LG G2 — Smartfon magiczny
Informacja o możliwości przetestowania smartfonu LG G2 ucieszyła mnie, bo nie ma co ukrywać, nie ma to jak sprawdzenie czegoś z najwyższej półki. Jego specyfikacja robi niesamowite wrażenie, ale czy jest tak również w istocie? Czy producentowi oprócz kilku gigaherców mocy obliczeniowej udało się umieścić w nim również coś, co naprawdę zachęciłoby do zakupu i spowodowało, że będzie to coś choć trochę unikalnego na tle konkurencyjnych rozwiązań? Czas najwyższy się przekonać. Urządzenie dotarło do mnie w oryginalnym zestawie, który jest dosyć skromny. Niewielkie pudełeczko, w żaden sposób nie sugerujące klasy cenowej do jakiej przynależy i potwora jakiego skrywa w środku. Oprócz samego telefonu znajdziemy w nim ładowarkę, kabelek USB, niewielkie douszne słuchawki, a także specjalny haczyk do otwierania zatoki na kartę micro SIM. Tak, nie ma tu baterii, ta jest już na stałe w urządzeniu, które opiera się na konstrukcji unibody. Nie każdemu coś takiego przypadnie do gustu, ale moda jest w jakiś sposób bezlitosna.
Wygląd, design, wykonanie
Pierwsze co rzuca się w oczy po wyciągnięciu LG G2 z pudełka to jego rozmiar. Z jednej strony, jest to naprawdę sporych rozmiarów smartfon. Jego wymiary to bowiem 138,50 x 70,90 x 8,90 mm, jak widać niewielka grubość z pewnością ratuje sytuację. Otrzeźwienie przychodzi dopiero po chwili, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, z jakim gigantycznym ekranem mamy do czynienia. Konkurenci w postaci Galaxy S4 czy Xperii Z oferują mniejsze wyświetlacze pomimo bardzo podobnych wymiarów. Zasługą tego są bardzo wąskie ramki, które robią wrażenie jakby ten dosłownie „wylewał się” na boki. Miałem okazję już wcześniej obcować z takim rozwiązaniem testując Motorolę RAZR i no i uważam, że jest to rozwiązanie naprawdę świetne. Po co marnować tyle przestrzeni? Do czasu spotkania z G2 myślałem również, że 5-calowy ekran to jest już maksimum jakie będę w stanie używać. Telefon ten przekonał mnie, że jednak się myliłem, że da się zrobić coś jeszcze większego, co będzie nadal dobrze leżeć w dłoni czy kieszeni i co da się komfortowo używać. Przód jest zajęty głównie przez ekran pokryty szkłem ochronnym Corning Gorilla Glass 2. Znajdziemy tam również głośnik do rozmów, czujnik oświetlenia, przedni aparat, a także niewielką diodę powiadomień, będącą coraz częstszym, a bardzo przydatnym elementem w smartfonach. Na dole zmieściło się dodatkowo logo producenta.
Pomimo wiedzy o tym fakcie, pewnym zaskoczeniem był jednak brak jakichkolwiek przycisków na bokach urządzenia. Z jednej strony wiedziałem co mnie czeka, z drugiej faktyczne starcie się z takim rozwiązaniem i tak wzbudziło zdziwienie. Przyciski zostały przeniesione na tył, o czym będzie mowa w dalszej części recenzji. Z lewej strony znajdziemy jedynie slot na kartę microSIM, otwierany za pomocą dołączonej do zestawu igiełki z fantazyjnym logo serii „G”. Poza tym brak czegokolwiek innego… Pustka, taka wręcz dziwna biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia z różnymi urządzeniami tego typu. Z góry do dyspozycji mamy słuchawkowe złącze minijack, z dołu natomiast microUSB w standardzie 2.0 i główny głośnik urządzenia. Całość jest otoczona srebrną ramką, która wydaje się solidna i podczas tygodniowego testowania nie nabyła żadnych uszczerbków. Odwracając telefon do tyłu przeżyłem spore rozczarowanie… Plastik… taka klasa, a tu jest nam serwowany plastik… Do tej pory nie rozumiem i chyba nie zrozumiem fenomenu serii Galaxy od Samsunga, gdzie płaci się niemałe pieniądze za, co tu nie mówić, naprawdę tandetne wykonanie (na ostatnim Hot Zlocie niemalże połamałem tylną klapkę S4 w jednej ręce, choć do silnych osób nie należę). Rozczarowanie było tym większe, że w Nexusie 4 i LG Optimus G zdecydowano się na użycie szkła, może nie tak wytrzymałego, ale w obu wypadkach robiącego piorunujące wrażenie.
