AMD Ryzen dla laptopów to świetny sprzęt, ale z kiepskim wsparciem. Klienci są niezadowoleni
Kiedy AMD wprowadziło na rynek mobilne procesory Ryzen z grafiką Radeon Vega, wydawało się, że nadeszły złote czasy. Wreszcie, po latach hegemonii Intela, na rynku notebooków pojawiła się dobra alternatywa, o konkurencyjnej, a pod niektórymi względami (grafika) nawet wyższej wydajności. Tyle że, jak doskonale wiadomo, platformę buduje nie tylko sprzęt, ale także oprogramowanie. Tymczasem internet zalewa fala narzekań na jakość i sposób dystrybucji sterowników.
Jak się okazuje, najnowsze sterowniki, czy to w Windows Update czy na stronach producentów, są datowane na sierpień 2018 r. Przy czym w istocie rzeczy pochodzą z czerwca, lecz mają zmieniony znacznik czasu. A na tym nie koniec, ponieważ zawarty w nich pakiet Radeon Software to wydanie sprzed kilkunastu miesięcy, a konkretniej lipca 2017 r. W efekcie brakuje kilku wprowadzonych w późniejszym czasie funkcji, takich jak Radeon ReLive i Radeon Overlay, a optymalizacja pod kątem najnowszych gier pozostawia sporo do życzenia – poprawek literalnie nie ma.
Ponadto sama jakość sterownika spotyka się z krytyką. Użytkownicy wymieniają m.in.: źle funkcjonujące limity TDP, niedziałający tryb DirectX 11 w VLC media player, problemy z rozpoznaniem karty graficznej w aplikacjach Adobe i Blenderze, brak możliwości zmiany rozdzielczości w wybranych grach DX11, migotanie ekranu przy aktywnej funkcji dynamicznego dostosowania jasności, spadki wydajności poniżej narzuconego progu limitera klatek (jeśli jest on wykorzystywany; Radeon Chill), a także losowo występujące niebieskie ekrany śmierci i restarty.
Czkawka zwana fragmentacją
Co ciekawe, żadnego z tych problemów nie doświadczają posiadacze Ryzen APU dla desktopów, Te – choć bazują na dokładnie tej samej strukturze krzemowej, zwanej Raven Ridge – zostały włączone do pakietu Radeon Software Adrenalin Edition i otrzymują aktualizacje wraz z dedykowanymi kartami graficznymi, regularnie co miesiąc i przy każdej większej premierze na rynku gier. Siłą rzeczy społeczność domaga się takiego samego traktowania układów mobilnych.
Na nieszczęście „czerwonych” i użytkowników ich sprzętu sprawy są bardziej złożone. Dostawcy notebooków z Ryzenami Mobile zyskali bardzo dużą dowolność przy ustalaniu parametrów pracy chipu, choćby limitów energetycznych, co jest regulowane na poziomie sterownika, a zarazem bezpośrednio powiązane z konstrukcją danego komputera. Mając na uwadze kwestie takie jak sprecyzowana sprawność układu chłodzenia czy pojemność akumulatora, firma z Sunnyvale nie może teraz ot tak wydawać generycznych paczek. Dlatego trzeba szukać innego rozwiązania.
Niestety nie jest to łatwe. Jak wiadomo, producenci laptopów mają w ofercie po kilkadziesiąt różnych modeli, niektórzy nawet więcej. Nie sprzyja to koncentracji na konkretnym typie. AMD wydało krótkie oświadczenie, w którym przekonuje, że zacieśni współpracę z partnerami na tyle, aby każdy notebook z Ryzenem otrzymywał dwa update'y na rok. Wprawdzie wciąż nie jest to zbyt imponująca liczba, ale rodzi pewne nadzieje na poprawę sytuacji. Tylko, czy można liczyć na aktywną kooperację, skoro aktualnie temat pokpiono, a cięgi i tak zbierają „czerwoni”, nie którykolwiek z vendorów?
Cóż, moim skromnym zdaniem – nie. AMD, jako firma niewielka w skali rynku, koncertowo strzeliło sobie w stopę, zbyt wiele zawierzając podmiotom de facto niezależnym. Wydano dziesiątki urządzeń, które – jak widać – szybko zostały zapomniane, a teraz dostawca procesorów zostaje z problemem niezadowolonych klientów, nie mając jednocześnie zbyt szerokiego pola do działania. Konia z rzędem temu, kto znajdzie efektywne i – co kluczowe – możliwe do wdrożenia rozwiązanie.
Aktualizacja: oświadczenie AMD Polska
W nawiązaniu do zarzutów, skontaktował się z nami przedstawiciel AMD Polska. Firma dokonała autoryzowanego tłumaczenia oryginalnego oświadczenia. Treść brzmi następująco: