Idź precz, okularniku!
Premiera Google Glass zbliża się nieuchronnie. Choć koncern wciąż nie podał oficjalnej daty premiery, chodzą słuchy, że sprzedaż ruszy już w przyszłym roku (niektóre źródła wskazują raczej na jego początek). Pozostały do premiery czas firma wykorzystuje na techniczne dopracowanie wynalazku, w tym stworzenie modelu ze szkłami korekcyjnymi. Na nic jednak zdadzą się jej wysiłki, jeśli nie uda się zmienić mentalności społeczeństwa, które na różne sposoby sprzeciwia się permanentnej inwigilacji.
29.11.2013 14:45
Proszę zdjąć okulary albo wyjść – usłyszał w miniony piątek jeden z klientów kafejki Lost Lake Café w Seattle. Oburzony takim zachowaniem obsługi Nick Starr próbował dowiedzieć się, na jakiej podstawie gadżet na jego nosie nie jest mile widziany. I mimo że nie udało się znaleźć stosownego zapisu w regulaminie lokalu, menedżerka pozostała nieugięta w swoim ultimatum. Ostatecznie Starr opuścił kafejkę, ale na tym sprawa wcale się nie zakończyła. Porządnie sfrustrowany postawą pracowniczki, podzielił się swoimi odczuciami na Facebooku, przy okazji domagając się od szefów Lost Lake Café wyjaśnień, przeprosin, jak również potrącenia straconego utargu z pensji menedżerki lub wręcz zwolnienia jej.
Wytoczenie tak ciężkich dział nie mogło przejść niezauważenie. Co jednak ciekawe, właściciele kafejki podtrzymali stanowisko pracowniczki przyznając, że zakaz wstępu z Google Glass był ich osobistym życzeniem. Chodzi o prywatność. Kiedy wyjmujesz kamerę i zaczynasz nagrywać, ludzie o tym wiedzą i mogą wyjść z kadru jeśli się temu sprzeciwiają. W przypadku okularów nie mają takiej możliwości. My zaś chcemy, by czuli się komfortowo i nie byli obserwowani – wyjaśnia David Meinert, jeden z jej założycieli. Jego zdaniem w zachowaniu menedżerki nie było nic nadzwyczajnego, bo tak samo zachowałaby się, gdyby ktoś nagrywał film bez pozwolenia lub wydzierał się do telefonu. Jeśli chodzi o Google Glass, powinna powstać etykieta regulująca możliwości ich wykorzystania – twierdzi.
Tego typu problemy obyczajowe nie są rzadkością i trudno spodziewać się, że pomysł Google na blokadę wyłączania wyświetlacza (dzięki temu osoby „z zewnątrz” mogą zorientować się, że są nagrywane) rozwiąże sprawę. Być może remedium okaże się góra pieniędzy, jaką koncern może wpompować w kampanię reklamową gadżetu. Przede wszystkim jednak potrzeba czasu na to, by ludzie oswoili się z widokiem cyfrowych okularów. Do zmiany ludzkich przekonań nie wystarczy mniej lub bardziej skomplikowany algorytm.