Tutaj tej magii związanej z wyglądem nie doświadczyłem, ale po zbadaniu jakości, a także wrażeniu na dotyk moje zdanie uległo zmianie. W żadnym wypadku nie jest to plastik znany nam z Samsungów, a coś o wiele lepszej jakości. Konstrukcja unibody powoduje natomiast, że nie ma mowy o jakimkolwiek skrzypieniu. Wadą jest to, że urządzenie jest nieco śliskie, brakuje mocniejszej faktury czy też chociażby niewielkich elementów z gumy, dzięki którym leżałoby ono w ręce pewniej. Waga, czyli 145g jak na taką wielkość jest naprawdę świetna i zaskakuje gdy weźmie się telefon do ręki. Na tyle oprócz kolejnego logo producenta, aparatu i diody oświetlającej znajdziemy wspomniane wcześniej przyciski. Środkowy służy do włączania/wyłączania i odblokowywania, a dwa pozostałe do zmiany głośności. Rozwiązanie mogłoby się wydawać nietypowe, ale w praktyce spisujące się naprawdę dobrze. O wygodzie tego rozwiązania przekonałem się głównie podczas rozmów, kiedy to mogłem szybko zmienić poziom głośności w zasadzie wykonując jedynie minimalne ruchy palcem wskazującym. Wysunięty główny przycisk to również w pewien sposób ochrona dla aparatu, bo minimalnie podnosi górą część urządzenia.
Wyświetlacz
Jak już pisałem, przód urządzenia w większości zajmuje wyświetlacz. Jest to naprawdę spory, 5,2-calowy ekran typu LCD IPS. Jego rozdzielczość to Full HD, a więc 1920x1080 px. Gęstość upakowania pikseli to kosmiczne 424 ppi i prawdę mówiąc… nie widziałem żadnej różnicy w porównaniu do ekranu HD zastosowanego w smartfonie z ekranem 4,7 cala… Badania mówią, że gęstość ponad 300 ppi jest tak duża, że w zasadzie nie da się zobaczyć gołym okiem żadnych pikseli, a ostrość jest po prostu wystarczająca. Muszę się z tym w pełni zgodzić. Oczywiście mowa tu o realnym ppi – flagowce Samsunga z układami pikseli typu PenTile cechują się realną gęstością znacznie mniejszą niż podawana w materiałach marketingowych (dla przykładu S4 ma oficjalnie 441 a realnie już tylko 294 ppi). Wracając jednak do samego LG muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych wyświetlaczy jakie kiedykolwiek widziałem w urządzeniach tego typu. Robi on naprawdę FENOMENALNE wrażenie i nie boję się tutaj tego stwierdzenia używać. Kolory są bardzo żywe, choć oczywiście nie jest to kontrast tak wielki jak w AMOLEDach, ale sam nie jestem ich zwolennikiem ze względu na to, że po prostu nie są naturalne. O wiele lepiej niż w używanym przeze mnie Nexusie 4 (przypomnijmy, że również produkcji LG) wygląda kwestia ich kalibracji. Nie są wyprane, nie potrzebują nieco wysiłku użytkownika i grzebania w oprogramowaniu aby naprawdę cieszyły oko.
Jasność jest na bardzo wysokim poziomie, przy maksymalnym jej ustawieniu nie będziemy mieli żadnego problemu z widocznością w słońcu, no chyba że skierujemy wyświetlacz bezpośrednio na padające promienie w południe. Sama kontrola poziomu jasności jest mało intuicyjna, lub natknąłem się na błąd w oprogramowaniu, bo szczerze mówiąc nieco zgłupiałem – pomimo ustawienia automatycznego, nadal możemy je regulować. Tyle tylko, że wtedy tak naprawdę nie jest ono odpowiednio regulowane przez system i czujnik, optimum jest tutaj wartość 50% z ustawieniem automatycznym, wtedy telefon sam w odpowiedni sposób dostosowuje jasność do warunków zewnętrznych. Przy wyłączonym ekranie nieco widać digitizer, takie samo zjawisko jest widoczne w Nexusie 4, jednakże nie przeszkadza ono, a po odblokowaniu nie ma po tym śladu. Kąty widzenia są jak najbardziej w porządku. Możemy śmiało oglądać filmy z kilkoma osobami, a nie będą one zawiedzione niską jakością nawet znajdując się z boku. Większa strata jakości i jasności jest widoczna dopiero po przekątnej, a i to tylko jednej (prawa-dół oraz lewa-góra). Czerń jest głęboka, lepsza niż na testowanej przeze mnie niedawno Lumii 720 wyposażonej w technologię Clear Black, choć z przyczyn wynikających z ograniczenia samej technologii nie możemy liczyć na czerń taką jak w AMOLEDach. Co ważne, po tygodniu używania modelu G2 muszę powiedzieć, że najprawdopodobniej zastosowano tu jakąś technologię, która ma na celu zmniejszenie ilości odcisków palców. Te, pomimo naprawdę intensywnego użytkowania były bardzo mało widoczne, nie przeszkadzały, a do ich usunięcia wystarczało jedynie lekkie przetarcie. Posiadając ten telefon zastanawiałbym się nad sensownością używania folii matowej, jakiej jestem wielkim zwolennikiem. Po prostu w jego przypadku nie ma takiej potrzeby, tak ze względu na jasność jak i niewielką ilość śladów.
