Hollywood nie może pojąć cyberpunku: Ghost in the Shell jako wydmuszka
Ostatni weekend przyniósł nam kinową premierę filmu, wzałożeniu ważnego i kultowego dla science fiction, cyberpunku iinformatyki. Rupert Sanders, reżyser tego remake’u słynnego animeGhost in the Shell z 1995 roku miał do dyspozycji wszystko,by osiągnąć sukces – ogromny budżet, świetną obsadę aktorskąna czele ze Scarlett Johansson, najlepszych w Hollywood magików odgrafiki komputerowej i efektów specjalnych. Do tego doliczyć teżmożna publiczność stęsknioną cyberpunkowej estetyki, której wwysokobudżetowych produkcjach nie widzieliśmy od czasów Matrixa– i współczesne media, które karmią swoich czytelnikówopowieściami o robotach, cyberbroniach, interfejsach mózg-maszyna.Z tym wszystkim remake Ghost in the Shell zapowiadał się nanajważniejszą produkcję roku. Okazał się być hałaśliwym,nasyconym akcją „cukierkiem dla oka”, który nawet nie próbujedotknąć egzystencjalnych i metafizycznych pytań stawianych przezjapoński oryginał. Spodziewaliście się czegoś innego?
Bez obaw, to nie jest recenzja filmu, postaram się nie zawrzećtu niczego, co mogłoby zepsuć niespodzianki, jakie czekają Waspodczas seansu GitS-a. Od razu też powiem, że nie odradzam wybraniasię do kina, wręcz przeciwnie, film wygląda na tyle przepysznie,że nie czujemy się okradzeni wydatkiem na bilet, to nie jest nictaniego. Przestrzeń miejska, futurystyczna moda, komputeroweinterfejsy i wszczepy, sceny walki, praca kamery – dla tegowszystkiego warto obejrzeć ten film. Obejrzeć, poza oglądaniem nictu bowiem nie ma.
GHOST IN THE SHELL Trailer 3 (2017)
Dziewczyna bez ciała
Przypomnijmy sobie tę klasyczną mangę ołówka Masamune Shirowi stworzone na jej podstawie klasyczne anime w reżyserii MamoruOshii – produkcje, które do dziś pozostają ikoną cyberpunku,obok Neuromancera Williama Gibsona. Nie zestarzały się onedo dzisiaj z jednego przede wszystkim powodu. Są niejednoznaczne.Nie można tam wskazać dobrych i złych. Główny antagonista jesttam czymś zupełnie nowym, nieludzkim, stawiającym kłopotliwepytania o naturę bytu i świadomości. W filmie główny antagonistastaje się płaczkiem, użalającym się nad nieudanym eksperymentem.Nasza protagonistka, major Kusanagi, już nie jest przede wszystkimstoicko oceniającą świat wokół niej cyber-policjantką, którarozmowach z innymi członkami Sekcji 9 mówi o duszy, lecz pogrążonąw naiwnym wewnętrznym dialogu ofiarą swojej emo-historii, któraostatecznie się zrealizuje w jednowymiarowym scenariuszu walki zezłem.
Czy amerykański przemysł rozrywkowy musi zmarnować wszystko,czego dotknie? Każdy chyba remake azjatyckiej produkcji, jaki do tejpory widziałem, musiał być w jakiś sposób strywializowany,pozbawiony subtelności, by powiedzieć dosadnie – intelektualnieocenzurowany. Tak jak Japończycy cenzurują „kwadratozą” swojąpornografię, tak Amerykanie cenzurują swoją moralnością ipoczciwością wszelkie narracje fabularne. Nikt w nowym Ghost in theShell nawet nie zapyta o naturę człowieczeństwa w połączonymświecie robotów i cyborgów, w którym pamięć i doświadczenia sąkwestią programowalną. Esencjalny przekaz japońskiej mangizasłonięto maską europeidalnej twarzy Scarlett Johansson: masowywidz nie powinien przecież wyjść z kina z myślą, że może jestjedynie automatem.
Władza bez prawa
Kto czytał mangę Masamune Shirow, pamięta, jak szybkoprzeszliśmy od czegoś, co zapowiadało się na zwykłąfuturystyczą opowiastkę o policji do metafizycznego manifestu.Śledzimy przygody oficerów z jednostki antyterrorystycznej Section9, działającej w cieniu, by bronić Japonię przyszłości przedtym, z czym zwykłe organa ścigania poradzić sobie nie mogą. Naczele jednostki w pełni zcyborgizowana kobieta, major MotokoKusanagi, odpowiadająca jedynie przed swoim szefem, starym,skutecznym bezlitosnym biurokratą Aramakim. Jej prawą ręką staryżołnierz, cyborg Batou, który za swoimi sztucznymi oczami ihumorem kryje bliskość nerwowego załamania weterana czwartej wojnyświatowej. Do tego zespół autonomicznych pająkoczołgówFuchikoma, które kryją w sobie znacznie więcej, niż można bybyło się spodziewać po wojskowej AI.
Ten cały zespół, poza może najnowszym nabytkiem, detektywemTogusą, to nie są bohaterowie, których można by było dziśprzedstawić za moralny wzór. Major Kusanagi niejednokrotniepokazuje, że postrzega ludzi jako najtańszy, najłatwiejszy dozastąpienia element społeczno-ekonomicznej układanki. Jak zresztąmogłoby być inaczej w świecie, w którym tożsamość jestproduktem do kupienia lub wynajęcia, a seksualność straciła sens?Tu wszystko już odbywa się tylko w szarej strefie, której granicezakreśla polityka wzajemnie zmagających się ze sobą frakcji,właściwie już nieludzkich.
Dusza bez osobowości
Najważniejsza w oryginalnej opowieści jest jednak obietnictapostludzkiej przyszłości, dla której cyberpunkowa rozróba jesttylko etapem przejściowym. Major Kusanagi, zderzając się z WładcąMarionetek, spontanicznie powstałym cyfrowym życiem, dochodzi dopunktu, w którym otrzymuje możliwość stania się czymś znaczniewiększym, niż do tej pory. Erotycznie atrakcyjny pancerz cyborganie ma już znaczenia, tożsamość dowódcy antyterrorystycznejjednostki nie ma znaczenia, status quo jest nie do utrzymania, gdywyłaniają się samoświadome sztuczne inteligencje.
Ghost in the Shell - English Trailer
To zupełnie nie ten przekaz, co w wypadku kinowej produkcji zpanią Johansson, w której tradycyjnie rozumiane człowieczeństwonie zostaje podważone na żadnym etapie. I co w tym jest zcyberpunku?
Po tej produkcji może lepiej jednak, by Hollywood nie brało sięza ekranizację Neuromancera. Wątpię, by ktokolwiek z decydentówtych dużych fabryk filmów rozumiał, czym stał się klanTessier-Ashpool i na czym polega koncepcja osobowości jako medium –kluczowej dla Wintermute, sztucznej inteligencji tego klanu. Niestety– najpewniej zrobią z tego film o hakerze Case, który włamujesię przez tę swoją konsolę i Molly, jego ostrej dziewczynie zwysuwanymi pazurkami.