Od niewinnego konkursu do windykacji
Rok temu miałem dość nieprzyjemną sytuację ze sprzedającym w serwisie olx.pl. Postanowiłem zakupić od niego telefon a gdy wysłałem mu zadeklarowaną kwotę, ten mnie nadzwyczajnie w świecie wystawił. Toczyłem z tym gostkiem batalię sądową którą na szczęście wygrałem, gdyż zgromadziłem masę dowodów i poszlak do niego prowadzących. Niestety, mimo wygranej sprawy firma windykacyjna nie miała co z tej osoby ściągnąć gdyż nigdzie nie miała zatrudnienia oraz konta osobistego. Dodatkowo - po małym, prywatnym śledztwie - okazało się że ta osoba prócz mojej sprawy, ma na karku kilka kolejnych. Okazało się że wymiar sprawiedliwości nie ma odpowiednich widełek na taką sytuację. Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Nigdy bym nie pomyślał że tak szybko stanę się ofiarą firmy windykacyjnej ...
Niewinna wiadomość SMS
Dzień 26 września zaczął się bardzo spokojnie. Kawa w pracy, stos papierów do zrobienia, kilka telefonów z interwencjami ... sielanka. W pewnym momencie otrzymałem wiadomość tekstową od CORPUS IURIS - firmy windykacyjnej. W treści wiadomości zostałem poinformowany, powołując się na numer sprawy 217963 - że zalegam z płatnością firmie windykacyjnej. Od razu uznałem że to żart. W końcu takich wiadomości teraz na pęczki, wciąż się edukuje społeczeństwo by nie odpisywać na takie wiadomości.
W treści wiadomości SMS znajdowały się trzy numery telefoniczne na które można było zadzwonić by sprawę wyjaśnić. Postanowiłem zaryzykować i sprawdzić w wyszukiwarce google czy takowe istnieją. Ku mojemu zdziwieniu okazało się że numery te należą do Warszawskiej firmy windykacyjnej. Mimo kilku prób kontaktu telefonicznego w celu wyjaśnienia sytuacji, jedyny komunikat który otrzymałem to informacja że skrzynka odbiorcza jest zapchana. Na kilku portalach do zgłaszania numerów telefonów, znalazłem informacje że numery te są najczęściej zgłaszane jako oferty marketingowe oraz że kilka osób otrzymało od firmy Corpus Iuris błędne zawiadomienia windykacyjne. Pomyślałem że moja wiadomość to też na pewno był błąd i postanowiłem o sprawie zapomnieć.
Kolejnego dnia ... e‑mail
Zanim zacznę pracę, mam w nawyku sprawdzić elektroniczną skrzynkę wiadomości. Prócz kilku ofert recenzenckich i kilku reklam, okazało się że otrzymałem oficjalne pismo z w/w kancelarii że mam w trybie natychmiastowym uregulować płatność zadłużenia w wysokości aż 25.262,65zł. Gdy to przeczytałem wręcz mnie zatkało. Ja dłużnikiem ? Jak, gdzie, kiedy ? Przecież nie dostałem żadnej informacji że jestem zadłużony. Teraz wiedziałem że muszę sprawę odkręcić, przy okazji dowiadując się skąd mają moje dane kontaktowe. W stopce maila podane były te same numery telefonów. Ponownie postanowiłem się skontaktować z firmą windykacyjną. Z pośród trzech numerów, na jeden udało mi się dodzwonić - reszta ... zapchana skrzynka odbiorcza. Pani sekretarka odbierająca rozmowę przełączyła mnie do działu windykacji. Po odczekaniu 15 minut dałem sobie spokój i zadzwoniłem ponownie. Tym razem poinformowałem panią po drugiej stronie słuchawki że nie mam czasu czekać aż ktoś raczy odebrać telefon. Podałem swoje imię oraz numer sprawy, by natychmiast skontaktowała się ze mną elokwentna osoba która naświetli mi całą sprawę. Nie musiałem długo czekać, bo pięć minut później zadzwonił telefon.
Bardzo przepraszamy, błąd
Pani po drugiej stronie słuchawki poinformowała mnie że dzwoni z działu windykacyjnego i poprosiła Mnie o podanie numeru sprawy. Gdy ten otrzymała, postanowiła sprawdzić moją godność. Gdy przytoczyła imię i nazwisko osoby, co do której prowadzą czynności i upewniła się że to nie ja, była bardzo zdziwiona skąd otrzymałem numer sprawy. Po wyjaśnieniu całej sytuacji zostałem ponownie zapytany czy nie znam takiej osoby lub czy nie prowadzę firmy, gdyż ta osoba może być u mnie zatrudniona. Oczywiście potraktowałem moją rozmówczynię jak idiotkę, gdyż tylko nieprofesjonalna firma nie tylko nie wysyła takich wiadomości do prezesów innych firm których te pisma stricte nie dotyczą ale również w gestii windykacji jest priorytetowe sprawdzenie czy podane numery kontaktowe są poprawne.
Pani przyznała że mógł to być błąd podczas przypisywania danych kontaktowych do osoby. Na pytanie skąd mają moje dane, odpowiedzi nie otrzymałem. Osoba z którą rozmawiałem poinformowała mnie że mogą usunąć te dane kontaktowe z ich bazy. W związku z tym zażądałem ich usunięcia i choć sprawa była w pewnym sensie zakończona, to nie byłem na 100% pewny czy to zrobili. Postanowiłem napisać oficjalne pismo urzędowe.
Wojenna korespondencja
Tego samego dnia, naskrobałem zażalenie oraz żądanie wyjaśnienia skąd firma windykacyjna Corpus Iuris z Warszawy była w posiadaniu moich danych kontaktowych. Pismo wysłane ze zwrotką z potwierdzeniem odbioru jako priorytet. Dwa dni później otrzymałem odpowiedź drogą mailową jak i listowną. Corpus Iuris Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty reprezentowany przez Kancelarię Corpus Iuris Sp. z o. o, podpisany przez pewną Panią zapewniał że kontakt wystąpił w wyniku pomyłki a mój numer telefonu jak i adres mailowy został usunięty z systemu. Na zakończenie przeprosili za niedogodności powstałe z tego powodu. Okej. Sprawa zamknięta jeśli chodzi o używanie przez nich tych danych. Ale problem został. Skąd Oni je wytrzasnęli. Nie chce mi się wierzyć że je zakupili. W końcu to nie jest jedna z tych firm wysyłająca spam jak ostatnio pisał kolega Monczkin a pełnoprawna firma o podłożu windykacyjnym.
Napisałem kolejne pismo, tym razem ponaglenie na brak odpowiedzi na najważniejsze z pytań - skąd wytrzasnęli te dane. Poinformowałem również że w przypadku braku stosownej odpowiedzi zawiadomię organy ścigania oraz media społecznościowe o tym jak firma windykacyjna podłącza zebrane w losowy sposób dane kontaktowe pod sprawy windykacyjne innych osób. Z racji tego że odpowiedź otrzymałem drogą mailową, zdecydowałem się również w ten sposób wysłać kolejne pismo. Po podpisaniu i zeskanowaniu, wysłałem stosowną wiadomość. Gdyby na nią nie odpowiedzieli, wyślę ją w przyszłości pocztą. Pozostało mi czekać na odpowiedź.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem
Cztery dni później otrzymałem odpowiedź w sprawie. Szczerze mówiąc takiej odpowiedzi na pewno bym się nie spodziewał, gdyż od razu zeszła ze mnie cała wściekłość i irytacja w związku z zaistniałą sytuacją. Okazało się że moje dane kontaktowe zostały omyłkowo przekazane kancelarii przez firmę DIRECTAN (agencja marketingowa) w ramach procesu wzbogacania danych jako adres dłużnika omawianej kancelarii. Szybko okazało się że dnia 19 listopada 2011 roku wyraziłem zgodę na przetwarzanie danych kontaktowych w tym również w zakresie przekazywania ich innym podmiotom. Uzyskałem w ten sposób numer IP z którego taka zgodna została wysłana za pośrednictwem witryny Ale‑konkurs.pl. Ręki sobie uciąć nie dam, ale nie przypominam sobie bym w takowym konkursie brał udział.
Postanowiłem ostrzec
Nie zostaje mi nic innego jak ostrzec każdego z Was czytelnicy. Jeżeli naprawdę zależy wam na tym by wasze dane osobowe i kontaktowe nie dostały się w niepowołane ręce, czytajcie dokładnie regulaminy konkursów i formularzy. Sam byłem pewien że nic takiego nie może mnie w przyszłości spotkać a okazało się dokładnie na odwrót. Wiele firm mających w statutach marketing może się takowymi informacjami dzielić z innymi, zapychając wam skrzynkę niechcianymi wiadomościami lub telefonicznie namawiając na kupno elektronicznego przepychacza do rur lub umówienia na pokaz żonglerki politycznej w pobliskim hotelu. Szkoda że w naszych czasach takie przekręty są na porządku dziennym, a instytucje które powinny walczyć ze źródłem - zazwyczaj grają w pasjansa w godzinach pracy.