W poprzedniej części wspominałem o tym, że przycisk do odblokowania znajduje się na tyle… czy to nie wydaje się mało komfortowe np. gdy telefon po prostu sobie leży i aby go odblokować, trzeba po niego sięgać? Tu znowu swoją potęgę pokazuje wyświetlacz, który pozwala na odblokowanie po prostu poprzez podwójne dotknięcie ekranu. Podobnie ma się sprawa z jego blokowaniem, wystarczy szybko dwukrotnie dotknąć na wolnym obszarze pulpitu, aby urządzenie zostało zablokowane. O ile na początku wydawało mi się to nieco dziwne, o tyle po tygodniu i powrocie do Nexusa 4 bezskutecznie próbowałem go odblokować w taki sam sposób, dopiero po pewnym czasie zdając sobie sprawę, że „on tak nie potrafi”… Jest to teoretycznie tylko detal, ale jak się okazuje, bardzo wygodny i do którego można się bardzo szybko przyzwyczaić. Bez wątpienia, jedna z najlepszych cech G2. Warto również zwrócić uwagę na to, że tak naprawdę przestrzeń dostępna dla użytkownika jest nieco mniejsza niż może się wydawać, a to ze względu na użycie przycisków wyświetlanych w ramach interfejsu znanych z serii Nexus. Moim zdaniem jest to ich jedyna wada, bo cała reszta to zalety: są one minimalizowane przy aplikacjach pełnoekranowych, przy obrocie również się obracają, a dodatkowo może być wyświetlany przycisk od ustawień. LG postanowiło dać wybór w ręce użytkowników, którzy mogą wybrać ich wygląd (ciemne, jasne lub gradienty z nimi), a także ułożenie. Co ciekawe, domyślnie przyciski są białe, co wygląda po prostu koszmarnie po uruchomieniu jakiejkolwiek gry – czarne urządzenie, ciemny przód, ciemne kolory na ekranie… a tu biały pasek po prawej stronie. Nie, to naprawdę nie był dobry wybór, lepsze byłoby automatyczne dostosowywanie tła w zależności od tego, co znajduje się aktualnie na ekranie.
[break /]OprogramowanieNakładka dla Androida 4.2.2 na jakim bazuje oprogramowanie producenta i jaka wita nas po uruchomieniu telefonu jest dosyć rozbudowana. Główny ekran zajmują oczywiście pulpity, które mogą być personalizowane po geście uszczypnięcia ekranu. Ustawienia przewidują zmiany tapet, szybkie dodawanie skrótów do aplikacji i widgetów, a nawet zmianę całego motywu (domyślnie dostępne są 2). Górna belka w przeciwieństwie do tego co sugeruje w swoim systemie Google rozwija tylko jeden panel, zawiera jednak wszystkie potrzebne opcje. Na samej górze znajdziemy skróty do najważniejszych ustawień, które pozwalają na szybkie sterowanie modułami takimi jak Wi-Fi, GPS, NFC czy hostspot. Proste acz intuicyjne menu pozwala na wybór dostępnych opcji i zmianę ich kolejności. Niżej znajduje się wybór jasności ekranu, ręczny procentowy połączony z przyciskiem do automatycznego wyboru, a także ustawienia głośności, tak dzwonka jak i innych typów dźwięków. Mniej więcej od połowy ekranu zaczynają się faktycznie powiadomienia, co w zasadzie jest zaletą, bo użytkownik nie musi aż tak daleko sięgać do miejsc, które na co dzień będą interesowały go najbardziej. Lista aplikacji jest prosta i po prostu schludna. Wzorem czystego Androida ekran ten podzielono na aplikacje i widgety, w przeciwieństwie do niego użytkownik ma jednak o większą kontrolę nad tym jak są one ułożone. Możliwe jest ręczne określanie kolejności, a także zdanie się na sortowanie alfabetyczne. Podczas zmiany ustawień można także szybko usuwać aplikacje, acz jest to opcja wysoce mało intuicyjna – wyświetlanie krzyżyka przy ikonie mi osobiście sugerowało raczej usunięcie skrótu, aniżeli całej aplikacji.
Całkiem ciekawą funkcją jest QSlide dostępna z belki szybkich ustawień, a także bezpośrednio w niektórych aplikacjach. Pozwala ona na „odczepienie” okna aplikacji i dowolne jego przesuwanie tak, aby można było pracować z wieloma aplikacjami jednocześnie, np. wydzielić sobie przeglądarkę i odtwarzacz aby zajmowały po połowę ekranu. Dzięki niej można w zasadzie dowolnie zmieniać rozmiar okienka, a także jego przezroczystość. Muszę jednak przyznać, że na co dzień funkcji tej nie używałem, ze względu na dosyć niewygodną obsługę. Sądzę, że o wiele lepiej spisywałaby się gdyby do urządzenia stosować rysik, co pozwoliłoby na dokładniejszą obsługę. Ogólnie mówiąc sam wygląd nakładki producenta nie przypadł mi do gustu. Przypomina on raczej Androida z serii 2.x, zamiast nowoczesnego interfejsu jakim jest holo. To jest jednak kwestia gustu i komuś innemu interfejs przygotowany przez LG może się naprawdę spodobać.
