Komputeryzacja nowego Audi A5 – przewaga dzięki technice zatwierdzona
Na początku lat 70. niemiecka firma motoryzacyjna użyła hasła Vorsprung durch Technik, z którego dumnie korzysta do dziś. Chodzi oczywiście o Audi i słynny slogan Przewaga dzięki technice. To właśnie on od wielu lat przyświeca przy tworzeniu nowych modeli i dotyczy niemal każdego elementu stosowanego w samochodach tej marki. Audi stara się być o krok przed konkurencją, stosując innowacyjne rozwiązania, zarówno w kwestii użytych materiałów, rozwiązań wpływających na komfort prowadzenia, a ostatnio coraz większą uwagę przywiązując do elektroniki, zaawansowanych komputerów oraz systemów wspomagających kierowcę.
06.01.2017 | aktual.: 15.02.2018 00:49
Zanim na drogach pojawią się auta, które całkowicie wyręczą człowieka, to przyjdzie nam poznać rozbudowane systemy wspomagające człowieka. Wspomagać, a więc nie zastępować, tylko zapewniać większe bezpieczeństwo czy ułatwiać nużące czynności, pozostawiając nam jednak kontrolę nad autem. Mimo że taka technologia może wydawać się zacofana względem tej całej autonomiczności, to wcale tak nie jest, możliwości nowych aut dla osób nieśledzących rozwoju motoryzacji, wyglądają jakby zostały wyciągnięte z filmu science fiction. O tych możliwościach przekonałem się sam, mając ogromną przyjemność pojeździć nowym dzieckiem z Ingolstadt – Audi A5 Coupe. Za wypożyczenie auta dziękuje salonowi Grupa Krotoski-Cichy w Łodzi.
Wirtualny kokpit – niepotrzebny gadżet czy godny następca tradycyjnych zegarów?
W nowych samochodach coraz częściej spotkamy się z wyświetlaczami, które wyparły tradycyjne zegary – prędkościomierz i obrotomierz. W Audi po raz pierwszy wirtualny kokpit znalazł się w modelu TT, potem został przeniesiony do nowych generacji innych modeli, w tym A4 czy Q7 i trafił także do testowanego przeze mnie A5 Coupe. Przyznam, że początkowo do tego rozwiązania byłem nastawiony sceptycznie, zwłaszcza widząc jego brzydką implementację w Mercedesie, gdzie otrzymaliśmy coś wyglądającego jak brzydki tablet za kierownicą.
Moje nastawienie zaczęło się zmieniać wraz z kolejnymi czytanymi testami i oglądanymi filmikami prezentującymi wyświetlacz Audi. Całość została dobrze wpasowana w deskę deskę rozdzielczą i nie wygląda sztucznie, tylko jak wpasowany element układanki. W moim sceptycznym podejściu nie chodziło wyłącznie o wrażenia estetyczne, tu braki jeszcze byłbym w stanie zaakceptować. Nie widziałem po prostu sensu montowania dużego wyświetlacza tuż za kierownicą, w końcu zwykłe zegary spełniały moje wymagania, a niewielki umieszczony pomiędzy nimi ekran, dostarczając niezbędnych informacji był wystarczający.
Oczywiście miałem rację – zwykłe zegary spełniają powierzone im zadanie bardzo dobrze, ale nic więcej. Wirtualny kokpit oferuje jednak znacznie więcej. Dużą zaletą jest możliwość personalizacji wyświetlanych informacji. Choćby prosta, a w wybranych sytuacjach przydatna opcja zmniejszenia rozmiaru prędkościomierze i obrotomierza, na rzecz innych danych. Zegary nadal znajdują się na ekranie, są tu cały czas bez względu na wybrane ustawienia, tylko są mniejsze, ciągle dobrze widoczne, ale ustępują miejsca choćby dużej nawigacji.
Do wyboru mamy kilka ekranów – wspomnianą nawigację, radio lub informacje o samochodzie, w tym średnie spalanie, chwilowe spalanie, średnią prędkość czy przebyty dystans. Pomiędzy poszczególnymi ekranami przełączamy się za pomocą fizycznych przycisków umieszczonych na kierownicy. Dzięki temu mamy szybki dostęp do interesujących nas danych, a sterowanie jest na tyle dobrze przemyślane, że po krótkim wprawieniu się, nie jesteśmy zmuszani do odrywania wzroku od drogi.
