O rutynie grzebania w pecetowych bebechach
18.11.2017 | aktual.: 19.11.2017 09:14
Komputer był chory i leżał w łóżeczku i przyszedł pan robot, postukał po wieczku i w oczka popatrzył magiczne, zielone i śrubki odkręcił, odłożył na stronę, i długi śrubokręt mu włożył do werku – co też ci dolega, mój ty komputerku?Powyższe napisał Stanisław Lem w liście do Aleksandra Ścibora-Rylskiego, w październiku 1970 r., gdzie opisywał, że jego zdaniem książeczki dla dzieci są grafomańskie, dlatego swojemu synowi sam napisze wszystko co mu niezbędne - ilustrując to powyższym cytatem; który Wojciech Orliński zamieścił w swojej, w niedawno wydanej, biografii Stanisława Lema, pod tytułem: "Lem. Życie nie z tej ziemi" (link).
Kiedy to przeczytałem, to się tym zdaniem zachwyciłem. W tym całym zachwycie dotarło do mnie, że grzebałem w bebechach różnych pecetów, z mniej lub bardziej poważnych powodów od ponad 25 lat bo wtedy złożyłem pierwszego blaszaka (czyli peceta w metalowej obudowie).
Na giełdzie elektronicznej kupiłem uszkodzoną płytę główną PC‑AT (czyli platformy zbudowanej na procesorze 80286). Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć podobną płytę. Ta ze zdjęcia ma procesor o wyższym taktowaniu (20 MHz, mój miał 12M hz). Widać trzy puste podstawki, w prawym dolnym rogu to podstawka na koprocesor a te dwie położone obok siebie na górze, to miejsca na rozbudowę pamięci RAM. Wtedy jednak taniej było kupić używanego Fiata 125p niż koprocesor a używanego Poloneza można było nabyć taniej niż rozbudować pamięć RAM :)
Płyta, którą kupiłem, była w cenie złomu bo nie pracowała w tzw trybie ‘turbo’ więc mogłem się cieszyć zawrotną częstotliwością taktowania procesora 6MHz (połowa nominalnej 12MHz).
Tyle wspomnień, przejdźmy do czasów obecnych. Poniżej kilka ciekawostek, które spotkały mnie w ciągu ostatniego roku mojego grzebania w komputerach.
Od śruby, przez wkręta, do motylka
Moja obudowa nie jest zbudowana z grubych blach. Tak często ją rozbierałem, że najpierw przestały pasować śrubki do obudowy, potem grubsze śrubki do obudowy, potem najgrubsze śrubki jakie wyprosiłem w pobliskim serwisie komputerowym. Przez jakiś czas sprawdzały się, zakupione w markecie budowlanym, blachowkręty:
Kiedy blachowkręty nie dawały już rady, pomyślałem sobie, że koniec z prowizorką, potrzebne jest jakieś trwałe rozwiązanie. Pomysł miałem taki - przykleję od środka śrubę tak aby wystawała na zewnątrz, gdzie będę wtedy skręcać obudowę nakrętką motylkową:
Magnetyczna główka, rękawiczki i lampka
Z doświadczenia wiem, że trzy elementy są absolutnie obowiązkowe dla każdego kto zabiera się za grzebanie w pecetach.
1) Wkrętak
Pierwszą jest wkrętak krzyżowy z magnetyczną główką. Upraszcza pracę, pomaga podnieść śrubkę, która spadła, trzyma śrubkę, którą trzeba gdzieś wkręcić, dzięki czemu nie potrzeba do tego trzeciej ręki.
Drobną wadę jest to, że z czasem właściwości magnetyczne główki słabną i trzeba ją namagnesować. Najlepiej zainwestować 15 zł w magnetyzer do wkrętaków.
2) Rękawiczki
Do grzebania w pecetach jednorazowych rękawiczek zacząłem używać lata temu. Po tym, jak po naprawie mocno zakurzonego komputera nabawiłem się kontaktowego zapalenia skóry na dłoniach. Nic przyjemnego. Używam jednorazowych rękawiczek nitrylowych. Są równie wytrzymałe jak lateksowe ale nie reagują ze skórą dłoni. Paczka 100 szt kosztuje kilkanaście złotych:
3) Lampka
Ostatnio doszedłem do tego, że najbardziej wygodnym narzędziem do oświetlenia sobie pola roboczego jest gięta lampka Xiaomi na usb podłączona do powerbanku. Taki zestaw można wygodnie ustawić, lampkę wygiąć tak jak potrzeba i dokładnie oświetlić sobie to co potrzeba:
Trytka (bonus)
Mówcie co chcecie ale uważam, że trytki to podstawa:
Karta graficzna zasłania gniazda SATA
Jestem tzw niedzielnym graczem, to znaczy że mało gram a jak już to w ograniczoną ilość gier. Jedną z nich jest Starcraft II. Ze Starcraftem II problemów nie miałem bo stara ale jara GTS450 mi wystarczała. Zachciało mi się jednak pograć w Wiedźmina III.