Ilość oprogramowania jakie znajduje się domyślnie na urządzeniu może przyprawić o ból głowy niejedną osobę. Zaznaczam od razu, że recenzja nie ma na celu opisanie wszystkich z nich, a jednie najważniejszych. Domyślną przeglądarką internetową jest twór bazujący na kodzie AOSP i bardzo do niego podobny zarówno wyglądem jak i możliwościami. Różnice tkwią pod maską, bo przeróbka od LG znacznie lepiej wspiera nowoczesne standardy sieciowe. Do rąk użytkowników oddano także edytor wideo, dzięki któremu można szybko z dostępnych zdjęć i nagrań utworzyć jeden dłuższy film. Dostępne są w nim gotowe schematy (np. Podróże, Uśmiech), efekty takie jak ramki, nie brakuje opcji dodawania osobnego podkładu dźwiękowego. Użytkownik może także nanosić własny tekst, oraz dzielić filmy już istniejące jeżeli zajdzie taka potrzeba. Sama obsługa jest natomiast nieco mało wygodna. Po prostu nawet na tak dużym ekranie operowanie na bardziej zaawansowanych aplikacjach nie jest łatwe.
Do tworzenia notatek znajdziemy aż dwie aplikacje. Obie co ciekawe są dosyć rozbudowane, acz przeznaczone do innych zastosowań. Pierwsza zdecydowanie celuje w notatki tekstowe, ale pozwala dodawać do nich obrazy, zdjęcia, dźwięki, daty, czy nawet dane lokalizacyjne. Druga natomiast to wirtualna kartka papieru, na której przede wszystkim możemy pisać i rysować jednym z czterech dostępnych narzędzi (długopis, flamaster, pędzel, kreda) regulując ich grubość i matowość pisma. W tym wypadku możliwe jest nawet notowanie bezpośrednio na pulpitach poprzez użycie odpowiedniej opcji z menu szybkich ustawień. Po raz kolejny jednak trzeba wspomnieć, że bez rysika jest to mało przydatny bajer, na co dzień po prostu nie używany. Wbudowany manager plików jest prosty, łatwy w obsłudze i z przyjemnością widziałbym coś takiego na co dzień na swoim urządzeniu. Pozwala on ręczne przeglądanie pamięci, jak i bezpośredni szybki dostęp do zdjęć, muzyki czy filmów. Problemu nie stanowią dla niego pliki skompresowane. Wzorem notatników znajdziemy tu również dwie aplikacje dotyczące języków obcych: pierwszą z nich jest po prostu słownik wyświetlający opisy wyszukiwanych fraz i pozwalający na tworzenie fiszek, drugą natomiast Quick Translator do tłumaczenia danych odczytywanych za pomocą aparatu i rejestrowanych mikrofonem.
Dialer oraz aplikacja do obsługi wiadomości SMS i MMS spisują się bardzo dobrze. Pierwszy zawiera podpowiedzi działające w oparciu o słownik T9, drugi natomiast pozwala na wybór kodowania wiadomości i automatyczne obcinanie polskich znaków w celu możliwości pisania dłuższej wiadomości (wspominam o tym ze względu na rosnące koszty wraz z przełączaniem na kodowanie UTF-8). Nie każdemu musi natomiast przypaść do gustu wygląd konwersacji. Te są przedstawiane w formie bąbelków, które szczerze więcej mają moim zdaniem wspólnego z dziecinadą niż klasą jakie powinno reprezentować to urządzenie. Na całe szczęście istnieje możliwość pewnej zmiany ich wyglądu i tym samym doprowadzenia chociaż do pewnego stopnia w dziedzinie estetyki. Na sporą uwagę zasługuje QuickRemote, dzięki któremu poprzez wykorzystanie modułu podczerwieni w jaki jest wyposażony ten model LG możemy zamienić telefon na uniwersalny pilot. Sprawdziłem jak ta funkcja się sprawuje i bardzo dobrze poradziła sobie z telewizorem Samsunga (czysta złośliwość) oraz Sharpa. Niestety nie byłem w stanie kontrolować dekodera sieci nc+, pomimo, że teoretycznie jest on wspierany. Jeżeli już działa, opcja ta nie ma się czego wstydzić: zmiana głośności, kanałów, wybór ulubionych, źródła sygnału czy po prostu włączanie i wyłączanie urządzenia, to są najczęściej używane funkcje.
