Blog (3)
Komentarze (160)
Recenzje (0)
@Hitm3nAsus UX305 - dzień 1

Asus UX305 - dzień 1

27.11.2015 01:06

Siemanko!

Po może nie do końca udanym debiucie przygotowałem małe podsumowanie po pierwszym dniu użytkowania.

Primo...

Zacznę od opisywanego wcześniej gładzika. Ciężko oczywiście mówić o jakimkolwiek przyzwyczajeniu po jednym dniu pracy, ale póki co jest on naprawdę denerwujący i ciężko mi się z niego korzysta - na nic gesty, na nic jego duża czułość. Rozszerzenie powierzchni dotykowej na przyciski jest kiepskim pomysłem i wielu tych, którzy będą chcieli przed zakupem w sklepie sprawdzić sprzęt, może zrezygnować z zakupu tego modelu na rzecz innego. Nawet wprawni i biegli w obsłudze tego typu sprzętu będą mieli z tym początkowo problem podejrzewam - wystarczyło na parę minut pokazać znajomym na uczelni sprzęt i mimo, że design, wymiary i waga bardzo się im podobały, to sam gładzik jest pierwszą piętą Achillesa tego ultrabooka. Czy będzie ich więcej? Dla niektórych bolączką będzie jeszcze diabelnie głośny "klik" przycisków - w sprzęcie tej klasy oczekiwałbym jednak czegoś nieco cichszego, a nie dźwięku potrafiącego w nocy obudzić kogoś dwa pokoje dalej. Wiem, że można tylko stukać w gładzik, ale nie zawsze reakcja jest prawidłowa, a wystarczy delikatnie przesunąć palec i nici z kliknięcia, zostajemy z przesuniętym kursorem... O wiele lepiej spisuje się 4‑letni touchpad Asusa K52JT, który ma zarówno wydzielony obszar przycisków, jak i same przyciski - cichsze.

Secundo...

Przejdźmy do klawiatury. Jest nieźle. Skok klawiszy nie jest duży, sama klawiatura jest dość cicha, wygodna, można na niej swobodnie pisać dłuższe teksty, miejsca na nadgarstki jest wystarczająco dużo dla przeciętnego faceta. Początkowo zdarzały mi się pomyłki, choć klawiatura nie jest znacząco mniejsza od prywatnego laptopa - jest to ledwie 5mm różnicy w obu kierunkach (nie wliczając klawiatury numerycznej, którą mam w moim Asusie), a same klawisze również są podobnych wymiarów. Obawiałem się w pierwszym wpisie, że bardzo łatwo będzie można wcisnąć przypadkowo przycisk włączania/wyłączania 'zabawki' - obawy okazały się nieuzasadnione. Mimo wspomnianych pomyłek w trakcie pisania w OneNote i konieczności użycia to Backspace, to Delete, ani razu nie "udało" mi się wyłączyć laptopa. Może podświadomie wiedziałem, że jest coś, na co muszę uważać. wojtekadams zwrócił uwagę na brak podświetlenia klawiatury - jednakże uważam, że nie jest ono tak niezbędne, jakby to mogło być w klawiaturach czarnych laptopów. Przyczyna? Podświetlenie laptopa białego koloru doświetla mimowolnie białe klawisze wystarczająco dobrze - a przynajmniej takie jest moje odczucie póki co. Ale że raczej młody jestem i jeszcze problemów ze wzrokiem nie mam, to może to zaważyło na moim zdaniu.

Tertio...

