Na nowo rozpalona miłość do Panasonica TX‑L42E30E - po aktualizacji firmware 1.322
20.06.2012 14:42
Nawet jeżeli macie w domu kilka telewizorów to przynajmniej jeden darzycie chyba szczególnym sentymentem - w moim przypadku taką technologiczną miłością pałam do modelu Panasonica TX-L42E30E. Sprzęt swojego czasu nabyty z myślą czysto o szarpaniu na konsolach różnych, bo gwarantował niskie opóźnienie "na łączach" (input lag). Swoje wyraźne wady jednakże miał.
Wkurzały strasznie artefakty pojawiające się w dynamicznych scenach przy włączonej opcji IFC (Intelligent Frame Creation), czyli poprawianiu płynności oraz wyrazistości obrazu. Wystarczyło, żeby ktoś przeszedł się szybciej przez las, albo w filmie przebiegł ulicą, a wszelkie pionowe linie w tle rozmazywały się brzydko na krawędziach poruszającego się obiektu. Najłatwiej wyobrazić sobie chyba słabo skompresowany materiał wideo, chociaż to nie do końca takie właśnie coś.
Sprawa druga to dziwne rozmywanie obrazu. Nie przeszkadzało mi ono zbytnio aż do czasu rozpoczęcia Euro 2012 i całych godzin spędzonych przed telewizorem na oglądaniu rozgrywek w jakości HD. Piłkarze zwyczajnie lekko smużyli, chociaż zrzucałem to na jakość nadawanego sygnału - wiadomo, że TVP do TVN nieco w tej kwestii brakuje. Trudno, nie wszystko zawsze jest idealne. Ale pewnego czerwcowego dnia telewizor zasygnalizował możliwość aktualizacji...
Tajemniczy firmware 1.322
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się dalszego wsparcia dla odbiornika po wersji softu 1.318, a tutaj niespodzianka. Nagle wychodzi 1.322 i w dodatku nie jest w żaden sposób opisane. Ot, niewiele mówiące raczej Pal 11's peak soft update, a kilka dni potem, już na oficjalnej witrynie firmy Panasonic - Improvement of Skype camera compatibility. Niby nic, a tymczasem problemy z IFC już tak nie rażą (skłamałbym, że zupełnie nie występują, lecz jest poprawa i artefakty nie rzucają się tak bardzo w oczy), zaś smużenie zminimalizowano. I to do tego stopnia, że bawiąc się w testowanie telewizora na nowo na starszych grach "wsiąkłem". Zachwycałem się gromko.
Myśl na koniec - cofając się w czasie, nie wybrałbym innego odbiornika. Byłem zadowolony z możliwości, jakie oferował na tle niedawnej (kilka miesięcy wstecz) konkurencji, a także samej ceny (która skoczyła nawet o 5 stówek w dzień po zamówieniu modelu!), a aktualizacja uczyniła zakup po czasie jeszcze bardziej atrakcyjnym. Pytanie czy to już koniec niespodzianek? :)