Bardzo spodobała mi się aplikacja pogodowa z którą stykamy się już na samym początku w formie widgetu na ekranie głównym. Jest ona prosta, ale to stanowi właśnie jej największą zaletą. Użytkownik może wybrać ręcznie miejscowości do wyświetlania, a także bazować na aktualnej lokalizacji urządzenia. Dane pogodowe zarówno na aktualny dzień i jak i kilka do przodu zapewnia natomiast serwis AccuWeather. Również prosta ale i równie przydatna okazała się aplikacja do zadań, w której po prostu wprowadzamy zadania do wykonania. Te oprócz tematu mogą zawierać opcjonalny opis, wymaganą datę ukończenia, a także ustawione przypomnienie. Rzecz jasna nie zabrakło wszystkiego co podstawowe, a więc alarmów, stopera, czasu światowego, całkiem rozbudowanego kalkulatora, czy też dyktafonu. Na telefonie znajdziemy również galerię ze wsparciem dla zdjęć przechowywanych w usłudze Google+, nieco zmodyfikowany kalendarz, a także odtwarzacze dla muzyki i materiałów wideo. Braku natomiast klienta biurowego, bo trudno za takiego nazwać aplikację POLARIS Viewer 5, która służy jedynie do otwierania plików i nie pozwala na ich edycję. Dziwi to tym bardziej, że przy taki ekranie naprawdę coś da się zrobić. Użytkownicy skazani są więc na samodzielne kupienie czego innego, lub skorzystanie z darmowych rozwiązań jak Quickoffice od Google czy pakiet Kingsoftu. Muszę tu również wspomnieć, że nie wszystkie z dostępnych aplikacji posiadają interfejs w języku polskim. Niektóre z nich, chociażby głosowe sterowanie urządzeniem nie wspierają naszego rodzimego języka. Pozostaje powiedzieć szkoda.
Stanowczo nie przypadła mu do gustu klawiatura od LG, która jest po prostu znacznie „przebajerowana” i nawet przy tak dużym wyświetlaczu jej obsługa nie należy do czegoś, co będę dobrze wspominał. Do tego jest najzwyczajniej w życiu po prostu brzydka wizualnie. Również słownik nie jest zbyt dobry i wielu słów nie będzie nam w stanie zaproponować. Najlepiej zdecydować się na coś innego, chociażby klawiaturę od samego Google dostępną od jakiegoś czasu w sklepie Play. Wśród aplikacji od wspominanego Google znajdujących się na urządzeniu fabrycznie znajdziemy natomiast: przeglądarkę Chrome,, GMail, klienta sieci Google+, komunikator Hangouts, Kiosk i Książki Play, mapy oraz system nawigacyjny, klienta YouTube, a także oczywiście dostęp do samego sklepu Google Play i ustawień związanych z kontem. Na koniec warto dodać, że LG bardzo zachęca do integracji urządzenia z chmurą w postaci usługi Dropbox. Wiele z wymienionych tu aplikacji od producenta pozwala na synchronizację danych w jej obrębie, o ile oczywiście dodamy odpowiednie konto. Ogólnie mówiąc, producent oferuje nam naprawdę ogromną ilość funkcji, choć trudno mi odpowiedzieć na pytanie czy znajdzie się ktoś, kto wykorzysta chociażby połowę w nich.
[break /]WydajnośćPo flagowcu można spodziewać się najwyższej możliwej wydajności oraz braku jakichkolwiek kompromisów. Tak jest też w praktyce. Testowy model został wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 800 posiadający 4 rdzenie, każdy taktowany częstotliwością aż 2,26 GHz. Do tego dochodzi 2 GB pamięci RAM, oraz układ graficzny Adreno 330. Ogółem, najwyższa możliwa półka, która powinna zapewnić nam niesamowitą wydajność, a także spory zapas mocy z myślą o przyszłości. Czy tak jest w praktyce? Niestety, nie do końca, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem i w zasadzie pokazało, że pomimo sporej ceny urządzenia, można się na nim zawieść. Pierwszym problemem jaki w zasadzie odczuwa się na co dzień jest nakładka producenta. Wspominana wcześniej duża ilość aplikacji po prostu robi swoje, działa w tle i zabiera całkiem sporo zasobów. Po dodaniu swoich aplikacji sytuacja tylko się pogarsza. Nie mam ich wcale za wiele, raptem kilka, a mimo to po zaraz po włączeniu urządzenia ilość wolnej pamięci RAM oscylowała w granicach 500-600 MB. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że nieużywana pamięć tego typu to pamięć zmarnowana, a system radzi sobie z jej przydziałem i zwalnianiem bardzo dobrze, ale chciałem pokazać samą skalę zjawiska. Zajęte było 1,4 – 1,5 GB RAM… mniej pamięci jest zajęte na moim laptopie z 64-bitową wersją Windows 8.1… jak dla mnie coś tu stanowczo jest nie tak, jak być powinno. Efekt tego zjawiska w połączeniu z innymi zasobami jakie są angażowane przez różnorakie procesy, najwyraźniej niedopracowaną nakładkę, oraz nie najnowszego już Androida jest prosty do przewidzenia – dosyć często będziemy w stanie zauważyć pewne opóźnienia w działaniu interfejsu, przewijaniu pulpitów czy podczas wędrowania po opcjach. Czy jest to coś, czego szukamy w urządzeniu typu high-end? Wolę nie udzielać odpowiedzi na to pytanie.
