Chiński rząd zablokował platformę streamingową Twitch
W kraju, w którym obowiązuje powszechna cenzura internetu, a duża część zachodnich serwisów społecznościowych, jak Facebook czy Twitter, jest zablokowana, nic nie powinno dziwić, prawda?Nawet mając na uwadze, że jest to ponoć kraj zdominowany przez gry wideo, gdzie istnieje grupa blisko 370 mln aktywnych graczy. (Tak, to niespełna dziesięciokrotnie więcej niż cała populacja Polski ogółem). Co tym razem nie spodobało się chińskim władzom? Otóż pod topór trafił Twitch, a więc jedna z najpopularniejszych platform do strumieniowania rozgrywki.
Zaczęło się od usunięcia aplikacji Twitch na iOS z chińskiego App Store. Wkrótce potem, na terenie Państwa Środka, całkowicie zablokowano dostęp do serwisu. Właściciel platformy, Amazon, potwierdza nałożenie blokady, aczkolwiek twierdzi, że nie zna jej przyczyn.
Można się tylko domyślać, że chodzi o konkurencję, jaką zagraniczna platforma zaczęła robić państwowej telewizji CCTV po tym, jak e-sport pojawił się na igrzyskach azjatyckich (ichni odpowiednik olimpiady), a publiczna stacja nie zdecydowała się na transmisję rozgrywek. Jak podaje zespół analityczny Sensor Tower, w ostatnich dniach sierpnia liczba pobrań aplikacji Twitch w Chinach wzrosła aż 23-krotnie, przy porównaniu tydzień do tygodnia.
Mając na uwadze obecny stan stosunków na linii Chiny - USA i ciągnącą się wojnę handlową, ciężko oczekiwać, aby biernie przyglądano się sukcesowi amerykańskiej korporacji na własnym terenie, a przy tym upieczono niejako dwie pieczenie na jednym ogniu. Prócz transmitowania rozgrywek Twitch służy także do wspólnego czatowania pomiędzy użytkownikami, a – jak wiadomo – rząd chiński zrobi wszystko, aby oszczędzić obywatelom zgniłego Zachodu. Dość powiedzieć, że nawet Google na potrzeby tamtejszego rynku musiało wprowadzić specjalnie przystosowaną przeglądarkę.