Wstępniak na nowy tydzień: inwigilacja jakiej dotąd nie znaliśmy? Technika jest najlepszym protestem
Nowelizacja ustawy o policji jest dziś na ustach wszystkichzainteresowanych kwestiami prywatności w Sieci. Uwikłani w lokalnekonflikty polityczne obserwatorzy jakby zapominają, że nowe zapisyregulujące dostęp służb do danych i metadanych przetwarzanychprzez dostawców usług elektronicznych nie są jakimś innowacyjnymwynalazkiem nowego rządu. Właściwie to powinniśmy się pytać,czemu tyle przyszło na nie czekać – gdyż wpisują sięone w retorykę antywolnościowego zwrotu, jaki obserwujemy w krajachdemokratycznego Zachodu nie od dzisiaj. Eskalacja uprawnień policji,wywiadu i kontrwywiadu, pozwalająca ingerować tzw. służbom wprywatne życie obywateli, prowadzona jest oczywiście w imiępublicznego bezpieczeństwa, a dziś, gdy zagrożenie aktamiterrorystycznymi jest tak wielkie, mało kto przecież odważa sięotwarcie powiedzieć, że lekarstwo może być gorsze od choroby.
Jak pewnie wielu z Was pamięta, już wcześniej kwestia regulacjidostępu do metadanych (a konkretnie billingów operatorówtelekomunikacyjnych) nie wyglądała w naszym kraju tak, jak możnabyłoby tego oczekiwać po kraju demokratycznym. Potwierdził towydany w lipcu 2014 roku wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który touznał, że pozbawione sądowego nadzoru działania operacyjne sąniezgodne z Konstytucją. W uzasadnieniu wyroku sędziowiepodkreślali, że brak niezależnej kontroli nad dostępem do danychtelekomunikacyjnych zagraża nie tylko prywatności, ale teżdemokratycznym mechanizmom sprawowania władzy w państwie. Pokazałato dobrze sprawa z 2012 roku, której przyglądała się m.in.Helsińska Fundacja Praw Człowieka – chodziło o działaniaCentralnego Biura Antykorupcyjnego, które przez pół rokugromadziło dane o połączeniach i lokalizacji dziennikarza, panaBogdana Wróblewskiego. Wtedy to, w uzasadnieniu wyroku SąduOkręgowego w Warszawie uznano, że funkcjonariusze CBA nawet niepróbowali zastanowić się nad prawem do takich działań. Tedziałania wyglądały na typowe, rutynowe inwigilowanie igromadzenie informacji o powodzie w niewiadomym celu – uznałasędzia Anna Falkiewicz-Kluj.
Fasady zmian: która władza się samoograniczy?
Już w dotychczasowej rzeczywistości prawnej służby mogły więcsięgać po metadane przy byle okazji, bez sądowej kontroli, nawet wodniesieniu do osób zajmujących się zawodami tzw. zaufaniapublicznego – lekarzy, dziennikarzy czy prawników. Nie było teżżadnych regulacji w kwestii usuwania pozyskanych w ten sposóbdanych, mogły one „na wieczność” pozostać na dyskachkomputerów funkcjonariuszy. Pomimo bowiem wyroku TrybunałuKonstytucyjnego, rządy kolejnych premierów, p. Tuska i p. Kopacz,niespecjalnie się sprawą przejęły – w swojej wyrozumiałościco do naruszania konstytucyjnych praw Trybunał dał bowiem aż 18miesięcy na zmianę przepisów. Pierwszy projekt nowelizacjiautorstwa Platformy Obywatelskiej pojawił się więc dopiero w lipcuzeszłego roku i nie znalazł uznania wśród ekspertów. Choć samoMinisterstwo Spraw Wewnętrznych było zachwycone, to skrytykował gom.in. GIODO (który uznał, że pomysły PO naruszają KonstytucjęRP i Kartę Praw Podstawowych UE), a także, co ciekawe, samoMinisterstwo Administracji i Cyfryzacji, które wytknęło mu m.in.niezgodność z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE,unieważniającym unijną dyrektywę retencyjną. Ładnie sprawępodsumowała Fundacja Panoptykon, w której opinii projekt PO byłjedynie fasadowym wdrożeniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego, nierealizującym standardów niezbędnych w demokratycznym państwieprawa.
Osiemnaście miesięcy, jakie Trybunał Konstytucyjny dał nazmianę ustawy o Policji, kończy się w lutym – i jeśli do tejpory nowa ustawa nie zostałaby przyjęta, to wszelkiego rodzajusłużby straciłyby w ogóle prawne podstawy do sięgania po naszedane od operatorów telekomunikacyjnych. Nie ma jednak co liczyć nato, że Polska stałaby się na tle ograniczającej wolnościobywatelskie Europy wyspą obywatelskich swobód. Wiele możnapowiedzieć o obecnym rządzie, jednak na pewno nie to, że jest torząd liberalny, dla którego kwestia prywatności obywateli jestsprawą szczególnej troski. I to znakomicie widać po tym nowymprojekcie nowelizacji autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, zgłoszonymtuż przed Wigilią świąt Bożego Narodzenia. Czy robiony „nakolanie”, czy też w zgodzie z wytycznymi nowego ministra sprawwewnętrznych – z naszej perspektywy nie ma to większegoznaczenia. Ważne jest to, że ten projekt nowelizacji, (który jużtrafił do dalszych prac w komisjach sejmowych), jest podobnie jakprojekt PO rozwiązaniem fasadowym, który nie tylko powielaniedostatki poprzedniego, ale jeszcze tylko pogarsza – zperspektywy prywatności obywateli – całą sytuację.
Moja opinia nie ma większego znaczenia, ale pozwolę sobie tuprzytoczyć słowa Rzecznika Praw Obywatelskich, który wliście do Marszałka Sejmu otwarcie przedstawił swojewątpliwości co do bezterminowej możliwości niekontrolowanychczynności operacyjno-rozpoznawczych, całkowitej dowolności służbw stosowaniu kontroli operacyjnej, jak i nierealności tego, coautorzy nowelizacji uważają za formę nadzoru nad takimi operacjamiprzez sądy okręgowe. Rzecznik wskazał także na brak właściwychmetod raportowania i weryfikowania poprawności takich operacji, brakobowiązku informowania obywatela o zarządzonej wobec niego kontrolioperacyjnej (nawet po jej zakończeniu) – a co za tym idziemożliwości złożenia zażalenia do sądu na takie czynności(czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal). Z mojej perspektywyniestety i opinia RPO nie wydaje się wystarczająco odważna, gdyżuważa on, że prawa i wolności obywateli w niektórych wypadkachmogą zostać zawieszone w imię ochrony „innych, niezwykle ważnychdóbr prawnych” – ale dobre i to.
Przed tym ostrzegał Julian Assange
Obecne losy prac nad ustawą nie dają jednak nadziei, że głosczy to opinii publicznej, czy zatroskanych o prywatność organizacji(takich jak Panoptykon), czy wreszcie Rzecznika Praw Obywatelskichcokolwiek zmienią. Który rząd chciałby pozostać bez środków donadzoru i inwigilacji obywateli, szczególnie teraz, gdy rządyinnych krajów europejskich prześcigają się w pomysłach naposzerzenie uprawnień swoich służb w imię walki z terrorystycznymzagrożeniem? Przodują w tym oczywiście Francja i Wielka Brytania…ale niestety wraz z przygotowywaną ustawą o Policji i nasz krajstanie się jednym z przodujących w tym wyścigu do khm,bezpieczeństwa. Trzeba będzie się nauczyć z tym żyć. To,że obywatele są pozbawieni realnego wpływu na władzę, nieoznacza, że są pozbawieni realnego wpływu na rzeczywistość.
W 2012 roku Julian Assange, twórca Wikileaks, opublikował swójsłynny zew do kryptograficznejbroni. Ostrzegając przed coraz większą inwigilacją Sieciprzez rządy i służby, przed przekształcaniem się naszego świataw postmodernistyczną dystopię totalnej inwigilacji, przypomniałjednak, że nie wszystko jest stracone. Że technika i matematykamogą być bronią obywateli, która pozwoli obronić im swojąniezależność i prywatność. Z jakiegoś tajemniczego powoduwszechświat wierzy w szyfrowanie.Łatwiej jest zaszyfrować informację, niż ją odszyfrować. Taniezwykła własność pozwala na budowę świata, który nie będziemógł być kontrolowany, ponieważ jego kontrolowanie wymagałobyposiadania nieskończonych zasobów czasu i energii – a tego nawetrządy państw nie mają. Ludzie mogą obronić się przed masowąinwigilacją, jeśli nauczą się, jak używać odpowiednichnarzędzi.
Protesty przeciwko nowej ustawie pozostaną więc najpewniejprotestami, a o prywatność będziemy musieli zadbać sami. Wielu zWas zapewne dobrze wie, jak to zrobić, jak poruszać się w Sieci,by nie zostawiać śladów, jak rozmawiać, by treść rozmów nietrafiła do nieproszonych, jak przechowywać swoje dane w bezpiecznysposób. Nie jest to jednak wiedza powszechna, a obecna sytuacjawymaga, by każdy obywatel, który uznaje prawo do prywatnościswojej i innych za prawo fundamentalne, poznał takie metodydziałania. Dlatego też będziemy przedstawiali Wam w szczegółachsposoby na bezpieczną komunikację elektroniczną, w nadziei, że imwięcej osób z tego skorzysta, tym trudniej będziezinstytucjonalizowanemu napastnikowi przełamać zabezpieczenia. Wtym wypadku siła tkwi w liczbach.
Oczywiście kryptografia to nie wszystkie tematy, które poruszymyna łamach naszego portalu w tym tygodniu. Wykorzystując zimowąaurę, przyjrzymy się oprogramowaniu, które pomoże w znalezieniunajlepszych tras i narciarskich stoków. Tym, którzy wolą domoweciepło zaprezentujemy najciekawsze obecnie modele telewizorów,które znaleźć można w sensownych cenach na naszym rynku. Cościekawego znajdą dla siebie też wszyscy ci, którzy podjęlinoworoczne postanowienia i szukają sposobów, by na dobrezakotwiczyć je w swoim życiu. Wreszcie zaś pokażemy, jakkorzystać w szkolnej nauce ze znakomitego pakietu Mathematica, któryza darmo jest dostępny dla wszystkich użytkowników komputerkaRaspberry Pi (mimo że licencja dla wszystkich innych kosztuje grubepieniądze). Zapraszam więc do lektury dobrychprogramów.
PS. Wiele osób pisało do mnie w sprawie tajemniczej śmierciIana Murdocka, twórcy Debiana. Naprawdę trudno tu cokolwiekpowiedzieć – poza spiskowymi teoriami, jakich pełno obecnie nainternetowych forach, wiemy jedynie, że Murdock mógłbyć ofiarą napaści policji. Na pewno został aresztowany 27grudnia i zwolniony później za kaucją. Nie wiadomo do tej pory,jakie postawiono mu oskarżenia. W imieniu całej redakcji mogęjedynie powiedzieć, że nasze myśli są przy tym wybitnymprogramiście – i że jego odejście jest stratą dla świata.