Prywatność na Facebooku, zależy od nas samych...
18.04.2016 | aktual.: 18.04.2016 21:18
[img=social_media]
W ostatnich latach kwestia prywatności w internecie, została mocno rozdmuchana. Użytkownicy mają świadomość zbierania danych, sprzeciwiają się cenzurze, walczą o Internet jako ostatni bastion wolności słowa. Niestety jest to również era serwisów społecznościowych, które praktycznie bez żadnego wysiłku - wyciągają od nas wiele informacji. Humorystycznie można powiedzieć, że niepotrzebne są agencje wywiadowcze - wystarczy zajrzeć na Facebooka.
Przyznam, że do napisania tego wpisu, skłonił mnie jeden z artykułów na Dobreprogramy. Dotyczył on tego, jak podkręcić prywatność w jednej z popularnych społecznościówek. Myślę, że warto go podlinkować, ponieważ wiele osób nie zdaje sobie w ogóle sprawy, jak wieloma danymi dzielą się publicznie: Prywatność na Facebooku – pokazujemy, jak o nią zadbać w praktyce.
Oczywiście wiele osób nabija się z takich poradników, traktując prywatność i serwisy społecznościowe jako oksymoron. Tymczasem warto się zatrzymać i zobaczyć, że Facebook nie wyciąga takich danych siłą. Prywatność w tego typu serwisach, zależy wyłącznie od nas samych. Wystarczy spojrzeć trzeźwo - nikt nie zmusza do dzielenia się informacjami o miejscu zamieszkania, gdzie pracowaliśmy, z kim jesteśmy w związku, jakie mamy wyznanie, które filmy lubimy itd. Nie ma również przymusu pisania komentarzy, dodawania wielu fotek czy wpisów na tablicy. Serwisy społecznościowe rejestrują tylko te dane, które sami uzupełnimy. Dlatego przyznam szczerze, że nie rozumiem ludzi, którzy dzielą się ogromną ilością informacji, nie podkręcając nawet ustawień prywatności. Tym bardziej, że takie informacje mogą być wykorzystane przeciwko nam. Choćby podczas skanowania kandydata przez dział HR, kiedy wysyłamy swoje CV do jakieś firmy.
Postanowiłem zatem uprzątnąć swojego Facebooka. Ostatecznie nie aktualizowałem go od przynajmniej dwóch lat, a zdjęcie profilowe było chyba sprzed pięciu. W skrócie - usunąłem wszystkie wpisy na tablicy, wycofałem każdego lajka, usunąłem napisane komentarze, usunąłem niepotrzebnych "znajomych", skasowałem każde zdjęcie oprócz profilowego. Jedyne informacje jakie można znaleźć, to moje imię oraz nazwisko, wraz ze zdjęciem profilowym. Przy okazji podkręciłem ustawienia prywatności na tyle, na ile mogłem. Dzięki temu posiadam konto, można mnie znaleźć, ale nie oddaję dobrowolnie wielu danych. Genialne w swej prostocie ;‑)
Być może powyższy akapit jest dość...restrykcyjny, jednak zastanówcie się. Czy naprawdę musicie dzielić się tyloma rzeczami w serwisach pokroju Google+, Facebook, Twitter, Instagram itd? Sprzeczność nie polega na tym, że serwisy społecznościowe czyhają na nasze dane, a ustawienia prywatności są bezcelowe. Sprzecznością jest to, że walcząc tak uparcie o prywatność w Internecie, oddajemy cenne informacje tak łatwo. Nie potrzeba nawet ustaw o inwigilacji – wystarczy tylko odwiedzić Facebooka...
PS: autorów powyższych komentarzy - proszę o wyrozumiałość. Nie mam zamiaru nikogo urazić. Chodzi tylko o zobrazowanie wpisu :‑)
* Spis mojego blogowania: klik
grafika: pixabay