Wspomniane problemy dałoby się jednak przeżyć, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby część domyślnie dostępnych aplikacji nawet zupełnie wyłączyć. Gorzej wygląda sytuacja podczas dużego obciążenia. Dostępna moc jest ogromna, ale jest to okupione sporym zarówno użyciem energii, jak i wydzielaniem ciepła. Ten drugi czynnik w perspektywie dłuższej zabawy powoduje throttling procesora – w celu ochrony układu przed uszkodzeniem taktowanie jest zmniejszane. Doskonale zobaczycie to na następnej stronie, gdzie dostępne są wyniki testów syntetycznych. Zostały podzielone one na dwie sekcje, najpierw wykonane na „zimnym”, a następnie na rozgrzanym urządzeniu. O ile te pierwsze stawiają zgodnie z przewidywaniami model ten w ścisłej czołówce, o tyle po rozgrzaniu widzimy spadek wydajności dochodzący do 30-40%! Podczas długiej zabawy w wymagające gry może dochodzić do tego samego i nawet jeżeli nie stracą one płynności już teraz, to co będzie za chociażby pół roku, gdy pojawią się tytuły potrafiące wycisnąć z tego Snapdragona siódme poty? Niestety, w wypadku takich sytuacji ciężko to nazwać urządzeniem przyszłościowym, przynajmniej dla fanów mobilnej rozrywki.
Nic zarzucić natomiast nie można wydajności pamięci wbudowanej w urządzenie. Sekwencyjny odczyt na poziomie ponad 110 MB/s, losowy aż 15 MB/s to ścisła czołówka. Bardzo dobrze wypada również w wszelkich operacjach związanych z bazami danych (AndroBench używany do pomiaru tej wydajności sprawdza ją przy użyciu SQLite). Przyczepić się można to ilości tej pamięci… wbudowane 16 GB to całkiem sporo, ale dla użytkownika pozostaje tak naprawdę jedynie nieco ponad 8 GB, a złącza kart microSD tutaj nie uświadczymy. Moda kierująca użytkowników w stronę chmury jest bezlitosna, ale w wypadkach takich jak ten również bezsensowna, bo posiadając kilka gier nie będziemy w stanie np. nagrać żadnego filmu (streaming od razu w chmurę?). Do dyspozycji jest jeszcze wariant 32 GB, ale dla wymagających użytkowników i to zapewne nie będzie wielkością wystarczającą.
Wyniki testów syntetycznych
W wypadków testów wydajnościowych z lewej strony zostały zaprezentowane wykonane wyniki po jednokrotnym teście, gdy urządzenie było "zimne", w żaden sposób wcześniej nie obciążane. Po prawej stronie znajdują się powtórzone pomiary gdy układy rozgrzały się i w konsekwencji w trakcie testów ich taktowanie spadało poniżej nominalnego.
[break /]Łączność i multimediaJak przystało na główny model, w G2 nie zabrakło w zasadzie niczego w kwestii łączności ze światem i użytkownikowi może jedynie zabraknąć czasu na wykorzystanie wszystkich jego możliwości. Wspiera on GSM w zakresach 850/900/1800/1900, HSDPA 850/900/1900/2100 a także LTE 900/1800/2100 /2600/850. W trakcie trwania testu urządzenie otrzymało aktualizację danych operatorów, a jako że jestem w Play jaki niedawno wprowadził obsługę LTE, w opcjach możliwe stało się wybranie również tej opcji. Ze względu na brak zasięgu tej technologii w moim regionie nie mogłem jednak sprawdzić, jak spisuje się to w praktyce. Zasięg modułu Wi-Fi, który jest dwuzakresowy i wspiera standardy 802.11 a/b/g/n/ac oceniam bardzo dobrze. Według aplikacji Wi-Fi Analyzer cechował się on mocą o 10 dBm większą niż Nexus 4 znajdujący się w tym samym miejscu, co pozwoliło na zasięg i szybkie działanie łączności bezprzewodowej w obrębie całego budynku i nieco poza nim.
Jakość rozmów jest dobra, zarówno po stronie nadawcy jak i odbiorcy, nie ma problemów ze zrozumieniem się, jakimikolwiek trzaskami czy szumami, bo takowe po prostu nie występują. Głośnik do rozmów jest wystarczająco głośny i nie byłem ani razu zmuszony do używania go z maksymalnym poziomem głośności. Zawodzi natomiast głośnik główny, który o ile jest dosyć głośny i zlokalizowany tak, że niezależnie w jaki sposób położymy telefon nic go nie wycisza, o tyle jakość dźwięku z niego pochodzącego daleka jest od ideałów. Dźwięk jest bardzo sztuczny, płaski, nadaje się tylko do prostych dźwięków, przy ulubionych kawałkach stosowanych w formie dźwięku możemy jedynie zrazić się do sprzętu za to, że traktuje je w taki brutalny sposób. Problem pojawia się także podczas oglądania wideo lub grania, bo wtedy najczęściej sami zakrywamy sobie głośnik ręką. Podobne rozczarowanie dotyczy słuchawek zawartych w zestawie. Pozwalają one na używanie radia FM, posiadają przyciski do regulacji głośności i wymienne końcówki no i w zasadzie tyle dobrego można powiedzieć. Jakość dźwięku jest całkiem niezła, ale można zapomnieć o jakichkolwiek basach czy naprawdę głębokim brzmieniu. Na szczęście jest to tylko ich sprawka, po przy nausznych słuchawkach Blaupunkt jakich używam na co dzień dźwięk był bez zastrzeżeń.
Idąc dalej, widzimy cały zestaw dosłownie do wszystkiego: chcecie Bluetooth 4 z A2DP? Proszę bardzo. Obsługa NFC? Nic prostszego. Podczerwień? Tak, jak już wspominałem, bez problemu posłuży do obsługi nie tylko telewizora, ale i innych urządzeń tego typu. Co prawda smartfon nie został wyposażony w dedykowane złącze HDMI, ale poprzez użycie adaptera SlimPort można wykorzystać microUSB. To posłuży również bezproblemowo do podłączenia dodatkowej pamięci przenośnej za pomocą OTG (on-the-go). Rzecz jasna nie zabrakło także żądnych czujników: akcelerometr, żyrokompas, kompas, a także A-GPS ze wsparciem dla systemu GLONASS. G2 posiada także czujnik zbliżeniowy i funkcję sterowania mediami za pomocą samego zachowania poprzez użycie przedniej kamery. Po uaktywnieniu odpowiedniej funkcji telefon zatrzymuje multimedia odtwarzane na ekranie gdy obrócimy wzrok gdzie indziej. Podobnie nie będzie wygaszał ekranu jeżeli „zauważy”, że ciągle coś na nim czytamy. W praktyce spisuje się to tak-sobie, bo wystarczy nieco słabsze oświetlenie, aby wspomniane funkcje nie radziły sobie najlepiej, poza tym dostosowane są one tylko do niektórych aplikacji, a więc ktoś używający tych bardziej egzotycznych może zapomnieć o wsparciu tej technologii.
Aparat i kamera
Aparat jaki LG postanowiło zastosować w swoim najnowszym flagowcu bez wątpienia zwraca na siebie uwagę. Ma on 13 Mpx i pozwala na robienie zdjęć o maksymalnej rozdzielczości 4128x3096 px, choć domyślnie ze względów na popularność rozwiązań panoramicznych jest to 4160x2340 px. Najważniejsze jest jednak to co pod maską, a więc optyczna stabilizacja obrazu, dzięki której możliwe ma być wykonywanie ostrych zdjęć nawet przy pewnym poruszeniu. Po wykonaniu kilku testowych zdjęć muszę przyznać, że ta funkcja naprawdę działa i zdjęcia np. roślinności wyglądają dobrze pomimo tego, że warunki atmosferyczne nie były najlepsze (umiarkowany wiatr). Sama jakość zdjęć jako taka jest już natomiast nie imponuje. Z jednej strony, są one naprawdę niezłe, z drugiej jednak, ciągle nie było to coś, co mnie osobiście skłoniłoby do rezygnacji z aparatu kompaktowego jakiego używam. Lampa doświetlająca spisuje się dobrze, jej światło jest dosyć naturalne.
Z przyczyn technicznych, a więc blokadą samego oprogramowania nie mogłem wykonać zrzutów z aplikacji aparatu, postaram się więc chociaż opisać co ona oferuje. Najważniejsze są dostępne tryby, a tych nieco jednak jest: normalny, dynamika, panorama, retusz, sport, zdjęcia seryjne oraz inteligentny automat. Zachęcony możliwościami automatu z kompaktu postanowiłem sprawdzić jak sprawuje się on w wypadku LG i muszę przyznać, że całkiem nieźle, co ocenić możecie zresztą sami na zdjęciach testowych. Dodatkowe opcje to sterowanie migawką, jasnością, wyborem ostrości (automatyczny, manualny, oraz wykrywanie twarzy), a także regulacja balansu bieli. Oczywiście nie zabrakło ani samowyzwalacza, ani możliwości geotagowania zdjęć, choć co dziwne, domyślnie opcja ta jest wyłączona. Użytkownik może także zmieniać czułość ISO w zakresie od 100 do 800, jak również dodawać popularne efekty w postaci sepii, zdjęcia czarno-białego czy negatywu.
