Apple i Epic Games idą na noże, w tle App Store oraz Fortnite
Takiej zadymy między dwoma potentatami branży technologicznej nie widzieliśmy od dawna. W ciągu jednej tylko doby Epic Games najpierw sprzedał Apple prztyczka, potem wyleciał z App Store, a ostatecznie zdążył jeszcze odpowiedzieć pozwem. Intensywność godna walki kogutów, a to ścierają się dwie warte setki miliardów firmy.
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku konkretniej o 30 proc. prowizji, które Apple pobiera od transakcji przeprowadzanych poprzez sklep App Store.
Włodarze Epic Games, jako twórcy nieziemsko dochodowej gry Fortnite, która według statystyk w samym 2019 r. zarobiła 1,8 mld dol., od dawna mniej lub bardziej dosadnie krytykowali model biznesowy Apple. Producent sprzętu z amerykańskiego Cupertino jednak niewiele sobie z tego robił. Az do teraz.
Łańcuch zdarzeń zainicjowała przeprowadzona w back-endzie aktualizacja Fortnite na iOS, dzięki której, oprócz systemu płatności App Store, udostępniono możliwość bezpośredniego przekazania środków twórcom. Oczywiście z rabatem.
Nineteen Eighty-Fortnite - #FreeFortnite
To, co zrozumiałe, nie spodobało się Apple, który w ciągu paru godzin wyrzucił grę ze swojego sklepu pod pretekstem użycia "niesprawdzonej i niezaaprobowanej" formy płatności.
Wtedy też Epic uderzył po raz drugi, i to w dwójnasób. Dział prawny przygotował pozew o naruszenie postanowień Ustawy Shermana, zakazującej działań antykonkurencyjnych. Marketing tymczasem sparodiował ikoniczną reklamę pierwszego Macintosha (patrz. wyżej). I sądząc po dotychczasowej dynamice wydarzeń, ten pojedynek dopiero się zaczyna.