Blog (7)
Komentarze (351)
Recenzje (0)
@zoso71Reklamacje cz. 5 - dzis trochę wakacyjnie i "abstrakcyjnie" :-)

Reklamacje cz. 5 - dzis trochę wakacyjnie i  "abstrakcyjnie" :‑)

Sezon ogórkowy już się rozpoczął, urlop też, więc dzisiaj wakacyjnie, a zatem trochę bardziej "abstrakcyjnie" ale nadal z nutą powagi :‑)

Przedmiotem dzisiejszego wpisu będzie: reklamacja crappware'u

Już od dość dawna temat chodzi mi po głowie, głównie za sprawą dość często poruszanego tematu niechcianego oprogramowania w nowo zakupionym sprzęcie. I tak ostatnio wpis zomo_prl skłonił mnie ku temu aby w końcu ruszyć temat. Tym bardziej, że jak się przekonacie, trzeba do tego podejść ciut bardziej na luzie, a wspomniany sezon ogórkowy jest jak najlepszym czasem na takie wpisy.

Crappware jako wartość instrumentalna

Samo w sobie crappware teoretycznie nie jest złe: daje możliwość wypróbowania czegoś co może być przydatne. Problematyczne jest raczej to jakie spustoszenie w wydajności czyni ono w nowo zakupionym sprzęcie, który przecież miał być superhiperwydajny, śmigający z prędkością światła i radzący sobie ze wszystkim co jest znane, co można obecnie zainstalować. Rzeczywistość jest jednak inna, bo producenci dając nam niby przydatne programy do wypróbowania, de facto robią z nas "jeleni". Nie tylko nie dają nam jakiejś bonifikaty jeśli skorzystamy z dołączonego programowania w przyszłości, ale ciągną jeszcze z tego profity. My płacimy pełną wartość otrzymanego towaru, a za to musimy zetknąć się z czymś co faktycznie jest reklamą produktów pod ich samych postacią. Jeszcze dodatkowo musimy z powodu obniżonej wydajności wręcz znosić ich obecność .

Podobnie jesteśmy robieni w balona w innych branżach: motoryzacyjnej i filmowej (a co! Miało być luźniej i wakacyjniej ;‑).

Któż z nas nie wdział nowego samochodu z naklejką u jakiego dealera został on zakupiony? Któż z nas nie widział ramki tablicy rejestracyjnej z informacją jaki autokomis dokonał sprzedaży?

Niby pikuś, ale ten pikuś sprawia, że reklamujemy mimowolnie i co gorsza, za darmo daną firmę. Chciałbym kiedyś kupić w salonie samochód i zapytać się ile mi zapłacą za "wożenie" takiej reklam ;‑) Zapewne nie zapłaciliby i wówczas poprosiłbym o jej usunięcie.

A filmowa? Idziemy na seans filmowy, kupujemy pełnowartościowy bilet, seans zaczyna się o godzinie X a kończy o godzinie Y. Jednak po wejściu do sali kinowej okazuje się, że jednak nie: seans zaczyna się o godzinie X:20, a przez ten czas będziemy oglądali reklamy. Zaraz, zaraz? Na afiszu czy programie wyświetlanych filmów w internecie nie było informacji, że w ramach wykupionej usługi będziemy musieli oglądać reklamy. Na bilecie (potwierdzeniu zawartej umowy) jest godzina seansu, czas i miejsce oraz tytuł, a informacji o reklamach i długości ich trwania nie uświadczymy...

I podobnie jest ze crappware'm: jest to reklama danych produktów. Reklama, z którą musimy się zmierzyć, bądź to przez uruchomienie, wyłączenie czy odinstalowanie. I nie oszukujmy się: producent komputera ma profity z powodu umieszczenia produktu danego producenta w swoim sprzedawanym komputerze. My płacimy za cały sprzęt i żadnej gratyfikacji z powodu "zmierzenia" się z niechcianymi "wartościami dodatnimi" nie otrzymamy. Zatrzymuje je producent oprogramowania. Ponad to tracimy czas, a i czasami środki finansowe na usunięcie niechcianej zawartości.

Czy jest na to sposób?

Ano jest :‑) Wystarczy zareklamować produkt jako niezgodny z umową. Proste?

Nie widziałem jeszcze oferty wskazującej pełną specyfikację umieszczonego oprogramowania na sprzedawanym komputerze. Oczywiście jest informacja wskazująca czy jest, a jeśli tak, to jaki jest dołączony system operacyjny, bywa informacja odnośnie oprogramowania wyprodukowanego i dołączonego przez producenta danego sprzętu, ale informacji na temat "podrzuconych jajek" już nie uświadczymy. Wystarczy wejść na strony dużych sieci sprzedażowych i można zobaczyć w ofertach jedynie:

475417
475418

Czyli co powinniśmy otrzymać? Hardware ze specyfikacji + "goły" system, ewentualnie ze sterownikami. A co dostajemy? Delikatnie rzecz ujmując: trochę więcej i to niechcianego trochę więcej....

Czyli w sumie otrzymujemy produkt niezgodny z umową. Spodziewamy się jednego a otrzymujemy drugie. W takiej sytuacji proponuję zażądać naprawy poprzez zainstalowanie czystego systemu (deinstalacja jak wiemy niekoniecznie przywróci system do stanu pierwotnego) lub wymiany towaru na wolny od wad.

Sprawa teoretycznie jest śmieszna ale pomyślcie ile niejednokrotnie nerwów kosztuje nas otrzymanie takiego "prezentu". Ile czasami trzeba stracić czasu na pozbycie się tego? A to przecież czas za który nam nikt nie zapłaci lub nie zwróci części wartości towaru. Sama liczba pojawiających się wpisów na ten temat pokazuje, że temat nie jest błahy.

I o ile ktoś kto jako pierwszy złoży z tego powodu reklamację, może zostać uznany za śmiesznego, to z pewnością gdyby większość kupujących to uczyniła, producenci zwróciliby na ten problem uwagę.

To tak jak 20 lat temu prawie nikt nie zwracał uwagi na piractwo, bo przecież nic się nikomu nie działo. Ja tylko skopiowałem, a nie ukradłem. Producent z tego powodu nie ucierpiał. Tutaj też niby nic się nie dzieje, niby możemy usunąć i niby jest to darmowe ale jak wskazałem wcześniej wcale nie jest to takie "darmowe". Za reklamę oglądaną w telewizji wiemy, że otrzymujemy jakiś towar pod postacią programów, tutaj w większości przypadków nie my korzystamy, a wręcz cierpimy.

Furtka wyjścia z tej sytuacji (pod względem prawnym, a więc realnym do wyegzekwowania) istnieje. Trzeba jej tylko użyć. I to zarówno konsument może uczynić:

1. Jeżeli towar konsumpcyjny jest niezgodny z umową, kupujący może żądać doprowadzenia go do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy,...

Ale i przedsiębiorca:

Art. 560. § 1. Jeżeli rzecz sprzedana ma wady, kupujący może od umowy odstąpić albo żądać obniżenia ceny.

Wadą w tym ujęciu jest oprogramowanie spowalniające pracę systemu.

A zatem: kto pierwszy się ośmieli? ;‑)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)