Ukryta i jawna cenzura, czyli o wolności w Internecie
Dla wielu osób Internet jest synonimem słowa wolność. Światowa Sieć komputerowa daje swobodę wyrażania, zrzeszania, komentowania, oceniania i robienia czego dusza zapragnie, ale także jesteśmy mimowolnie zmuszani oglądania reklam, spamu, nachalnej pornografii i wielu innych bzur. Stąd pojawiają, się głosy by te wolnośc ograniczyć, lub przynajmniej kontrolować. Głosy tym bardziej niebezpieczne, bo zawoalowane.
Kto więc i w jaki sposób może cenzurować Internet? Nie będąc prawnikiem wypowiem się o tyle, ile wyczytałem w Internecie (a gdzieżby indziej…?) W Polsce zablokować dostęp do Internetu może tylko dostawca, z czego bezpośrednio wynika fakt, że żadna służba specjalna (Policja, MSW, CBA, CBŚ, Policja Skarbowa, Służba Celna, Służba Wywiadu Wojskowego – jest tego trochę) nie może odciąć Sieci użytkownikowi prewencyjnie, toteż cenzura w postaci systemowej nie istnieje. Tak jest przynajmniej na razie, ponieważ okazuje się, MSWiA chce mieć możliwość tworzenia autonomicznych narzędzi wspomagających zwalczanie cyberprzestępczości, czyli m.in. do blokowania treści w Internecie. O tym, że działanie MSW jest nielegalne można przeczytać tutaj: MSWiA chce kontrolować nasze komputery Przerażające jest to, że Ministerstwo nie tylko zamierza cenzurować Sieć, ale w dodatku robi to wbrew prawu!
Natomiast całkowitym odjazdem jest pewna nowelizacja, którą wprowadza Rząd za kilkanaście tygodni:
Nowelizacja wprowadza dodatkowy rozdział 3a w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Opisuje on „procedurę powiadomienia i blokowania dostępu do bezprawnych informacji”. Odtąd każdy, kto „posiada informację o bezprawnych treściach zamieszczonych w sieci Internet” będzie mógł zwrócić się do usługodawcy internetowego z wnioskiem o zablokowanie takiej informacji. O tym, co podlega pod definicję „informacji bezprawnej” decyduje wnioskodawca, zaś usługodawca może, choć nie musi przychylić się do jego wniosku. Na decyzję o zablokowaniu informacji, użytkownik sieci internetowej będzie miał możliwość złożenia sprzeciwu. Ustawa ocenzuruje internet?
Miałem zostawić to bez komentarza, ale ktoś może pomyśleć, że sprawa dotyczy tylko polityki. Ale wyobraźmy sobie, że pracownik firmy Microsoft poczuje się w obowiązku poinformować o bezprawnych treściach zamieszczonych w sieci Internet na temat systemu Windows, które ktoś zamieścił na blogu, albo komentarzu do bloga i pyk! - można cenzurować! Totalny odlot!
Jeśli mówimy o wolności w Internecie, nie sposób pominąć kwestii wolności słowa. Co ostatnio dzieje się na podwórku blogerowskim w tej kwestii? Otóż dużo. Problem komentarzy pod artykułami i wpisami w Sieci spędza zdaje się sen z powiek coponiektórym politykom. I tak okazuje się, że w Tarnowie bloger odpowiada za wpisy pozostawione przez komentujących: Sąd: Blogerzy mogą być karani za komentarze internautów
Z kolei w Warszawie można bezkarnie obrażać tego szczególnego, ale może i innego polityka: Obelgi w sieci, porażka Giertycha
Jak rozumiem Dobre Programy są z Wrocławia, więc nie wiem, czy w komentarzach pod tym wpisem można mnie obrażać, czy nie?* Jak widać do cenzury treści w Internecie przyczyniają się nieprecyzyjne zapisy prawne. Nie pierwszy raz polskie prawo okazuje się pełne sprzeczności. Często podnoszony argument, że to wynik szybko zachodzących zmian w Internecie, za którymi Prawo nie nadąża jest absurdalny. Pierwszy blog na świecie links.net powstał w 1994, a na naszym podwórku ponoć w 1997. Mało czasu?
A więc, czy bloger w Polsce może spać spokojnie? Odpowiedź brzmi: tak. Do 6 rano. Jest to zwyczajowa pora, o której funkcjonariusze ABW wpadają ci do mieszkania, z informacją, że nie można obrażać tego i owego polityka. Stan prawny, jest jaki jest i głowy Państwa polskiego obrażać nie można, ale gdy jednym, skądinąd nieznanym wcześniej blogiem, zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, to ocieramy się o państwo policyjne. Cenzura przez zastraszenie?
Na koniec chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Państwo Państwem, demokracja demokracją, a służby zawsze bedą dążyć do kontroli, często zresztą w celu obrony wolności slowa. Ale, gdy cenzury chce młodzież, o czym napisał Ave5, albo gdy czytam, że na Dobrych Programach nie powinno byc wpisów takich, albo owakich, to zapala się czerwona lampka z ostrzeżeniem. Jeśli nie chcemy by nie zmieniła się ona w czerwony napis na monitorze "Strona kontrolowana" musimy sami pilnować wolności słowa i zwalczać cenzurę jawną i ukrytą.
-‑- * Kwestia Regulaminu Vortalu Dobre Programy (punkt III) to wewnętrzna sprawa Portalu