Jaki kupić czytnik ebook? Opinie i porady całkowicie nieobiektywne [wstęp]
Kupno czytnika ebooków, i w ogóle jakiegokolwiek sprzętu, to masakra, droga przez mękę i rozterki godne filozofów. Mnogość modeli do wyboru jest przytłaczająca. Dla osoby nieobeznanej z tematem jest to co najmniej wyzwanie godne przejścia 9‑tej planszy Super Mario Bros w lewą stronę.
Pomocne byłoby sięgnięcie do recenzji lub rankingów. Niestety większość obecnych rankingów (zwłaszcza tych z pierwszej strony wyników wyszukiwania) opiera się na ilościowych zakupach, ilości dostępnych modeli, w najpopularniejszych sklepach internetowych, producenta czy tzw. porównywarek cen. Recenzje zaś skażone są znajomością tematu i doświadczeniem autora co przypomina czasem dyskusje audiofilii o wyższości pozłacanych kabli nad zwykłymi. Bo czy osoba mająca pierwszy kontakt (czy któryś tam z kolei) z czytnikiem zauważy „problem” upakowania pikseli na ekranie - 265 czy 212 dpi – co lepsze? Jeden pies, bo zwyczajnie tego nie zobaczycie! Różnica milisekund w przerzuceniu strony… trochę może przejaskrawiam, ale dla mnie takie rzeczy są nieistotne w codziennym użytkowaniu. Tym nie mniej, dobre recenzje, są pomocne – raz, że poznamy technologię, terminologię, subiektywne wady i zalety danych rozwiązań czy modeli. Ale czytajcie te w dobrze znanych, branżowych i godnych polecenia serwisach. Te w techno-pudelkach można od razu sobie darować (nie mam tu myśli linkowanego serwisu, a wpisu w tymże :) ). Najlepiej poczytać takich recenzji kilkanaście.
Jaki więc kupić czytnik? A bo ja wiem? Co bym odpowiedział, gdyby ktoś zapytał mnie o radę?
- O to, jak i gdzie będziemy używać czytnika. Planujemy mieć co robić w czasie długich podróży, w drodze do i z pracy – wtedy odpowiem coś z „klasy” mini.
- Będziemy czytać wieczorami i po nocach? Koniecznie podświetlenie ekranu.
- Większość posiadanych książek mamy w postaci pdf – coś z dużym ekranem i poprawną obsługą tego formatu.
- Starsze ebooki często mają DRM, niektóre nowsze – zwłaszcza te specjalistyczne też, więc koniecznie obsługa tego zabezpieczenia.
- Przyciski i ekran dotykowy czy tylko i wyłącznie dotykowy czy tylko i wyłącznie tradycyjne klawisze? Zależy co kto lubi. Większość z nas zapewne używa na co dzień smartfonów, tabletów, więc „naturalniejsze” będzie obsługa dotykowa. Osoby starsze zapewne wybiorą przyciski (ostatnio naszukałem się „klasycznego” telefonu dla rodziców, bo o obsłudze dotykowej słyszeć nie chcieli ;) )
A łączność? A powiązanie ze sklepem czy większa niezależność? Przeglądarka? Gierki? Inne bajery? Takich pytań można zadać setki. Na niektóre z nich odpowiedź uzyskamy dopiero mając czytnik w ręku czy po dłuższym czasie użytkowania.
Czytnik ma służyć do czytania. Nie do słuchania, oglądania zdjęć czy przeglądania sieci. Sieć jest potrzebna do pobierania aktualizacji, książek czy synchronizacji. Reszta to zbędny bajer. Do czytania, powtarzam, i te parametry powinny być rozpatrywane. Bardzo ważne są możliwości personalizacji – wielkości i kroju fontu, interlinia, marginesy. Ebooki są różne i czasem trzeba je „poprawić” na czytniku dla komfortu czytania.
Jeśli czytnik to tylko i wyłącznie e‑papier, z odcieniami szarości – im więcej tym lepiej. Są modele z kolorowym „tuszem”, ale przed nimi jeszcze długa droga rozwoju. Urządzenie, które nie posiada e‑papieru, oferuje „doskonałe” kolory, to tablet (tak je nazwijmy dla lepszego zrozumienia) z wszystkimi jego przywarami czytania tekstu – męczenie oczu (ekran świeci, jest aktywny. E-papier odbija światło, jest pasywny), duże zużycie energii czy czytelność w pełnym słońcu.
Dlatego postaram się, żeby nie było (zbyt wiele) technicznego bełkotu, a moje całkowicie subiektywne spostrzeżenia. Albo coś działa, albo nie. Koniec kropka.
W kolejnych odcinkach rozprawię się z czytnikiem, który niedawno nabyłem – Kobo Aura HD. Jeżeli ktoś chciałby obym opisał jakiś problem czy ma pytania, to niech zostawi je w komentarzach. Postaram się do nich ustosunkować w kolejnych odsłonach.