e‑Wybory – to jeszcze ciągle mrzonki!
16.12.2014 | aktual.: 12.06.2017 23:10
Mój wpis jest głosem w dyskusji, która rozpoczęła się pod wpisem kolegi Remixa dotyczącym wyborów. Dyskusja pod tym wpisem poszła w bardzo złym kierunku. Pojawiły się mniej lub bardziej dzikie łasice a dodatkowo źródłem „faktów” stały się newsy popełnione przez dziennikarskich stażystów w prasie popularnej. Dlatego zamiast tam flejmować postaram się tu, w miarę możliwości, przedstawić swój pogląd na problemy związane z wyborami. Postaram się także wyjaśnić dlaczego koncepcję głosowania przez Internet uważam, póki co, za mrzonki. Wysilę się i sam powiem gdzie widzę tu problemy.
Założenia
- Ten wpis nie jest o zmianie Konstytucji. Ten wpis nie jest o zmianie ustroju. Jeśli Ktoś się z tym nie zgadza to proszę takiego Ktosia żeby dalej nie czytał.
- Ten wpis nie jest repetytorium z WOS. Jeśli Ktoś nie wie co to jest trójpodział władzy i/lub wybory pięcioprzymiotnikowe to proszę takiego Ktosia żeby dalej nie czytał.
- Ten wpis nie jest o teoriach spiskowych. Jeśli Ktoś nie umie żyć bez fantazjowania o rzeczywistości to proszę takiego Ktosia żeby dalej nie czytał.
- W tym wpisie nie oceniam jakości sprawowania władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Jeśli Ktoś tego nie ogarnia to proszę takiego Ktosia żeby dalej nie czytał.
Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej
Przypomnę standardy prawe
Wybory powszechne muszą być przeprowadzone w sposób zrozumiały i łatwy dla wszystkich obywateli. Jeden wyborca może oddać jeden głos. Wolność wyboru oznacza, że nikt ani nic nie może wpływać na wyborcę w trakcie wyborów. Po oddaniu głosu nie można go zmienić. Głosowanie musi być zorganizowane tak aby na każdym jego etapie nie było możliwości działań zagrażających tajności głosowania. Sposób przeprowadzenia głosowania musi być ukształtowany tak aby nie istniała możliwość rekonstrukcji lub powiązania głosu z wyborcą. Wszystkie informacje o zasadach i systemie głosowania muszą być podane do publicznej wiadomości. Wybory na każdym etapie muszą być obserwowane przez niezależnych od władz obserwatorów. Oddane głosy muszą być weryfikowalne. Musi istnieć możliwość ponownego przeliczenia głosów.
Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli
Jak to działa obecnie? Nadzwyczaj dobrze. Każdy wyborca musi osobiście udać się w wyznaczonych godzinach do wyznaczonego lokalu wyborczego, w którym otrzyma tylko jedną kartę do głosowania, którą samodzielnie musi wypełnić. Wypełnioną kartę wrzuca do publicznie wystawionej urny wyborczej. Przed otwarciem lokali wyborczych członkowie komisji wyborczych sprawdzają listy wyborcze, przeliczają i stemplują specjalną pieczęcią karty do głosowania oraz sprawdzają i plombują urnę wyborczą. W czasie otwarcia lokali dla wyborców członkowie komisji weryfikują ich tożsamość i wydają im karty do głosowania. Po zamknięciu lokali wyborczych członkowie komisji weryfikują niewykorzystanych kart wyborczych, otwierają zaplombowaną urnę, liczą głosy, zabezpieczają wypełnione karty do celów ewentualnego następnego liczenia oraz wypełniają odpowiednie protokoły. Wszystko to, na każdym etapie, obserwują mężowie zaufania, którzy swoje zastrzeżenia mogą wpisać do końcowych protokołów. W chwili obecnej mężom zaufania prawo nie zabrania wykonania kopii końcowego protokołu, np. wykonując zdjęcie telefonem.
To wszystko jest prymitywnie proste. Dzięki temu cały ten proces jest prymitywnie prosty. Prostota tego procesu gwarantuje, że każdy, bez względu na indywidualne umiejętności i wykształcenie może brać w tym procesie udział a jednocześnie próba statystycznie istotnego wpłynięcia lub zakłócenia na przebieg procesu staje się ekstremalnie trudna. Każdy może też pełnić obowiązki męża zaufania. Skoro już przy instytucji męża zaufania jesteśmy. Tu pojawia się pierwszy problem głosowania przez Internet. Proces się wtedy niesamowicie komplikuje. Zamiast tekturowej skrzyneczki z wyrżniętą w niej prostokątną dziurką, pojawia się „elektroniczna urna”. Zamiast plomby w postaci papierowego paska pojawiają się bardzo zaawansowane mechanizmy kryptograficzne. Żeby kontrolować tak skomplikowany technicznie proces to do jego obserwacji nie wystarczy nam ktoś kto umie czytać i pisać. Potrzebujemy co najmniej kogoś, kto wysłuchał 30 godzin wykładów, odbył 30 godzin laboratorium i w końcu z wynikiem pozytywnym zaliczył podstawy kryptografii… Dodatkowo taki ktoś musi potrafić zweryfikować czy hardware, firmware oraz software użyte w urządzeniach elektronicznych wykorzystywanych jako sprzętowa platforma procesu e‑wyborczego nie powodują jakiś zaburzeń w przebiegu procesu wyborczego (krótko mówiąc kryptolog dodatkowo powinien być także praktykiem od inżynierii odwrotnej, debugowania kodu, assemblera).
Kabina z zasłoną jest następnym prymitywnie prostym lecz niezwykle skutecznym środkiem do zapewnienia wolności głosowania. Na wyborcę znajdującego się w środku nie można wywrzeć wpływu tak aby obserwatorzy tego nie zauważyli. Jak to samo zagwarantować kiedy głos mamy oddawać w domu, korzystając ze swojego domowego komputera? Wyślemy do domu każdego wyborcy całą ekipę tych w/w technologicznych mężów zaufania (od wszystkich komitetów wyborczych), żeby mogli obserwować poprawność procesu? Potraficie sobie wyobrazić atak elektroniczny na komputer w domu wyborcy albo routery lub inną infrastrukturę Sieciową znajdujące się pomiędzy e‑wyborcą a elektroniczną urną? Bo ja potrafię. Z drugiej strony potraficie sobie wyobrazić jakiś zdalny atak informacyjny na budkę z zasłonką? Bo ja nie.
Następny problem - jak pogodzić ze sobą konieczność silnego i jednoznacznego potwierdzenia tożsamości wyborcy z gwarancją anonimowości głosu i możliwością weryfikacji głosu w ponownym przeliczeniu (np w wyniku protestu wyborczego i decyzji Sądu o ponownym podliczeniu głosów)? I znowu – analogowo jest to wręcz prymitywnie proste: Ja + mój dowód osobisty + potwierdzenie wydania karty do głosowania na papierowej liście wyborców w lokalu wyborczym. Zrealizowanie tego w jednocześnie: sprawnie działający, bezpieczny, transparentny i weryfikowalny dla obserwatorów sposób nie jest moim zdaniem na dzisiejszym etapie rozwoju technologii możliwe.
I tak oto dotarliśmy do tytułowych mrzonek. Mimo, że nawet nie wyszliśmy po za to co dzieje się w lokalach wyborczych. Gdybym poszedł dalej i opisał jeszcze mrzonki związane z następnymi etapami procesu wyborczego to pewnie nie skończyłbym tego wpisu w tym roku…