Google manipuluje serialami, byśmy chętniej studiowali informatykę
Nie jest tajemnicą, że kultura popularna przenosi do świadomości społecznej stereotypy, wartości i ma ogromny wpływ na sposób myślenia ludzi. Wystarczy spojrzeć na dowolne podwórko, gdzie dzieci wcielają się w swoich ulubionych bohaterów filmów. Google wykorzystuje to od dwóch lat, by przekonać telewidzów, że chcą być programistami… a więcej programistów to więcej potencjalnych pracowników dla Google'a.
Twarde dowody mówią, że 5 lat po premierze serialu „CSI” w Stanach Zjednoczonych o połowę wzrosła liczba osób studiujących kryminologię i kryminalistykę. Znacząco wzrosła też liczba kobiet zainteresowanych tematem, zapewne dzięki obecności silnych kobiecych postaci w serialu. Wśród młodszych osób zaś o 50% wzrosło zainteresowanie dziewcząt łucznictwem, za co odpowiada „Merida waleczna” Disney'a i „Igrzyska śmierci”.
Google stara się ten fakt wykorzystać i powołał do życia specjalny oddział, odpowiedzialny za wizerunek IT w produkcjach filmowych. Jego członkowie spotkali się z reprezentantami kilku wytwórni, by porozmawiać o obrazie informatyka. Trzeba bowiem pokazywać więcej branży IT w serialach i filmach, jeśli na świecie ma być więcej programistów i więcej pracowników Google'a, a do tego wypadałoby zachęcić osoby różnych płci, ras i orientacji seksualnych – wśród nich również są jednostki z ogromnym potencjałem i nie można tego zmarnować.
Nie chodzi tu tylko o kolejne produkcje przedstawiające wybitnych hackerów, jak „Dziewczyna z tatuażem” czy „Skyfall”. One mają swoje specjalne miejsce, ale pokazany w nich obraz nie przemówi do licealistów wybierających kierunek studiów, ani tym bardziej do ich rodziców. Zadbać trzeba o drobne dialogi, postacie pierwszo- i drugoplanowe, a także o realizm, wprowadzając przy tym różnorodność płci i ras. W końcu wystarczy jedna wpadka, by film został skreślony po wsze czasy, a wysiłki i budżet poszły na marne. Nie powinno się kopać leżącego, ale nie sposób tego filmu pominąć:
Klasyka hakera
Im wcześniej zaczniemy, tym lepiej, dlatego też zespół CS in Media w szeregach Google'a pracował nawet przy produkcji „Atomówek” i starał się przekonać Disney Channel do pokazywania informatyków w ich produkcjach. Oczywiście maczał palce także w produkcjach dla młodzieży, jak „Coin Heist”, a nawet pozornie niezwiązanych z informatyką, jak muzyczny „Empire”. Nie trzeba chyba przypominać „Halt and Catch Fire” czy „Silicon Valley”, przy których Google także pomagał. Warto też wspomnieć o „Code Girl” – dokumencie dostępnym na YouTube, wyprodukowanym przez Google. Całość obejrzało ponad 100 tysięcy nastolatek.
Google szacuje, że materiały, przy których pracował zespół, trafiły do ponad 100 milionów oglądających, a do tego trzeba doliczyć jeszcze przynajmniej 1,6 miliarda odbiorców kampanii reklamowych i korzystających z mediów społecznościowych. Ponadto wiele wskazówek Google'a „przeciekło” do innych produkcji i trendy zaczynają się nieco zmieniać. W obszernym raporcie został podsumowany pierwszy rok działalności grupy, zarówno w ujęciu ilościowym, jak i jakościowym.
Z dokumentu możemy dowiedzieć się na przykład, że mimo starań o różnorodność i walki ze stereotypami, wciąż większość „technicznych” postaci w filmach to biali mężczyźni. W produkcjach, na które miał wpływ Google, wśród postaci związanych z informatyką kobiece stanowiły 24,5%, w pozostałych zaś zaledwie 15,5%. Ponadto w większości osoby te są nieatrakcyjne, nie są prezentowane w otoczeniu rodziny, w kontekście związków albo w ogóle jako zainteresowane otaczającym je społeczeństwem. Można się z tego pośmiać oglądając „Technicy-magicy”, ale na dłuższą metę nikogo nie da się w ten sposób zachęcić do pracy w IT.
Google zredukował udział stereotypowych postaci do 62,3%, podczas gdy w „standardowych” produkcjach przedstawia się tak 75% postaci z IT. Google zwraca też uwagę na brak postaci związanych z IT i należących do LGBTQ – jedynym wyjątkiem jest tu Joe MacMillan z „Halt and Catch Fire”.
Wbrew pozorom informatyka przewija się przez filmy i seriale dość rzadko. Rozmowy o niej albo bezpośrednie zaangażowanie widoczne jest w wykonaniu tylko 3,4% postaci, co wydaje się dość nierealistyczne w porównaniu do rzeczywistości.
Na razie jeszcze nie wiemy, czy starania Google'a realnie przełożą się na większe zainteresowanie informatyką czy techniką, ale jest taka szansa. Jeśli udało się to „CSI”, nie ma powodu, by nie było to możliwe także w przypadku innych popularnych produkcji i innych dziedzin. Nad etyką tego postępowania można się zastanawiać, ale idą w parze z szerzej zakrojonymi działaniami w innych krajach i dziedzinach. Doś przypomnieć lalkę Barbie „programistka” czy akcje zachęcające dziewczyny do studiowania kierunków technicznych. Seriale pokroju „Halt and Catch Fire” są przynajmniej dobrymi produktami, a tego nigdy za wiele.
Na koniec czuję się w obowiązku przypomnieć film (a przy okazji i książkę, choć film bardziej), który miał spory wpływ na to, jak postrzegałam informatyków pod koniec podstawówki – „Hakerzy” z 1995 z młodą Angeliną Jolie w jednej z głównych ról. Dziś już wiem, że to wszystko wygląda inaczej, ale sentyment pozostał.