Budowa laptopa, temperatury. To, że jest on lekki już wiecie. To, że jest stosunkowo niewielki też. Tego, że zmieści się w praktycznie każdej torbie podejrzewam, że się domyślacie. A co z resztą? Biały kolor jest fajny, odznacza się dość mocno od tej czerni i szarości powszechnej wśród tego typu sprzętu, nieliczni zaś producenci zmienili stronę mocy i z ciemnej przeszli na jasną. To ciągnie za sobą pewne plusy - nie widać tak szybko osadzającego się kurzu, który na ciemnych obudowach i klawiaturach jest wręcz nieodzownym elementem "upiększającym" sprzęt i irytuje właścicieli, którzy chcąc utrzymać go w jako takim stanie wizualnym muszą go odkurzać dość często. Białej, za wojtekadams, Tajki to się nie tyczy. Owszem, czarny oznacza jakiś tam prestiż, bo przecież w świecie biznesu czarne kolory strojów ubiera się tylko na bardzo oficjalne kolacje, a na takie tylko niewielu jest zapraszanych, ale w tym wypadku kontrastująca biel jest jak najbardziej do przyjęcia. Cienkość tego sprzętu jest, zauważyłem to dziś, równocześnie delikatną wadą. Mam tu na myśli nieodłączne od sprzętu typu laptop odchylanie ekranu. W momencie, kiedy odchylimy go o kąt większy, niż 80 stopni, kontakt z podłożem tracą tylne gumki obudowy, a sam laptop zaczyna nieco odstawać od podłoża, tak, że można pod niego wsunąć złożoną na 4 części kartkę A4. I w momencie, kiedy mamy lekko wytarte gumki obudowy (to właśnie dlatego zwróciłem na to uwagę) tracimy nieco przyczepność i laptop zsunie się z pochyłego stolika (takie nam na moim wydziale zafundowali w aulach) z jednej strony. Czy do przyjęcia? Z kolei sam producent twierdzi na swojej stronie, że jest to ukłon w stronę ergonomii i komfortu użytkownika - czy tak jest w istocie? Możliwe, większość czasu biznesmen spędzi przecież raczej przy prostych biurkach, niż pochyłych stolikach uniwersyteckich, mimo to jednak niektórzy odbiorcy mogą być nieco zirytowani tym faktem. Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze dwie rzeczy - brak napędu optycznego, co nie powinno jednak nikogo dziwić, oraz brak wylotów powietrza. Napęd optyczny powoli odchodzi do lamusa w przypadku biznesowych rozwiązań, coraz częściej mamy do czynienia raczej z pendrive-ami czy chmurami, w których przechowujemy dane i do których mamy dostęp niemal z każdego miejsca, w którym jest Internet. Nie inaczej jest w tym przypadku - brakuje napędu, mamy natomiast 3 porty USB. Okazuje się również, że Asus nie zastosował tu w ogóle wentylatorów, a wyloty powietrza są umieszczone bezpośrednio pod ekranem. Nie przeszkadza to jednak w zachowaniu niskich temperatur - w stanie spoczynku oraz lekkiej pracy (przeglądanie Internetu, słuchanie muzyki z YouTube, praca w Wordzie czy Excelu) temperatury wahają się w okolicach 30‑35 stopni, co jest świetnym wynikiem i nie odczujemy z pewnością dyskomfortu nawet trzymając sprzęt na kolanach, gdy zajdzie taka potrzeba, a i nadgarstki nie będą poparzone od zbyt wysokich temperatur. Dla porównania Asus K52JT przy obciążeniu następującym: odpalony Firefox z 8 kartami, w tle Origin, Uplay, Truecrypt, dochodzi do temperatur rzędu 50 stopni. Znaczna różnica, choć obciążenie wcale nie jest znacząco większe, prawda? A propos temperatur jeszcze - początkowo chciałem użyć do ich pomiaru programu Core Temp w wersji 1.0 RC6. Podejrzewam winę właśnie tej końcówki - RC, jako przyczyny zawieszania się całego systemu podczas próby użycia tego programu do pomiarów. Używając nieco bardziej rozbudowanego HWiNFO w wersji 5.10 64‑bit nie ma żadnego problemu i system nie wariuje. Nie miałem odwagi wyginać sprzętu we wszystkich kierunkach, więc nie wypowiem się na temat spasowania - ale po kilkugodzinnym użytkowaniu widać, że nie ma nigdzie odstających plastików, a obudowa jest raczej zwarta. I na koniec tego punktu jeszcze drobna dygresja a propos samej budowy - koleżanka, która na co dzień korzysta z MacBooka stwierdziła, chyba bez większej pomyłki tak na prawdę, że jest to sprzęt bardzo, ale to bardzo do niego podobny. Pomijając oczywiście system, są one w istocie bardzo do siebie podobne. Najważniejszą zaś rzeczą jest oczywiście cena - MacBook o nieco lepszych (inny procesor) parametrach kosztuje, tak mniej więcej, 2‑2,5x więcej, niż Asus. Czy jest sens płacić takie pieniądze? Dla mnie nie - ale tu każdy musi odnieść się do swoich upodobań.

Quatro...

O baterii słów kilka. To dla mnie jak na razie największa zaleta tego ultrabooka. W pewnym momencie miałem wrażenie, że system po prostu nie umie pokazać dłuższego czasu pracy na baterii, niż 10h, albo gdzieś wystąpił błąd. Podczas wykładu, poza samymi notatkami, włączone było WiFi, przeglądarka, poczta oraz klient pulpitu zdalnego do mojego miejsca pracy. Po nieco ponad godzinie takiego użytkowania system wciąż pokazywał 10 godzin, baterii zaś procentowo spadło około 10%. Ostatecznie po 3 godzinach użytkowania pokazywał czas 6h, po podłączeniu natomiast zewnętrznego dysku oraz próbie odpalenia filmu, o czym za chwilę, czas spadł do 4h. To wciąż niezły wynik jak dla mnie, na koniec dzisiejszych testów zostało jeszcze 55% baterii, ale to jeszcze nie koniec :)

Quinto...

Parę słów o multimediach. Po ciężkim dniu pracy należy się nam odrobina relaksu. Jeżeli pod ręką mamy dobry film, ale akurat żona ogląda kolejny odcinek M jak Miłość albo innej brazylijskiej telenoweli (leci coś takiego w ogóle jeszcze? czy tylko same trudne sprawy im zostały do rozwiązania?), to można by się zadowolić tą, niewielką co prawda, zabawką. I tu następuje mały zgrzyt - o ile zwykłe filmy w formacie .avi są odtwarzane bez problemu z wizją i fonią zarówno w Windows Media Player, jak i w odtwarzaczu Film i TV, o tyle z filmami w formacie .mkv jest jakiś problem. Użycie niewbudowanego odtwarzacza (na pierwszy ogień poszedł VLC) rozwiązuje ten problem. Może to zasługa kodeków wbudowanych w odtwarzacz? Nie wiem, ale to nie jest pierwszy system ze stajni Microsoftu, który ma podobny problem. Obecnie chyba nie jest to niemożliwe, aby zaimplementować wszystkie kodeki do systemowego odtwarzacza. Podstawowy odtwarzacz miał też problemy z uwspółcześnioną wersją starego filmu, która w wersji remastered, odtwarzana z zewnętrznego dysku odpalała się na początku jakby chciała, a nie mogła, później zacinała się dość znacznie, aby w końcu po bólach i mękach w końcu się odtworzyć. Może w tym wypadku była to wina, jakby nie patrzeć, nie najszybszego procesora?

Sexto...

Praca biurowa. W moim obecnym miejscu pracy i stanowisku, które piastuję, wiele rzeczy przechodzi przez arkusze Excela, toteż uważam, że należy sprawdzić możliwości tej maszynki właśnie w tych kwestiach. I o ile samo działanie dysku podczas zwykłego zapisywania oraz przenoszenie plików z miejsca na miejsce nie przysparza problemów, o tyle zapisywanie autoodzyskiwania jest koszmarne. Plik posiadający około 26,5 tys. wierszy (tak, na takich również zdarza mi się pracować) i wadze nieco ponad 6MB zapisywał się około 2 minut - jak na dysk SSD jest to chyba nieco zbyt dużo. Nie wiem, od czego może to zależeć, muszę zasięgnąć informacji (lub może ktoś podpowie w komentarzach), bo z tego, co do tej pory zauważyłem na swoim służbowym HP, to nie miewam tam podobnych problemów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)