Sekretarz generalny NATO uznał cyberprzestrzeń za sferę działań wojennych

Ziemia, powietrze, morze… i cyberprzestrzeń. Ministrowie obronykrajów NATO po pierwszym dniu odbywających się w Brukseli obrad,oficjalnie uznali sferę informatyczną za niezależną domenę, wktórej mogą toczyć się działania operacyjne. Decyzja ta pozwolićma na zwiększenie budżetów na obronę krajowych sieci, przedewszystkim przed zagrożeniem ze strony Rosji.

Sekretarz generalny NATO uznał cyberprzestrzeń za sferę działań wojennych

15.06.2016 14:39

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapewnia oczywiście, żeuznanie cyberprzestrzeni za domenę działań wojskowych nie jestwymierzone przeciwko któremukolwiek kraju, chodzi jedynie ozwiększenie możliwości obronnych krajów sojuszniczych,pozwalające na skuteczne odpowiadanie na skierowane przeciwko nimcyberataki.

Jens Stoltenberg przypomniał zarazem, że w ten sposób obronaprzed atakiem na systemy cybernetyczne staje się częściązbiorowej obrony Sojuszu, zgodnie z artykułem 5. TraktatuPółnocnoatlantyckiego. Cyberatak na którykolwiek z krajówczłonkowskich ma więc wywołać odpowiedź ze strony całego NATO.Sekretarz generalny NATO zauważył również, że dziś w każdymhybrydowym ataku wojskowym operacje w cyberprzestrzeni będąodgrywać kluczową rolę.

Konkretne decyzje co do organizacji działań operacyjnych NATO wcyberprzestrzeni zostaną ogłoszone na lipcowym szczycie NATO wWarszawie, jednak już dzisiaj można powiedzieć, że będzie torealizacja postulatów Stanów Zjednoczonych z 2015 roku. Wtedy tosekretarz obrony Ash Carter stwierdził, że Pakt Północnoatlantyckimusi rozwinąć swoje możliwości obronne, zanim zajmie sięrozwojem potencjału ofensywnego. Obiecał wówczas, że StanyZjednoczone pomogą sojusznikom w oszacowaniu podatnych na atakpunktów ich infrastruktury i wypracowaniu rozwiązań mającychograniczyć ryzyko ataku.

Według danych własnych NATO, Sojusz codziennie odnotowuje około200 milionów incydentów w swoich sieciach komputerowych oraz ok.200 prób penetracji ich zabezpieczeń miesięcznie. Za wiele z nichobarcza się winą rosyjskich hakerów, podobno sponsorowanych przezKreml. Oficjalnie nikogo palcem nie wskazano, choć np. raportfińskiej firmy F-Secure mówi o zespole używającym nazwy „TheDukes”, który wspierać miał rosyjskie operacje szpiegowskie,wyprowadzając ataki za pomocą złośliwego oprogramowania przeciwkoinstytucjom rządowym i organizacjom politycznym w USA, Europie iŚrodkowej Azji.

W swoim ostatnim wystąpieniu rosyjski minister sprawzagranicznych Siergiej Ławrow nie odniósł się bezpośrednio dosłów Jensa Stoltenberga, jednak określił obecną postawę państwZachodu jako próbę podważenia pozycji Rosji na rynkach energii ibroni. Zapewnił, że Rosja nie zamierza angażować się w narzucanejej próby konfrontacji i ma nadzieję, że Zachód zrozumie, że nieda się już wrócić do jednobiegunowego modelu świata. Wyłaniaćma się nowy wieloogniskowy porządek świata, w którym żadenpojedynczy kraj ani grupa krajów, nawet najsilniejsza, nie niebędzie mogła rościć sobie praw do samodzielnego rozwiazaniawszystkich problemów.

Warto przypomnieć, że słowa sekretarza generalnego NATO padływ dość znamiennym momencie. Tydzień temu na biurkach decydentówNATO pojawił się raportRAND Corporation, z którego wynika, że Rosja stosując całkowiciekonwencjonalne środki, bez uciekania się do żadnych „cyberwojen”czy „operacji hybrydowych”, nie mówiąc już o broni masowegorażenia, jest w stanie w ciągu 60 godzin zdobyć i zabezpieczyćstolice Estonii i Łotwy – a NATO w tym starciu obecnie pozostajebez szans.

Autorzy raportu postulowali więc ściągnięcie w ten regionsiedmiu brygad NATO, w tym trzech pancernych, z odpowiednim wsparciemlotniczym i morskim. Tymczasem na ostatnim spotkaniu ministrowieobrony NATO podjęli decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki raptemczterema batalionami. Czy w tej sytuacji ewidentnego braku środkówrobienie z cyberprzestrzeni kolejnego wydzielonego teatru wojny mawiększy sens?

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)