Final Fantasy XIII na komórkach: Square Enix uruchamia streaming gier
Japończycy próbują doścignąć Zachód (przynajmniej jeżeli o technologie wykorzystywane przy grach chodzi), ale zdaje się nikt tak jak Square Enix nie kombinuje na tylu przyszłościowych frontach równocześnie. Po fiasku opcji grania w Hitmana czy Tomb Raidera prosto w przeglądarce, firma skupiła się na podboju chmur obliczeniowych. Efektem tego jest debiutujący w Japonii abonament Dive In, czyli płatne strumieniowanie gier na komórki.
11.09.2014 17:38
Nie chodzi przy tym tylko o jakieś bardzo skromne graficznie projekty, ale również takie znane doskonale z konsol, jak chociażby Final Fantasy XIII. Na próbę udostępniono także Final Fantasy VII w wersji International plus Season of Mystery: The Cherry Blossom Murders, prostą grę z odnajdywaniem przedmiotów na obrazkach. W najbliższych miesiącach dojdzie do tego Final Fantasy XIII, The Last Remnant, Final Fantasy XIII-2, Murdered: Soul Suspect i w końcu Ligthning Returns: Final Fantasy XIII. Jak widać Square Enix gra na starcie bezpiecznie, oferując głównie garść uwielbianych w Kraju Kwitnącej Wiśnie pozycji RPG. Bada też rynek pod kątem wysokości opłat.
System opiera się na aplikacji Dive In, stworzonej z myślą o urządzeniach z Androidem 4.1+ albo iOS 7+, która pobierać będzie dane z serwerów firmy. Każdy z dostępnych tytułów zaoferuje 30 minut darmowego grania, po czym trzeba się zdecydować, na jak długo chcemy go sobie wypożyczyć. Dostępne są opcje 3, 10 lub 30 dni, a także cały rok. W zależności od gry, cenowo wychodzi to od około 1,5 do 2,5 dolara za pierwszy wariant, po nawet 17 dolarów za 12 miesięcy dostępu. Z użyciem pada łączącego się z urządzeniem poprzez Bluetooth, będzie można wygodnie rozgrywać bitwy.
Nie wiadomo w jaki sposób zaprezentowana oferta strumieniowania łączy się z Project FLARE, a więc wielką wizją usprawniania gier poprzez przerzucanie części ważnych obliczeń do chmury. Możliwe, że w tle Dive In przeprowadzane są podstawowe testy infrastruktury dla ambitnego przedsięwzięcia, którego nie powstydziłby się Microsoft. Firma z Redmond po pierwsze sama mocno promuje tzw. cloud computing, a po cichu ponoć również chce niebawem zaatakować ze strumieniowaniem na sprzęty przenośne.