Apple WWDC: Cieszy mnie bezpieczny macOS Catalina bez paskudnego iTunes
Otwarcie konferencji Apple WWDC 2019 trzymało w napięciu jak rzadko. Po kilku latach stagnacji, marka jakby ożyła i znów budzi emocje.
Podczas 2,5 godziny oglądania transmisji z otwarcia Apple WWDC zobaczyłam nie tylko prezentację nowych możliwości iOS-a i macOS-a. Na scenie pokazane zostały funkcje, których mi osobiście brakuje. Pierwszy raz od dawna miałam poczucie, że Apple słucha klientów. W zasadzie jednej klientki: mnie.
Zabezpieczenie MacBooka przed kradzieżą
Praca wymaga, bym podróżowała. Nie jest to moja codzienność, ale dzieje się to dość często, bym odczuła pewien niepokój związany z przewożeniem laptopa. Raz w pośpiechu zostawiłam w pociągu zasilacz, o samego MacBooka też się martwię (nie jest służbowy!). Dlatego moim zdaniem najlepszą nowością w systemie macOS Catalina jest zabezpieczenie antykradzieżowe.
Zabezpieczenie to ma działać podobnie do tego, co oferują smartfony – w razie utraty kontaktu z MacBookiem będzie można go trwale zablokować. Pozwoli na to każdy Mac z czipem T2, a by znów go używać, trzeba przejść autoryzację.
Najlepsze jest to, że skradziony Mac nie musi być podłączony do internetu, by został zablokowany, a jego położenie pokazane na mapie. Wszystkie urządzenia Apple w okolicy (o ile mają system macOS Catalina, iPadOS lub iOS 13) mogą wykryć jego położenie i przekazać je anonimowo właścicielowi. Cała komunikacja jest szyfrowana.
Uniwersalne Logowanie Apple
Używam już logowania kontem Google, a jeśli nie mam innego wyjścia, sięgnę po logowanie Facebookiem. Po co mi trzecia opcja? Otóż Apple będzie oferować coś, czego nie ma żadne inne uniwersalne logowanie – ukrywanie moich danych.
Zwykle logując się którymś z kont, udostępniam przynajmniej adres e-mail, często też awatar i nazwisko. Apple umożliwi ukrywanie tych informacji, a jeśli zechcę, będę mogła wygenerować losowy adres e-mail dla każdej usługi. Genialna sprawa dla osoby, która testuje sporo aplikacji.
Koniec iTunes
Samo zakończenie życia iTunes jest mi zupełnie obojętne – zamiast jednego programu, którego nie używam, z macOS Catalina dostanę trzy aplikacje, których nie będę używać. To jednak nie jest ważne.
Gdy podłączę iPhone'a do MacBooka, by go trochę podładować i coś sprawdzić, nie zaatakuje mnie automatycznie uruchomiony iTunes. Jeśli zechcę synchronizować dane z iPhonem, na co są małe szanse (nie jest to mój główny telefon), mogę to zrobić z Findera. Tak powinno być!
Co jeszcze mi się podobało?
Ucieszyło mnie też sporo innych wiadomości z rozpoczęcia WWDC 2019. Podoba mi się pomysł, by Apple Watch był bardziej samodzielny, choć do samego zegarka mam mieszane uczucia. Choć nigdy nie będę potrzebować takiej mocy obliczeniowej, zachwycił mnie Mac Pro – jego wzornictwo przyjemnie kojarzy mi się z komputerem Power Mac G5, który zawsze mi się podobał.
iPad jako komputer osobisty? Chętnie spróbuję – może okazać się dobrą „maszyną do pisania” do pracy w redakcji, a w wolnych chwilach będę mogła na nim rysować.
A tobie co podobało się najbardziej? Podziel się przemyśleniami w komentarzach.