Fochy Fermiego - łasica sprzętowa
Użytkownicy domowych komputerów dostosowanych do grania dzielą się na dwie grupy: tych którzy jeszcze nie spotkali się z komunikatem: "Sterownik ekranu przestał działać, ale odzyskał sprawność...", bluescreenem z numerem błędu wskazującym na kartę graficzną, widokiem na ekranie różnego rodzaju i koloru artefaktów albo po prostu ciemnym ekranem;oraz tych, którzy walczą, walczyli albo staną do walki z takimi problemami.
Ktoś, kiedyś, gdzieś, opisał wszystkie powyższe i im podobne objawy zwrotem-łasicą: "Fochy Fermiego", które najwyraźniej przyjęło się pośród użytkowników i domorosłych "serwisantów". Zawodowcy pukają się jednak palcem wskazującym w głowę i rzeczone fochy szufladkują w tym samym miejscu co żyły wodne i homeopatię bo wbrew potocznym opiniom problemy, które są bezpośrednia przyczyną opisanych na początku tego wpisu objawów wcale nie są przypisane do konkretnego czipsetu, czy też konkretnego producenta, ani nawet tylko do karty graficznej.
Powyższe dopadło w końcu i moją kartę graficzną, w której najpierw przestało działać wyjście hdmi, potem pojawiły się artefakty a w końcu obraz przestał się wyświetlać. Naprawiać czy wyrzucić - o to jest pytanie (bo karta oczywiście już po gwarancji). W praktyce naprawa i tak sprowadzi się do reballingu bga (bo nowy układ bga kosztuje więcej niż warta jest karta). Można to zrobić na dwa sposoby: opisanym kilkukrotnie na naszym blagu domowym sposobem w piekarniku (czego nie polecam) lub w serwisie, z wykorzystaniem maszyny do lutowania układów bga (polecam - jeśli ktoś już musi(!!!) reballingować).
Więcej informacji o reballingu bga znajdziecie TUTAJ - ostrzegam jednak, że lektura tego tekstu może wywrócić Wasze myślenie o tej metodzie o 180 stopni.
Zdecydowałem się na profesjonalny reballing (130 zł i 3‑mce gwarancji - tak jak w linkowanym wyżej tekście napisali…). W tym czasie uszkodzoną kartę z chipem Nvidii zastąpiłem wyjętą ze starych maneli kartą ATI HD3850 - mile zaskoczył mnie Windows 7, którego taka zmiana sprzętu nie wywaliła, ot poinformował mnie, że wykrył nowe urządzenie, ściągnął do niej sterowniki z WU i wszystko nadal działało. Nie mile zaskoczyło mnie to, że dedykowany deinstalator sterowników i pozostałości sterowników Nvidii odmówił działania wyświetlając komunikat o niewykryciu takiej karty.
Odebrałem kartę z serwisu i szybko okazało, się, że wykonany tam reballing nie pomógł a karta nadaje się w zasadzie na śmietnik (dostałem zwrot kasy za nieskuteczną naprawę).
Wracając do tytułowych fochów - w Sieci znalazłem ciekawy PORADNIK, który w kilku krokach przedstawia co i jak sprawdzić kiedy spotkamy się twarzą w twarz z opisanymi na początku tego wpisu objawami. Warto zapamiętać ten link.