Medieval II: Total War
Gdy na polu bitwy nie pozostał już żaden walczący Anglik, król Szkotów uniósł swój miecz w tryumfalnym geście. Dobrze wiedział, że rodziny schwytanej szlachty zapłacą dużo za odzyskanie swych synów. Za te pieniądze będzie można wystawić więcej wojska, wysłać emisariuszy do Francji oraz Cesarstwa Niemieckiego i z ich pomocą dalej walczyć ze znienawidzonym oprawcą, aż pod mury Londynu, a później przez kanał La Manche do ostatnich europejskich posiadłości wroga. A dalej? To wie już tylko Bóg, ale król dobrze wiedział, że Anglia nie będzie ostatnim krajem, które połknie szkocka maszyna wojenna.
09.07.2007 | aktual.: 01.08.2013 01:55
Trudno jest znaleźć grę strategiczną bardziej złożoną, głębszą i ładniejszą niż kolejna odsłona niezwykle zasłużonej dla całego przemysłu serii Total War. Już część pierwsza, Shogun: Total War, która rozgrywała się w feudalnej Japonii w czasach walki o szogunat, cisnęła setki tysięcy graczy na podłogę poziomem dopracowania oraz ogromną ilością rewolucyjnych rozwiązań. Twórcy nie spoczęli jednak na laurach, każda kolejna produkcja zaskakiwała epickim rozmachem, nowymi elementami rozgrywki oraz genialnym potraktowaniem tematu. Medieval 2 już po raz drugi w tej serii pozwala nam władać średniowiecznym państwem, podbijać, paktować, handlować i spiskować, a wszystko to ku większej chwale przyszłego europejskiego imperium.
Jak wszystkie gry z serii Total War, rozgrywka w Medieval 2 podzielona została na dwa etapy. Pierwszy z nich to znany i uwielbiany tryb turowy, w którym zarządzamy naszym królestwem. Na tym ekranie widzimy mapę Europy podzieloną na prowincje należące do państw, bądź buntowników. W tym trybie będziemy budować kolejne ulepszenia naszych miast, rekrutować wojsko, wysyłać różnego rodzaju agentów oraz podejmować wszystkie inne, najważniejsze dla makrozarządzania decyzje. Choć na samym początku ilość wymaganych kroków nie jest przerażająca, bardzo szybko przekonujemy się, że każdy, nie tylko sąsiedzi, interesuje się tym, co robimy i co zamierzamy. Jest to tak samo plusem, jak i minusem tej gry. Osoby, które mogły nie zetknąć się jeszcze z żadną przedstawicielką serii mogą poczuć się odrobinkę zagubione, szczególnie w takich sytuacjach jak pojawiający się tuż przed bitwą znikąd inkwizytor oskarżający naszego generała o herezję. Kilka godzin, które potrzebne są na zgłębienie tajników grania, jeśli tylko nie odstraszą mniej wytrzymałych, odpłacą się ogromnie, ale do tego czasy gracze komputerowi będą robili z nami co chcą.
Nowością w Medieval 2 są kupcy i gildie. Przedstawiciele zawodu handlowego przydadzą się nam do zwiększenia dochodów poprzez zajmowanie surowców, znajdujących się tu i ówdzie na mapie taktycznej. Po prostu wysyłamy takiego pana w odpowiednie miejsce, a dodatkowe floreny same wpadają do skarbca. Musimy jednak strzec się przed konkurencyjnymi kupcami, którzy z radością spróbują pozbawić nas interesu. I tak jest we wszystkich dziedzinach, którymi zarządzać możemy w Medieval 2. Jeśli odrobinkę zaśpimy przy rekrutowaniu księży i szerzeniu naszej wiary, może się okazać, że jeszcze niedawno katolicka prowincja zaczyna nagle wyznawać islam, co tylko prosi się o inwazję dotychczas pokojowo nastawionych Arabów. Gildie zaś funkcjonują w odrobinkę inny sposób. Co pewien czas mamy możliwość zaakceptowania danej gildii w naszej mieścinie, co daje pewne bonusy. Musimy jednak na to zasłużyć, gdyż żadna gildia nie zechce założyć swojej siedziby w kiepsko rozwiniętej osadzie, która nawet nie jest otoczona palisadą.
[break/]Wszystkie te sprawy bledną jednak wobec głównego elementu rozgrywki w Medieval 2 - wojny. Wojny totalnej dodajmy. Gdy postanowimy zaatakować jakąś prowincję musimy podjąć kilka ważnych decyzji. Pierwszą rzeczą jest rozeznanie się w sytuacji politycznej przyszłego oponenta. Napuszczenie na wroga sąsiadów świetnie odciągnie wojska od naszego celu, a wtedy możemy zacząć harce. Ukształtowanie terenu prowincji ma również niewymowne znaczenie, gdyż nie jest rzeczą mądrą atakowanie jakiejkolwiek, nawet najmniejszej armii, która broni mostu. Kiedy jednak dojdzie już do bitwy, możemy pozwolić komputerowi wyliczyć jej wynik lub przejąć kontrolę nad naszą wspaniałą i piękną armią. Nie muszę chyba mówić, że drugi sposób jest o niebo lepszy od pierwszego, choćby dlatego, że dowodząc osobiście rozgrywamy bitwę w taki sposób, jaki chcemy. Doświadczony dowódca może wygrać bitwę kilkoma zgrabnymi zagraniami taktycznymi, takimi jak chociażby atak kawalerią na flankę, i zminimalizować straty własne. Drugim powodem, dla którego powinno się samemu rozgrywać bitwy jest ich niezrównany splendor i złożoność, którego nie doświadczymy w żadnej innej produkcji gatunku.