Jakość nagrań jest poprawna. Nie porywa, nie ma tu efektu „whow”, ale telefon naprawdę nie ma się czego wstydzić i z pewnością wystarczy do wykonania nagrania ciekawej sytuacji gdy pod ręką nie będzie żadnego innego, bardziej wyspecjalizowanego w tej dziedzinie urządzenia. Nagrywanie odbywa się w rozdzielczości Full HD (1920x1080 px) z wyborem 30 lub 60 klatek na sekundę. Również i tu działa stabilizacja optyczna. Ciekawa opcja to Audio Zoom, a więc możliwość wybrania poprzez naciśnięcie na ekranie miejsca, z którego rejestrowany dźwięk ma być głośniejszy. Wspomnieć warto jeszcze o przednim aparacie, którego matryca ma 2,1 Mpx i wykonuje zdjęcia w rozdzielczości 1600x1200 px. Jakość zdjęć pozytywnie mnie zaskoczyła – aparat ten powinien naprawdę dobrze spisywać się podczas wideo-rozmów czy przy używaniu dedykowanych klientów takich jak Skype.
Bateria
Muszę przyznać, że gdy ujrzałem oficjalną specyfikację urządzenia i informację o tym, że zawiera ono baterię o pojemności aż 3000 mAh byłem nieco zdziwiony. Wymiary nie są przecież największe, a jednak deklasuje on konkurencję – Galaxy S4 ma 2600 mAh, Xperia Z 2330 mAh, a HTC One tylko 2300 mAh. Celowo nie wspominam tu o Nexusie 5, bo ten definitywnie pod tym względem zawiódł chyba wszelkie oczekiwania jakie w nim pokładano. Tak spora pojemność powinna przełożyć się na naprawdę długi czas pracy, choć nie możemy zapominać o tym, że mimo wszystko mamy do czynienia z naprawdę dużym ekranem i bardzo wydajnymi podzespołami. Jeszcze zanim otrzymałem urządzenie do testów pozwoliłem sobie rzucić okiem na testy już dostępne w sieci, aby wiedzieć, na co się szykować. Mówiły one o dwóch pełnych dniach intensywnej pracy… Po przeprowadzeniu własnych testów uważam takie wyniki za jakąś parodię lub fantazję testerów.
Możliwe, że testowany przeze mnie egzemplarz nie był do końca sprawny, bo na pewno coś nie tak było z ładowarką dołączoną do zestawu – nie ładowała ona poprawnie, dlatego używałem zamiennie ładowarek z Nexusa 7 (2013) oraz Nexusa 4 – ale mimo to wyniki były dalekie od wspominanych przez inne osoby. Przy użytkowaniu polegającym na dosyć intensywnym korzystaniu z przeglądarki internetowej (Google Chrome), a także SMS i komunikatorów (GG/Hangouts/Messenger) i zaledwie kilku krótkich rozmowach urządzenie było w stanie wytrzymać od godziny 7 rano do około 23-24 z zapasem 20-25% energii, w efekcie czego i tak należało zostawić je na noc do ładowania. W wypadku grania czy intensywnego korzystania z aparatu czas ten poważnie się zmniejsza, nie ma więc mowy o pełnych dwóch dniach, choć jeden naprawdę intensywny jest bezproblemowo w zasięgu ręki. Było to do przewidzenia, fizyki się nie oszuka, a ten ekran jednak potrafi szybko wysysać energię. Na szczęście LG pofatygowało się o opcję oszczędzania energii aktywowaną po osiągnięciu określonego przez użytkownika stanu baterii. Wyłączenie niektórych funkcji jakie wtedy następuje pozwala na zachowanie urządzenia przy życiu gdy nie mamy dostępu do ładowarki.
Podsumowanie
Wystawienie ostatecznej oceny flagowcowi od LG jest dosyć trudne. Urządzenie niektórymi swoimi wadami naprawdę dało o sobie znać, przede wszystkim ciężką nakładką na Androida, oraz problemami z przegrzewaniem i zmniejszaniem taktowania. Nie zachwyca w nim głośnik, a aparat nie wykonuje zdjęć najwyższych lotów. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że w przeciwieństwie do wielu innych smartfonów ten ma to coś, ma tę nutkę magii która powoduje, że ten sprzęt po prostu chce się mieć… Po prostu robi on niesamowite wrażenie, a niektóre z jego funkcji przyzwyczajają i uzależniają jak narkotyk, stanowią istną pożywkę dla gadżeciarza czy pasjonata. Dla osób zwracających uwagę na prestiż wadą może być sama marka, bo w towarzystwie nadal większe wrażenie zrobi wyciągnięcie Galaxy S4… Ale dzięki telefonom takim jak LG G2 ten impas na rynku mobilnym może zostać niebawem przerwany. Gdybym miał wybierać coś z flagowców dostępnych na rynku lub spośród serii Nexus… wybrałbym tego właśnie LG.