W tym czasie, najlepszą opcją w kategorii cena/możliwości kart graficznych był GTX950. No to zabrałem się za upgrade karty graficznej. Mam wypracowaną przez lata zasadę, że używam tylko kart firmy EVGA, więc taką kupiłem.
Gdyby ktoś chciał wiedzieć, dlaczego EVGA, odpowiadam: bo ta firma oferuje rozszerzoną gwarancję. Można ją wykupić, za niewielkie w sumie pieniądze, na 5 lub 10 lat:
Nowa karta okazała się być dłuższa od starej i zasłoniła dwa gniazda SATA. Było to dla mnie istotne bo wykorzystuję wszystkie sześć dostępnych gniazd:
Na początku myślałem, że to nie jest jakiś duży problem i uda mi się go rozwiązać za pomocą zwyczajnych kątowych wtyczek SATA. Okazało się, że takie wtyczki mają dwie wady – po pierwsze są za grube a po drugie są wygięte nie w tę stronę:
Rozwiązanie istnieje – specjalne kabelki Silvestrone Ultra thin, niestety kilka razy droższe od zwykłego kabelka:
Rutyna
Wiecie jak się namęczyłem, aby we wtyczce widocznej na poniższym zdjęciu, zmienić położenie zielonego pina z lewej strony na środek? Wszystko po to aby móc wpiąć tak spreparowaną wtyczkę w zaznaczone na drugim zdjęciu gniazdo:
Dlaczego okazało się to być rutynową operacją bez żadnego sensu, ilustruje poniższe zdjęcie:
Korelacja nie oznacza przyczynowości
W jednym z komputerów, który samemu składałem, od nowości istniał problem, który polegał na tym, że płyta źle obsługiwała moduł pamięci - jeżeli był tylko jeden. W efekcie z 4GB RAM dostępnych było tylko 2GB:
Rozwiązaniem okazał się upgrade BIOS. Po upgrade pojawił się nowy problem. Co kilka godzin pojawiał się bluescreen. Albo PAGE_FAULT_IN_NONPAGED_AREA, albo BAD_POOL_CALLER:
Okazało się, że kabelek zasilający zablokował wentylator od chłodzenia procesora. Bluescreeny nie miały nic wspólnego z aktualizacją BIOS tylko z przegrzewaniem się CPU. To przypadek, że błędy zaczęły się pojawiać akurat po wykonaniu aktualizacji.
Kwestia kabelka
Kupiłem kartę graficzną, ASUS GeForce® GT 710, razem z nią kabel DVI‑D ASSMANN AK‑320107-030-S. Podłączam tym kablem monitor do karty i nie ma obrazu. Widać tylko podświetlenie matrycy. Reklamuję kabel u sprzedawcy, ten wymienia mi kabel na nowy, taki sam. Całą procedura trwa tydzień. Podłączam wymienionym kablem monitor do karty i znowu nie ma obrazu.
Co się okazało? Że i kabel , i karta graficzna są sprawne. Po prostu ten konkretny model karty z tym konkretnym kablem nie chce poprawnie działać. Wysłałem pytanie w tej sprawie i do Asusa, i do Assmana. Coś tam odpowiedzieli ale generalnie sprowadzało się to do tego, że to nie jest ich problem bo wszystkie normy są spełnione. Podsumowując: mamy teraz takie realia, że trzeba sprawdzać kompatybilność karty graficznej z kablem DVI.
Prawa Murphy'ego - epilog
Murphy dopadł mnie jeszcze wtedy, kiedy przygotowywałem zdjęcia do tego wpisu. Akurat rozstawiłem statyw i ustawiłem aparat jak trzeba:
Okazało się, że rozładował się akumulator. Nie można go byłojednak wymienić przy takim jak mi pasowało rozstawieniu sprzętu: