Wyznanie...
Wiem, że nie jest to najlepsze miejsce na takie wyznania, ale musicie mi wybaczyć. Nie potrafię już dłużej żyć ukrywając ten fakt.
Choć gdy mówię o tym w gardle mam sucho i dłonie pocą mi się bardziej - jakby oczekując oceniających mnie w sposób negatywny wypowiedzi – to aby choć trochę zagłuszyć głos sumienia, przyznam się publicznie.
Mam kochankę.
Uf. Jakoś to poszło. Klawiatura w porównaniu do narządu mowy jest dużo łatwiejsza w przyjmowaniu ciężki i trudnych wyznań. Doprawdy.
Ale jak to się stało, zapytacie zapewne. Jak ktoś tak stabilny jak Max mógł zdać się na tak karkołomny czyn? Rozpocznę więc od samego początku tej drastycznej historii. Przygotujcie się na kilka wyznań emocjonalnych, parę łez i smutną prawdę.
Moja dotychczasowa miłość była – właściwie to wciąż jest – cudowna. Naprawdę, choć zakochałem się w niej trochę przez przypadek, trochę z racji tego, że po prostu była ze mną. Gdzieś tam w podświadomości marzyłem o innej, ale… jak to jest z obiektami westchnień każdy wie. Ich się nie wybiera. Wracając jednak do sedna, dotychczasowa miłość była, raz jeszcze to powtórzę, cudowna. Miałem z nią parę problemów, bywały gorsze i lepsze dni. W gruncie rzeczy jednak trzymaliśmy się zawsze razem. Złego słowa o niej nie powiedziałem i nie powiem. No dobra, jakoś na siłę, przy piwie z kolegami, potrafiłem obsmarować ją i kilka wad wymienić. Hej, każdy ma wady. Ja też…
Niestety, tutaj proszę postarajcie się mnie zrozumieć, po długim czasie przebywania razem, zacząłem dostrzegać pewne, jakby to nazwać delikatnie: zmęczenie materiału. Nie myślcie sobie, że znudziła mi się. Co to, to nie! Po prostu, zacząłem rozglądać się dookoła podziwiając inne. Przecież to nie grzech. To nie tak, że opuściłbym ją nagle… nie śmiałbym.
Nie mniej przez kolejny przypadek stało się. Urgh! Jestem na siebie tak zły, ale mimo to brnę w tej szaradzie udając że wszystko jest ok., że tak może być i nikt nic nie zauważy. Że do jasnej cholery, JA nic nie zauważę. Zauważam jednak. Dłużej, jak już napisałem we wstępie, sumienia swego zagłuszać nie mogę. Nie tak to miało wyglądać – wiecie, chciałem chwile poflirtować. Bez żadnych złych intencji. Taka lekka odskocznia od monotonii życia… nawet nie O NIĄ konkretnie mi chodziło. Nie o nią! Była przypadkowo w gronie innych, z którymi chciałem... Stało się jednak, a to co się wydarzyło, tego odkręcić już nie mogę.
Kochanka - Wpierw było sporo problemów, nie byliśmy do końca kompatybilni, wychodziło wiele zgrzytów. Choćby tak błahych jak podstawowy brak znajomości popularnych muzyków. Bo jak na litość można nie znać Blues Brothers. Szybko jednak wyszło, że wspólnie uwielbiamy nową Florence… że dogadujemy się w innych kwestiach. Lubimy proste gry. Subskrybujemy Politkę na Kindlu. Korzystamy tylko z GTalka zamiast badziewnego GG.
Nim się obejrzałem, leżała obok mnie w łóżku.
Wstyd.
Myślałem, że to jednorazowa przygoda. Pozbieram się, ogarnę i nim ktokolwiek zauważy (w tym ma dotychczasowa miłość) będę już w starym, stałym związku, jak gdyby nigdy nic. Dni jednak mijały, a ja wciąż tkwiłem w toksycznej relacji, okłamując sam siebie że jest dobrze…
Tylko że było dobrze! Ona była jakby ziszczeniem marzeń, miała swe wady, nie ujmuję, ale reszta była jakby snem na jawie – to piękno, zgrabność, nowe pozycje, jeśli wiecie co mam na myśli. Całość jakby dobijał fakt, że była z pochodzenia Chinką. Tak! Seksowna Azjatka.
O Boże, w co ja wdepnąłem?
Ten wpis. Pomógł
Wyznanie swoich grzechów i ułomności jest ponoć dosyć powszechnym sposobem pomocy ludziom. Czy ja tego potrzebowałem? Nie. Dobrze było jednak wyznać przed samym sobą, że moja kochanka jest lepsza od starej miłością, którą mogę wreszcie rzucić w kąt. Nie ma może tych samych funkcji, doskwiera brak Sense UI, łączenia z Facebookiem nie jest takie zgrabne, ale i tak jest szybka i diabelnie seksowna. Mój Desire z nowym romem nabrał życia jak nigdy dotąd, przestał być ospałą muchą w smole i stal się demonem szybkości.
Tak, mam nową kochankę w postaci ROMU MIUI na mojego htc Desire. I dobrze mi z tym.
Jak dobrze.
PS. Kwejk skradziony bezczelnie z wyszukiwarki Googlowskiej. Handluj tym!
PPS. Sama zmiana romu była historią na 7 stronicowy esej o próbie zainstalowania innego romu, nadmiernej pewności, kiepskich poradnikach i o tym jak trudno znaleźć dobry help w googlach, którą pewnie kiedyś opiszę.