Sfrustrowany użytkownik windows’a*
01.09.2010 18:45
Do napisania tego wpisu, natchnął mnie zwykły (no może nie tak do końca) klawisz i mały zbieg okoliczności. Kiedy walczyłem z programem MapaMap (którą zdecydowanie odradzam) na larku, nie wytrzymałem i mówię do kumpla: “Idę zapalić, trzepie mnie…” - i tak też uczyniłem. Wyluzowany, już z odpalonym kiepem, zaciągam się po raz kolejny, spoglądam w dół i co widzę? Przy stopce od popiołki leży zwykły klawisz od klawiatury. No klawiatur w biurowcu ci u nas w bród - pomyślałem, w sumie nic nadzwyczajnego. Ale ten klawisz nie był taki zwykły, na jakiego wyglądał. Narysowane było na nim logo Microsoft’u. Na mojej gębie pojawił się uśmieszek, a przez głowę przeleciała mi myśl: “Sfrustrowany użytkownik windows’a”…
[image=img1] win key
Pewnie szybko bym o tym zapomniał, gdyby nie fakt, że właśnie walczyłem z tak intuicyjnym (dla zwykłego użytkownika), łatwym i ogólnie zjadliwym oprogramowaniem MapaMap, pod równie intuicyjny system operacyjny Windows. Kolega miał przeczucie, że nie podoła, a wiedzę komputerową ma ograniczoną do właśnie zwykłego użytkownika, więc poprosił mnie (z racji większego doświadczenia komputerowego), abym pomógł mu zainstalować aktualizację mapy w jego larku. Ok, wszystko szło pięknie. Zainstalowaliśmy ActiveSync’a, połączyliśmy się z urządzeniem poprzez USB, zarejestrowaliśmy się na stronie producenta MapaMap, pobraliśmy pliczek z aktualizacją map i programu. Wporzo - se myślę, to jedziemy. Uruchamiamy pobrany pliczek exe, urządzenie jest widoczne dla programiku, luz. Kasowanie programu i map z urządzenia poszło nadzwyczaj sprawnie, teraz dalsza część - instalacja nowego programu i map. Program zainstalowało, trochę trza było czekać, ale powiodło się. Przed instalacją map program zapytał się, czy ma ładować do pamięci wbudowanej, czy na zewnętrzną kartę SD. Wybraliśmy, żeby zainstalował tak jak było, czyli do wbudowanej pamięci. Ok, klik, nie mam praw do zapisu - wywaliło komunikat. O co biega, przecież program wgrał i prawa jakoś były, o co biega? Kilka prób, kilka spalonych fajek, za każdym razem niepowodzenie. Myślę, spróbójmy zrobić z opcją na kartę SD, może pójdzie. Dobra, robimy. Zaznaczamy opcję, klikamy dalej i… o sukces, idzie! Dobra, przyjdę za jakieś 15 minut, zanim wgra te mapy, to trochę zejdzie, a wy nic nie klikajcie, mówię do kumpli, po czym usłyszałem gromkie “ok”. Wychodzę, zamykam drzwi, robię kilka kroków i słyszę otwierające się drzwi. Kolega zawrócił mnie, twierdząc, że wywaliło jakiś komunikat i on nie wie o co chodzi, a nic nie ruszali. Ok, wracam, patrzę i widzę wywalony na ekranie komunikat windowsa: “Opóźniony zapis nie powiódł się, bla, bla, bla, bla”… Co to za jaja? Wyciągam kartę, wkładam jeszcze raz i nic. Wkładam do aparatu, czy formatować kartę mi się pyta. Myślę se, posypała się partycja, trza przeformatować, klikam ok. Czekam, czekam, klik, ok, czy formatować kartę? Jakbym znał już to pytanie, ok, klik, czekam, czekam i… nie no dosyć tego. Wkładam kartę do innego urządzenia - nic. No pięknie. Jak mam teraz wytłumaczyć kumplowi laikowi, że właśnie windows rozwalił mu kartę SD. Spojrzałem wtedy na klawisze “super”, a mój wzrok był porównywalny ze spojrzeniem głodnego wilka na pasącego się baranka. Nie wiedziałem, czy mam je wydłubać, pogryźć, czy przypalić szlugą… Zabrałem kartę, larka i do dzisiaj nie oddałem mu tego. Dobrze, że gość trochę kasy ma i nie zależy mu tak bardzo na tej mapie, ale wiem jedno: kartę będę musiał mu odkupić, bo na pewno mniej zdrowia stracę, jakbym miał mu to wyjaśnić, że windows rozwalił mu kartę. Jak ją będę miał, to podejmę kolejną próbę, ale przezornie wyłączę sobie opcję opóźnionego zapisu.
*Całość skopiowana z mojego skromnego bloga