Czy aplikacja Kwarantanna domowa jest bezpieczna? Przyjrzeli się temu eksperci
Pandemia koronawirusa prędzej czy później minie. Ale skutki rozwiązań wprowadzonych w jej trakcie mogą być nadal odczuwalne. Rządowa aplikacja Kwarantanna domowa dostarcza dużej ilości informacji Ministerstwu Cyfryzacji. Bardzo więc zasadnym jest pytanie, co później stanie się z naszymi danymi i czy apka przypadkiem nie zbiera ich więcej niż podaje w opisie. Na te i wiele innych pytań postarała się odpowiedzieć fundacja Panoptykon, zajmująca się zagadnieniami ochrony danych osobowych.
Kwarantanna domowa niekoniecznie odciąża policję, a wręcz przeciwnie
Rządowa aplikacja do kwarantanny ma na celu weryfikacji, czy jej użytkownik przypadkiem nie narusza jej zasad. Zainstalowanie Domowej kwarantanny jest dobrowolne, a program istnieje jako alternatywa i uzupełnienie wyrywkowej kontroli przestrzegania kwarantanny przez policję i sanepid.
Jednakże mimo przesyłania zdjęć kilka razy na dobę przez użytkowników, jak donosi Panoptykon, niektóre osoby są odwiedzane przez policję codziennie. Najbardziej uciążliwe w tym wszystkim jest to, że ci sami obywatele zainstalowali tę aplikację, aby odciążyć policję. Ministerstwo jednak zapewnia, że jest to sytuacja przejściowa, a system jeszcze nie działa w pełni.
Kwarantanna domowa – czy przypadkiem nie wie o nas za dużo?
Regulamin aplikacji mówi o tym, że zbiera ona dane takie, jak: imię i nazwisko, numer telefonu, zdjęcie, deklarowany adres pobytu, lokalizację obywatela oraz datę końca kwarantanny. Każdy użytkownik ma również przypisany techniczny identyfikator, a informacje o nim są także przechowywane przez ten program.
Ostatecznie okazuje się, że aplikacja ma szersze uprawnienia, o których nie ma mowy w regulaminie na rządowej stronie, a dowiadujemy się o nich z opisu w sklepie Google Play. Między innymi ma kontrolę nad aparatem i mikrofonem. Kwarantanna domowa sprawdza również zainstalowane przez nas aplikacje na telefonie, w tym również, czy nie jesteśmy w posiadaniu programu do oszukiwania lokalizacji.
Ministerstwo Cyfryzacji zapewnia, że aparat jest wykorzystywany wyłącznie w momencie wykonywania zdjęcia, a nie rejestruje żadnego materiału wideo. Ministerstwo utrzymuje także, że aplikacja nie nagrywa dźwięku. Każdy rodzaj dostępu wiąże się z systemowym powiadomieniem i organizacja Panoptykon nie widzi w tym nic podejrzanego. Jest jednak mały wyjątek. Fundacja znalazła zastrzeżenie odnośnie przesyłania zdjęć twarzy na serwery Ministerstwa Cyfryzacji. Zdaniem Panoptykonu weryfikacja twarzy i metadanych mogłaby się odbywać lokalnie, czyli po stronie urządzenia z aplikacją.
Co się stanie później z naszymi danymi i jak długo są przechowywane?
Ministerstwo Cyfryzacji może przechowywać dane użytkowników korzystających z aplikacji przez okres 6 lat. Czas ten będzie się liczyć od chwili zdezaktywowania aplikacji. Panoptykon uważa, że dane zbierane przez Kwarantannę domową powinny być magazynowane jedynie tak długo, jak to potrzebne do spełniania funkcji tej aplikacji. Ministerstwo zapowiedziało jednak, że zdjęcia będą usuwane po odbyciu kwarantanny.
Dostęp do danych zebranych z aplikacji rządowej mają Komenda Główna Policji, Wojewódzkie Komendy Policji, wojewodowie,Centralny Ośrodek Informatyki, Take Task SA oraz Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Take Task SA to twórca aplikacji Taketask, która służy do zarządzania sklepami, a Kwarantanna domowa wykorzystuje kod źródłowy tego oprogramowania.
Panoptykon poddaje wątpliwości udostępnianie informacji służbom specjalnym, które również są wymienione. Nie są one objęte przepisami dotyczącymi ochrony danych osobowych, co nie wyklucza tego, że owe zdjęcia mogą być wykorzystane do trenowania systemów SI do rozpoznawania twarzy.
Chcesz śledzić na bieżąco rozwój koronawirusa w Polsce? Sprawdź dedykowaną temu aplikację internetową.