Wróćmy na chwilę do nawigacji. Mogłoby się wydawać, że skoro mamy drugi ekran, umieszczony pośrodku deski rozdzielczej, który także potrafi wyświetlić mapy, to dublowanie tej funkcji jest niepotrzebne. Zapewniam Was, że jednak to przemyślane rozwiązanie. Szybciej i wygodniej spojrzeć jest na zegary z nawigacją niż kierować wzrok na znajdujący się z boku dodatkowy ekran. Zauważcie, że podczas kierowania często spoglądacie na zegary, nawet odruchowo, a na środek deski rozdzielczej już niekoniecznie. Dodatkowo, otrzymujemy wolny drugi ekran, to on wówczas służy do sterowania choćby systemem multimedialnym, bez potrzeby wyłączania map. Co ciekawe, w obu miejscach możemy ustawić nawigację, ale obraz nie jest dublowany.
Nic nie stoi nie przeszkodzie, aby spersonalizować wirtualny kokpit w taki sposób by wyglądał jak tradycyjne zegary. Jednakże po testach Audi A5, zastosowanie takiego układu widzę tylko w jednej sytuacji – gdy chcemy wcisnąć pedał gazu i wydobyć z silnika pełną moc. Tutaj pozwolę sobie na chwilowe odejście od tematyki całego tekstu i przejście do serca samochodu. Do dyspozycji dostałem wersję z silnikiem 2.0 TFSI dysponującym 252 KM i maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 370 Nm. Jednostka ta w połączeniu z rewelacyjnym napędem Quattro, szybką dwusprzęgłową skrzynią S-tronic i dopracowanym układem kierowniczym, potrafi przyspieszyć bicie serce. Dodam, że osiągnięcie 5,5 s do setki nie powinno stanowić problemu.
Dobreprogramy.pl to nie jest jednak portal typowo motoryzacyjny, wrócimy więc do przedstawienia tego co najpewniej bardziej was interesuje. Jeśli patrzymy na przednią szybę, siedząc na miejscu kierowcy, to tuż nad kierownicą dostrzeżemy wyświetlacz HUD (Head-Up Display). Nie jest to żadna nowość, ale rozwiązanie jak najbardziej godne pochwalenia – najbardziej potrzebne dane mamy zawsze widoczne. Możemy go wykorzystać do chociażby wyświetlania aktualnej prędkości czy obowiązującego na danym odcinku ograniczenia prędkości. Położenia wyświetlacza Head-Up Display można skonfigurować, dostosowując go do wzrostu kierowcy i innych preferencji.
Przyciski fizyczne pokazują wyższość nad dotykowymi ekranami
Teraz uwagę poświęcimy całemu systemowi multimedialnemu, który dla wielu klientów jest kluczową cechą dobrego samochodu. W końcu nowoczesne auto powinno nie tylko być komfortowe, bezpieczne i dobrze się prowadzić, ale także musi wspierać wiele nowych technologii i to tych znanych z urządzeń, które najczęściej nosimy ze sobą. Mało tego, zastosowany system multimedialny ma być intuicyjny, wygodny w obsłudze, a także oferować multum funkcji.
Większość zgodzi się, że dotykowe ekrany, które idealnie sprawdzają się w smartfonach i tabletach, w przypadku innych urządzeń nie są już optymalną metodą interakcji. Dobrym przykładem są laptopy, te zwykłe, a nie konstrukcje 2w1. Podobne odczucia mam w kwestii samochodów. Sięganie cały czas do dotykowego wyświetlacza, a jeszcze wykonywanie na nim gestów, rozprasza i często zmusza nas do dłuższego oderwania wzroku od drogi. Tutaj lepiej wypadają klasyczne rozwiązania, fizyczne przyciski i to takie wydające charakterystyczne kliknięcie po naciśnięciu. Jeśli zaś chodzi o wygodę – łatwiej jest nacisnąć przycisk, który zawsze znajduje się w tym samym miejscu i zawsze zapewnia wykonanie tej samej czynności.
