Fit Ball - śmichy chichy, ale plecy nie bolą!
Młodzi może jeszcze tego nie odczuwają, ale starsi użytkownicy komputerów zapewne się ze mną zgodzą - długie siedzenie przed monitorem odbija się nie tylko negatywnie na wzroku, lecz również kręgosłupie. Szczególnie jeśli często zapominamy o "regulaminowych" przerwach. Czyli w większości przypadków... zawsze. Jaki by zaawansowany nie był fotel do pracy, plecy bolą.
Ale do czego piję... Jakiś czas temu na jednym z kanałów tak zwanych "lifestylowych" w TV zachwalano piłkę gimnastyczną, jako alternatywę dla standardowego siedziska. Już pomijając opcję wykorzystania nadmuchiwanego kawałka gumy zwyczajnie do ćwiczeń. Temat rozszedłby się pewnie po kościach (kręgosłupa) gdyby w popularnej drogerii nie mieli akurat promocji na Fit Balle. Raz kozie śmierć - stwierdziłem i za kilka złotych stałem się nabywcą czegoś takiego:
Wybór padł na rozmiar 65, czyli piłkę dla osób o wzroście od 165 do 180 centymetrów - jeżeli przymierzacie się do zakupu, warto sprawdzić, co jest dla Was akurat wielkościowo dobre. Zastosowany tu ABS to wbrew pozorom nie zabezpieczenie przed ślizganiem się po podłodze, ale Anti Burst System. Nic po prostu nie powinno nagle "huknąć", nawet przy konkretniejszym nadmuchaniu. Z początku wolałem twardszą piłkę, potem przyzwyczaiłem się do ciut bardziej miękkiej - warto pamiętać, że pomimo szczelnego korka coś tam zawsze ucieknie. Plus temperatura otoczenia też ma spory wpływ na ciśnienie - jak "chłodniej" to "wygodniej".
Gdyby zagłębić się w temat, człowiek znajdzie droższe modele z licznymi wypustkami, niby poprawiającymi stabilność siedziska. Nic takiego nie jest jednak w sumie przeciętnemu Kowalskiemu potrzebne. Jeżeli dobrze dobraliście rozmiar, piłka nie ślizga się, a jedynie buja z Wami na boki, zaś ryzyko "fiknięcia" z niej nie istnieje (uważajcie tylko na dzieciaki - wykazują syndrom leminga po ujrzeniu "gały" takich rozmiarów, rzucając się na nią z bojowym okrzykiem).
Najważniejsze - rzecz działa. Stałe balansowanie ciałem wzmacnia mięśnie. Piłka ma tendencję do ruchów do przodu, więc automatycznie się przy okazji prostujemy. Plecy nie bolą. Do tego "skakanie" daje po prostu frajdę, odchodzimy więc od komputera zrelaksowani nie tylko fizycznie, lecz też psychicznie. Nawiązując do tytułu wpisu - nie ma się co zrażać, że ktoś wyśmieje pomysł. Każdy, kto tylko zobaczył u mnie piłkę, natychmiast chciał sobie taką sprawić. A jeżeli nie natychmiast to zaraz po rozłożeniu się na niej plecami. Potem były tylko teksty o genialności...