Polska znów pobiła własny rekord w sprawdzaniu bilingów obywateli
Fundacja Panoptykon, która działa na rzecz ochrony praw człowieka w kontekście współczesnych form kontroli i nadzoru, opublikowała dane otrzymane od UKE na temat sięgania po nasze bilingi telefoniczne przez sądy, prokuraturę, policję i inne służby. Dane nie są optymistyczne — w roku 2011 Polska znów pobiła własny rekord.
02.04.2012 16:18
Państwo i służby coraz bardziej interesują się tym, z kim i o czym rozmawiamy przez telefon. W ubiegłym roku do operatorów trafiło 1856888 zapytań o takie dane. Liczba zapytań rośnie przynajmniej od trzech lat: w 2010 roku było ich mniej o 500 tysięcy, a w 2009 o 800 tysięcy. Rok 2009 był szczególny, gdyż już wtedy Polska liczbą zapytań pobiła rekord w Unii Europejskiej.
Instytucje zwracały się z prośbą nie tylko o listę i czas połączeń telefonicznych, ale również o wysłane SMS-y i miejsce, w którym znajdował się abonent podczas logowania do BTS-u. Ustawa o prawie telekomunikacyjnym zezwala na uzyskanie takich informacji na potrzeby śledztwa lub procesu w sumie dziewięciu służbom, a operatorów zobowiązuje do przechowywania danych przez dwa lata — kto, kiedy, gdzie, z kim i na jak długo się łączył. Służby mają do nich dość swobodny dostęp — mogą zwrócić się o wydanie danych również „w celach prewencyjnych” — a samo abonenci nie mają możliwości dowiedzieć się, czy i ewentualnie w jakim postępowaniu zostały wykorzystane ich bilingi lub SMS-y.
Zdaniem Panoptykonu, polskie prawo raczej nie broni nas przed inwigilacją, i każdy może znaleźć się na celowniku służb, nawet o tym nie wiedząc. Dobrym przykładem na nadużycie było wykorzystanie danych telekomunikacyjnych przy inwigilacji dziennikarzy. Po interwencji Panoptykonu w 2009 roku powołany został zespół pod przewodnictwem ministra Jacka Cichockiego, którego zadaniem miało być ograniczenie retencji danych i nieuzasadnionych wniosków o wydanie bilingów służbom i urzędom. W 2011 roku rząd zaproponował zmiany, ale prace nad projektem stanęły.