Każde starcie rozpoczyna się od odpowiedniego rozpoznania terenu - już Sun Tzu w Shogun: Total War uczył, że dobrze wybrane pole bitwy to wygrana wojna. W każdym bądź razie naszym oczom ukazuje się pole potyczki i stojące naprzeciwko siebie armie. Jeśli naszym wojskiem dowodzi lepszy generał, możemy przed rozpoczęciem samej walki ustawić odpowiednio nasze wojska w takiej formacji, jaka tylko nam się podoba. Gdy bitwa już się zacznie, nie będziemy mieli aż tyle czasu na myślenie, nawet częste użycie pauzy nie uratuje bowiem kiepsko zarządzanej, pozostawionej samej sobie armii. Co od razu rzuca się w oczy, włazi do głowy i nie pozwala zasnąć po nocach, to graficzne piękno starć.
Jeśli oglądaliście takie filmy jak Braveheart, czy Troja możecie mieć blade pojęcie na temat tego, co zaserwuje Wam Medieval 2. Wszystkie jednostki zostały przedstawione w pełnym trójwymiarze, a stopień ich szczegółowości przerasta wszystko, co oglądaliście dotychczas w grach strategicznych. Już Rome: Total War przerażał poziomem dopracowania, a ta część jest po prostu piękniejsza, korzystając z wszystkich dobrodziejstw najnowszych shaderów i kart graficznych. Tym, co różni Medieval 2 od poprzednika jest niejaka indywidualizacja graficzna żołnierza w obrębie regimentu. Zapomnijcie o maszerujących równo, tak samo ubranych legionistach. Tutaj nasi podwładni różnią się wzrostem, czy ubiorem.
No dobrze, ale co, jeśli nie lubię gier turowych albo strategii w czasie rzeczywistym, zapyta ktoś wyjątkowo złośliwy. Nikt w tej grze nie przymusza nas do samodzielnego prowadzenia wojsk do szarży, choć na pewno jest to dobrym pomysłem, gdyż komputer bierze bardzo dużo czynników pod uwagę przy wyliczaniu wyniku, a armia dowodzona przez o doświadczonego dowódcę poradzi sobie nawet z bardziej liczebnym wojskiem. Medieval 2 oferuje również coś dla tych, którzy nie przepadają za wciskaniem przycisku następnej tury. Możemy więc rozegrać starcia historyczne, między innymi bitwę pod Grunwaldem (za pierwszym razem Jagiełło zginął mi od kuli armatniej, bo zapomniałem wycofać go na wzgórze).
[break/]Oprócz tego da radę stworzyć i rozegrać taką bitwę, jaka tylko przyjdzie nam głowy. Trochę szkoda, że tryb multiplayer ograniczono jedynie do takich przypadków, ale było to jak dotąd bolączką wszystkich części serii. Pełnię wrażeń oferuje za to Wielka Kampania, dzięki której możemy stworzyć europejskie imperium. Zastosowano tu, niestety, podobny mechanizm, jak w przypadku Rome: Total War i na samym początku oddano nam do dyspozycji tylko pięć nacji. Innymi narodami zagramy dopiero po wyeliminowaniu ich z gry podczas Wielkiej Kampanii. Trochę dziwi to podejście, bo Polską mogłem wybrać dopiero po zniszczeniu jej przez Cesarstwo Niemieckie, co nie było wcale takie przyjemne.
Graficznie Medieval 2 pozostawia całą konkurencję daleko w tyle. Nawet mapa taktyczna wygląda przepięknie. Po drogach poruszają się wozy, woda przyjemnie faluje. Wszystko jest wyraźne i przejrzyste, a jest to pewne osiągnięcie biorąc pod uwagę ilość różnych jednostek znajdujących się na mapie. Mapa Europy w żaden sposób nie przygotowuje nas na to, co zobaczymy podczas bitwy. Tysiące wojowników walczy ze sobą na pięknie wygenerowanych mapach. Możemy przyjrzeć się bitwie z daleka, jak również oglądać indywidualne pojedynki, które wyglądają po prostu przepięknie. Takich scen bitewnych nie powstydziłby się Peter Jackson. Wszystkie jednostki rzucają cienie, a ich szczegółowość po prostu poraża i zwala z nóg.
Jeśli dodamy do tego fakt, że odgłosy towarzyszące bitwie znakomicie się w to wszystko wpasowują, podnosząc klimatyczność całego przedsięwzięcia, otrzymamy już nie produkcję, a prawdziwie dzieło, z którym niewiele innych gier może się równać. CD Projekt wydał grę w oprawie, na jaką zasługuje, dodając do instrukcji mini poradnik gracza, który pomoże nam na samym początku. Jeśli zaś chodzi o polonizację, trzeba chyba wytknąć kilka błędów. Dziwi przede wszystkim brak polskiego lektora w cut-scenkach, co nie byłoby takie złe, a na pewno uprzyjemniłoby rozgrywkę. Oprócz tego, miejscami pojawiają się błędy w postaci wyskakujących komunikatów po angielsku, ale całość spolszczono bardzo poprawnie, zachowując klimat oryginału.
Panie i panowie, oto znów seria Total War udowodniła nam, że nie ma sobie równych. Medieval 2 oferuje nam rozgrywkę tak złożoną, jak wciągającą. Głębia gry i klimat na długo przykuwają do monitorów, a w zasadzie bezbłędne działanie programu eliminuje bolączkę tak wielu gier, jaką staje się szybka irytacja gracza. Mimo dość wysokich wymagań sprzętowych jest to jedna z tych produkcji, dla których wymienia się komputery, tylko po to by się w nią zagrywać nocami.