 mln w reklamy na Facebooku i Google Ads.
Inwestorzy niepokoją się o przyszłość Opera Software. W związku z tym zlecono firmie prawniczej Kirby McInerney LLP gruntowne zbadanie przepływów gotówki. Przy czym jest jeszcze coś: jeśli Yahui Zhou faktycznie opiera swój biznes na aplikacjach pożyczkowych, to jest to postępowanie niezwykle ryzykowne. W regulaminie Sklepu Play jest furtka do usunięcia takich apek. Gdy tylko Google uzna to za stosowne, Opera Software może znaleźć się w jeszcze większych tarapatach.
Aktualizacja (20.01.2020, 14.25): Skontaktował się z nami przedstawiciel Biura Prasowego Opery w Polsce, Maciej Parol, który twierdzi, że zarzuty firmy Hindenburg są nieprawdziwe i mają na celu obniżenie wartości akcji firmy. – Jako Opera uważamy, że Hindenburg opublikował raport w ramach próby stworzenia sytuacji, w której będzie można grać na krótką sprzedaż (na spadek ceny) akcji Opery – pisze rzecznik w mailu adresowanym do redakcji dobrychprogramów. – Firma Hindenburg nie ukrywa, że chce na tym zarobić – dodaje. Załącza też oświadczenie, które firma Opera opublikowała z myślą o inwestorach. Pełna treść poniżej.
Niestety, poproszony o szczegółowy komentarz w sprawie apki OKash i tego, jaką rolę pełni ona w biznesie Opera Software, rzecznik odesłał nas do centrali w Oslo. Nie był również w stanie potwierdzić, czy inwestorzy rozpoczęli już jakieś kroki prawne przeciwko Opera Software. Aktualnie czekamy na obiecany kontakt w Norwegii. O rozwoju akcji będziemy informować was na bieżąco.