„Latający superkomputer” nie wystartuje bez kilkunastu resetów – i to miałaby kupić Polska?

Historię myśliwca wielozadaniowego F-35, przedstawianego jakoprzyszłość sił lotniczych państw NATO, czyta się jak instruktażw dziedzinie tego, jak nie robić samolotów. Nie mające końcaopóźnienia, rosnące koszty i coraz więcej dowodów na to, żegłówny atut tej maszyny, tj. niski profil radarowy dziękitechnologii stealth, niewiele jej pomoże na współczesnym polubitwy przeciwko potęgom takim jak Rosja czy Chiny. Liczne usterkidotyczą też oprogramowania F-35, na które jak dotąd jest tylkojedna recepta – resetowanie systemów.

„Latający superkomputer” nie wystartuje bez kilkunastu resetów – i to miałaby kupić Polska?

03.05.2016 | aktual.: 04.05.2016 13:58

Cierpliwość kończy się nawet sprzyjającym projektowiamerykańskim politykom. Budżet przekroczony o 163 mld dolarów,harmonogram prac opóźniony o siedem lat, nieustannie rosnącekoszty przepadłe – najdroższy projekt w historii lotnictwawojskowego staje się przykładem niezdolności kompleksumilitarno-przemysłowego do powiedzenia „stop”. Zainwestowano zadużo, by się wycofać, jedyne co pozostaje to liczyć, że więcejpieniędzy rozwiąże te drobne problemy. Jak bowiem utrzymujeLockheed-Martin, w przeciwieństwie do konkurencyjnych projektówrosyjskich czy chińskich, F-35 jest już w pełni przetestowany igotowy do walki.

Komisja amerykańskiego Senatu wezwała tymczasem na przesłuchaniew tej sprawie dyrektora testów operacyjnych z Departamentu Obrony,J. Michaela Gilmore'a. Ujawnił on dość przygnębiający obrazrzeczy. „Latający superkomputer”, jak go lubi nazywać samproducent, na współczesną wojnę kompletnie nie jest gotów. Otóżto pełne przetestowanie chciało sprawdzić ostatnio amerykańskielotnictwo. Sześć myśliwców F-35A trafiło do bazy lotniczejMountain View w stanie Utah, gdzie po wstępnym oblataniu, miałyzostać wykorzystane do testu startu w warunkach alarmowych.

What Makes the F-35 a Flying Super Computer

Na sześć myśliwców zdołał wystartować jeden. Pozostałemaszyny poległy na problemach z inicjalizacją swoich podsystemów,a restarty uniemożliwiły ukończenie procedury startowej na czas.Jak wyjaśniał Gilmore, w najnowszej wersji oprogramowania samolotu,Block 3iR6.21, aby zapewnić funkcjonowanie wszystkich systemów, odwłączenia samolotu do wzniesienia się w powietrze, potrzeba byłoprzeprowadzić nie mniej niż 27 cykli włączania i wyłączania.Obejmowały one zarówno fizyczne wyłączenia i restarty całego samolotu, jak i software'owe restarty poszczególnychkomponentów.

Podobno to wcale nie jest jeszcze tak źle. Generał ChristopherBogdan, zeznający przed tym samym komitetem, stwierdził, żeoprogramowanie w wersji 3i jest znacznie lepsze od poprzedników,odnotowywano jeden „incydent stabilności” co 15 godzin pracysamolotu. Niestety nie wiadomo, co oznacza „incydent stabilności”,choć złośliwcy w amerykańskich mediach odczytują to już jakozabijanie pilota średnio co 15 godzin.

To nie wszystkie ujawnione przez Gilmore'a problemy, z jego słówwynika, że F-35 ma mieć też problemy z działaniem w środowiskacho wysokiej gęstości sygnałów radiowych, a w walce piloci jegopotrzebują pomocy przy unikaniu zagrożeń, namierzaniu celów ikontrolowaniu systemów uzbrojenia. A to przecież tylko jeden zgłosów. Dwa miesiące temu w wywiadziedla serwisu IHS Jane's, generał Jeffrey Harrigian, odpowiedzialny wPentagonie za integrację F-35, przyznał, że oprogramowanie 3ipopsuło stabilność radaru – w trakcie lotu pogarsza sięsprawność jego działania, tak że w końcu pilot musi cały systemrestartować.

Warto przypomnieć, że jeszcze w zeszłym roku głośnozachwalano koncepcję nabycia F-35 dla polskiego lotnictwa. W „PolsceZbrojnej” przewidywano, że mielibyśmy kupić od Amerykanówprzynajmniej cztery eskadry, tj. 60 samolotów, które zastąpiłybystare Su-22 i Migi-29, a jesienią Warszawę odwiedziliprzedstawiciele Lockheeda-Martina, by zapewniać nasz MON, że F-35jest przyszłością lotnictwa NATO. Steve Over, dyrektor ds. rozwojumiędzynarodowego tej firmy, twierdził, że dokonano takiego skokutechnologicznego, że „program produkcji i sprzedaży F-35oszacowany jest na kilkadziesiąt lat”. Media zgodnie zaś wówczasuznały krytykę projektu za „ruską propagandę”.

Pojawił się też wywiadze starszym pilotem-oblatywaczem F-35, Billie Flynnem, któryzachwycał dziennikarzy wizjami „wojny jak z iPada”. Wyśmiewałkoncepcję działka w samolocie, mówiąc:

Co? Działko w F35? Tak, są prace nad taką wersją, ale dla mnienie ma to sensu (…) OK, postaram się mówić prosto. Lecę szybko,jestem niewidzialny dla radarów. Z wielu kilometrów widzę czyfaceci na podwórku mają w rękach karabiny czy grabie. Mam rakietyi bomby, którymi niezauważony niszczę odległe cele. Po co mamzbliżać się do wroga żeby strzelać do niego z armaty. Widzącmnie, też będzie strzelał. Jeszcze trafi, a to maszyna za stomilionów dolarów.

Można jedynie współczuć żołnierzom NATO, którzy wezwą napomoc samolot z pilotem o takiej mentalności. I pogratulowaćoperatorom systemów przeciwlotniczych, wykorzystujących radarydziałające w pasmach UHF i VHF, takie jak rosyjskie Nebo-M.Szybkie latanie to najlepszy przecież sposób na zwiększeniewidzialności.

Liczmy więc na to, że jednak Polska tego samolotu nie kupi –tym bardziej, że jak okazało się dwa lata temu, roczne kosztyutrzymania F-35 są o 79% wyższe niż samolotów, które miałzastąpić w amerykańskich siłach powietrznych (F/A-18, F-15, F-16i Harrier). To niebagatelne kwoty – odpowiednio 11 mld dolarów dlastarych samolotów i 19,9 mld dolarów dla F-35. Opublikowany wówczasraport Pentagonu został skrytykowany jako nie uwzględniającyproblemów z niezawodnością.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (223)