Facebook i Twitter bez respektu dla prezydenta Brazylii. Wpisy o koronawirusie wyleciały
Jair Bolsonaro uważał, że obawy przed koronawirusem to gruba przesada. Dla Facebooka i Twittera to za dużo. Decyzja wydaje się rozsądna, ale może mieć poważne konsekwencje.
01.04.2020 12:03
Od dawna mówi się, że technologiczne korporacje mają większą władzę niż państwa. Skasowanie wpisów prezydenta Brazylii pokazuje, że coś w tych twierdzeniach jest - nawet najważniejszy polityk w kraju nie może za ich pomocą głosić herezji.
Jair Bolsonaro uważał, że ludzie powinni wrócić do pracy, a polityka innych państw związana z próbą powstrzymania pandemii to zwykła histeria. Na dodatek radził, że wirusa pokonać można za pomocą stosowanej w walce z malarią hydroksychlorochiny, co budzi wątpliwości wielu specjalistów.
Według Facebooka i Twittera propagowanie informacji i zachowań zagrażających zdrowiu to za wiele.
Dlatego kontrowersyjne wpisy usunięto
Wydaje się, że decyzja społecznościowych serwisów jest dobra. Wiele osób mogłoby uwierzyć w porady prezydenta i nie zastosować się do zasad bezpieczeństwa. Pojawiają się jednak wątpliwości.
Czy Facebook i Twitter zawsze będą wykazywać się konsekwencją? W końcu niedawno Donald Trump skrytykował przedłużenie kwarantanny i porównał koronawirusa do grypy. Wprawdzie miało to miejsce na antenie Fox News, ale filmiki mogą być udostępniane przez innych. Niewykluczone też, że podobne opinie pojawią się też w mediach społecznościowych prezydenta.
Co ciekawe, jeszcze niedawno Facebook wzbraniał się przed kasowaniem nawet kłamliwych wpisów polityków.
- Nie sądzę, aby ludzie chcieli żyć w świecie, w którym można powiedzieć tylko to, co firmy technologiczne uznają za prawdziwe - powiedział w rozmowie z "Washington Post" Mark Zuckerberg.
Jest w tym sporo racji. Wpis zawierający fałszywą informację jest dowodem w sprawie. Być może za kilka lat prezydent Brazylii będzie wypierał się swoich słów na temat koronawirusa. O ile w przypadku znanych nazwisk zostaną artykuły, tak o wielu mniejszych kłamstwach i manipulacjach nie wszyscy napiszą - zostaną tylko na profilu polityka. Jeśli zainteresowany sam ich nie skasuje, w przyszłości może to być cenne źródło wiedzy. Tymczasem gdy do akcji wkroczą moderatorzy i będą usuwali nieprawdziwe treści, za kilka miesięcy lub lat polityk będzie mógł wyprzeć się swoich kłamstw. Moim zdaniem to niebezpieczna sytuacja.