Google chroni przed „fake newsami”, wyszukiwarka pokaże prawdę wyżej
Odróżnianie prawdziwych wiadomości od spreparowanych kłamstw jest coraz trudniejsze. Zwłaszcza dla osób, których życie jeszcze nie nauczyło wątpić we wszystko, co znajdą w Internecie. Google chce ochronić ich przed teoriami spiskowymi, spekulacjami i kłamstwami. Wyszukiwarka będzie „upewniać się”, że serwowane internautom wiadomości są prawdziwe i wartościowe.
21.03.2018 09:47
Google kontynuuje wysiłki w kierunku oczyszczenia Internetu z kłamstw, które rozpoczął już na YouTubie. Tam przy filmach o teoriach spiskowych, rzekomych dowodach na płaskość ziemię i szkodliwość współczesnej medycyny umieszczane będą odnośniki do Wikipedii, pozwalające zweryfikować prawdziwość informacji. Inicjatywa Google News ma działać podobnie, ale zamiast odsyłać do encyklopedii, będzie ukrywać przed nami fałszywe wiadomości. Warto przypomnieć, że od niedawna dostępne są już narzędzia pozwalające zgłosić wprowadzającą w błąd treść.
Inicjatywa Google News ma obniżać ranking nieprawdziwych wiadomości w wynikach wyszukiwania. Skąd Google będzie wiedzieć, że wiadomość jest prawdziwa? Na początek zastosowany zostanie algorytm zmieniający wagę tak zwanych breaking news i wiadomości kryzysowych. Wyższy priorytet otrzymają źródła cenione, za którymi stoi autorytet, lub artykuły lepiej opracowane (przypuszczam, że chodzi o długość, ilość odnośników, wyjaśnień i cytatów).
Media będą musiały zadbać także o odpowiednią konstrukcję artykułu – wyjaśnić czemu poruszają dany temat, oddzielić opinię od informacji i własną analizę od „suchych” danych. Trzeba będzie też podać informacje o autorach publikacji i źródłach, z których korzystali.
Spadną artykuły, które pojawiły się jako pierwsze lub po prostu trafiają w zestaw słów kluczowych. To powinno dać więcej czasu „fachowcom” na zbadanie sytuacji i zebranie odpowiednich materiałów.
Ponadto Google zamierza przyłączyć się do edukacji studentów i uczyć nowe pokolenie Amerykanów odróżniać wiarygodne informacje od bzdur. W planach jest też opracowanie systemów rozpoznających zmanipulowane materiały filmowe i dźwiękowe, by bazujące na nich wiadomości nie zyskiwały rozgłosu. Google chce też pośredniczyć w dostępie do tradycyjnej prasy.
Można powiedzieć, że Google znów stara się zamknąć nas w jakiejś bańce informacyjnej, prezentującej tylko to, co Wielkiemu Bratu się podoba. Tym razem jednak trudno polemizować – wiele osób rzeczywiście trzeba „prowadzić za rękę” podczas wyszukiwania informacji w Internecie, nie mówiąc już o ich ocenie i interpretacji. Nie tylko Google zdaje sobie z tego sprawę, mówią o tym też dziennikarze, wydawcy, a nawet nauczyciele. Bańką zostaną objęci najpierw mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, ale zostanie rozszerzona na resztę świata.