Kod dostępu
14.08.2011 01:25
W ciągu ostatnich dni wydarzyły się dwie istotne dla mnie rzeczy. Zacząłem używać menadżera haseł (oczywiście - w chmurze) i podpisałem z pewnym bankiem umowę kredytu hipotecznego. Dziwnym zrządzeniem losu te dwie sprawy na pewnym poziomie połączyły się ze sobą a ja stanąłem w rozkroku - jedną nogą jestem w XX wieku a drugą w XXI w.
Dopóki nie podjąłem trudu inwentaryzacji wszystkich używanych przeze mnie par loginów/haseł to nie zdawałem sobie sprawy ile tak naprawdę ich jest i jak one często w jakiejś konfiguracji częściowo lub całościowo pokrywają i dublują się ze sobą. Po kilku tygodniach używania menadżera haseł odkryłem, że moja inwentaryzacja nie była pełna. Co jakiś czas jeszcze okazuje się, że trafiam na kolejną stronę, o której wcześniej nie pamiętałem. Do dziś nazbierało się już ponad 30 par login/hasło... Menadżer haseł, działający w chmurze, dzięki czemu mam do niego dostęp przez Sieć. Nie będą pompować tego wpisu aby oddać głębię mojej satysfakcji i opisać pozytywne wrażenia - tylko wyjaśnię, że po raz drugi od dłuższego czasu trafiłem na coś - co idealnie i perfekcyjnie trafiło w moje potrzeby (ostatni raz czułem to po tym jak, w drodze kupna, stałem się użytkownikiem czytnika ebooków Kindle).
Do tej pory korzystałem z kilku rachunków w trzech różnych bankach. Każdy z nich ma pewien, akceptowalny dla mnie standard dostępu do rachunku oraz dodatkowej autoryzacji zlecanych w tym kanale operacji bankowych poprzez kody jednorazowe przesyłane przez sms. Opiszę krótko ten standard: dostęp do oglądania rachunku wymaga podania odpowiedniego loginu i hasła a wykonywanie operacji innych niż podglądanie salda oraz przeglądanie historii rachunku wymaga ich potwierdzenia przez jednorazowe hasło wysyłane przez bank w wiadomości tekstowej na telefon komórkowy. Dla mnie jest to akceptowalny kompromis pomiędzy bezpieczeństwem a wygodą korzystania bo nawet gdyby moje hasła z chmury zostały skompromitowane to i tak nie wystarczą aby np wypłacić z konta pieniądze.
Jeszcze tydzień temu wydawało mi się, że nic nie jest w stanie przekonać mnie do tego abym zaczął korzystać z usług banku, którego rozwiązania dostępowe są co najmniej dekadę za opisanym akapit wyżej standardem. Wydawało mi się bo umowa kredytu banku, z którego usług zdecydowałem się skorzystać, uzależniała obniżenie marży od tego czy klient skorzysta z promocji polegającej na założeniu i aktywnym korzystaniu z rachunku ROR w tym banku. Ponieważ taka obniżka marży to lekko kilka tysięcy złotych w mojej kieszeni a to jak wiadomo jest mocny i konkretny argument więc siłą rzeczy zostałem posiadaczem i użytkownikiem takiego rachunku. Okazało się to swoistego rodzaju wsteczną podróżą w czasie do XX wieku bo dostęp do rachunku przez Internet realizowany jest w oparciu o login (i to taki, który ciężko jest zapamiętać) oraz jednorazowy kod z karty zdrapki (tak - kod jednorazowy, wydrapany z plastikowej karty potrzebny jest do zalogowania się do systemu). I tak to teraz u mnie wygląda - z jednej strony technologia z XX wieku - plastikowa karta kodowa na której musze sobie wydrapywać jednorazowe kody a z drugiej XXI wiek - czyli chmura, w której przechowuję swoje hasła. Jedyne co w tej sytuacji mi pozostaje to wiara, że zanim skończę spłacać ten kredyt bank znajdzie drogę do XXI wieku...