Powyższe przekonanie o wyższości fizycznych przycisków przyświecało podczas tworzenia nowej generacji Audi A5. Nie ma tam żadnych dotykowych wyświetlaczy czy przycisków, które możemy przypadkowo wcisnąć muśnięciem palca. Wydanie jakiegokolwiek polecenia sprowadza się do wciśnięcia przycisku, a o tym, że do tego doszło, informowani jesteśmy dźwiękiem kliknięcia. Wiemy, że komputer dostał od nas polecenie i teraz je wykona.
Główne przyciski do sterowania znalazły się tuż nad drążkiem skrzyni biegów na tunelu środkowym. Konstrukcja drążka i umieszczony tuż za nim środkowy podłokietnik, sprawiają, że ręka na nim wygodnie spoczywa, a palce znajdują się nad przyciskami. Pośrodku zostało umieszczone pokrętło, służące do poruszania się po wyświetlanej liście. Górna powierzchnia pokrętła to jedyny panel dotykowy, który służy do wprowadzania tekstu. Działa to banalnie prosto, chociaż wpisanie dłuższej frazy trochę trwa. Tekst wprowadzamy rysując litery: spacja to poziome przesunięcie w prawo, a do usunięcia wcześniej wprowadzonego znaku służy odwrotny gest – przesunięcie w lewo.
Audi A5 to także auto dostosowane do wymogów współczesnego klienta, noszącego cały czas ze sobą smartfon w kieszeni i wymagającego by podczas prowadzenia także mieć dostęp do najważniejszych funkcji. Bez problemu podłączymy nasz smartfon z Androidem lub iOS-em (użytkownicy mobilnego Windowsa, no cóż, i tu są wykluczeni). Zyskamy dzięki temu dostęp do książki telefonicznej, możliwości dzwonienia, przeglądania i odpisywania na SMS-y czy e-maile. Bez obaw, nie musimy wprowadzać tekstu z wykorzystaniem panelu dotykowego, wiadomość możemy po prosto podyktować, język polski jest obsługiwany całkiem sprawnie.
Nie zabrakło systemu Android Auto i Apple CarPlay, pozwalających nie tylko dać dostęp do podstawowych funkcji smartfonu, ale także lepiej zintegrować nasze mobilne urządzenie, przykładowo dając dostęp do wybranych aplikacji. Co ciekawe, nawet bez sparowania ze smartfonem, możemy zalogować się do Twittera. Dla mnie jest to niezbyt mądre posunięcie, co pokazała wcześniejsza implementacja Facebooka. W samochodach Audi mogliśmy wcześniej zalogować się do Facebooka, ale po kilku wypadkach, koncern zdecydował się usunąć tę funkcję. Mam nadzieję, że podobny los spotka Twittera i wszystkie inne próby dodania jakichkolwiek serwisów społecznościowych.
Komputer pomoże nam pokonywać dłuższe trasy
Przedstawiłem już w skrócie systemy multimedialne. Powiem, że są świetne, a całość działa rewelacyjnie, i to co najważniejsze – po prostu działa, bez żadnych zacięć, błędów i tak dalej. Google, Microsoft, jesteście? Jeśli tak, to zgłoście się do Audi, może zoptymalizują wam oprogramowanie. Mimo że Audi A5 pod tym względem wypada rewelacyjnie, to ma do zaoferowania coś więcej. Chodzi oczywiście o asystentów, których zadaniem jest wspomagania, czasami nawet wyręczenie kierowcy w wybranych sytuacjach. Systemy są tak zaawansowane, że można by prawie zapomnieć o trzymaniu kierownicy. Jednak na pełną autonomiczność musimy poczekać, a póki co możemy świetnie bawić się ponad 250-konnym Audi, które w wybranych sytuacjach chętnie nas wyręczy, a jeśli tego zachcemy, zapewni ogromną przyjemność z prowadzenia.
Jeżdżąc Audi A5 na autostradzie mogłem sprawdzić przede wszystkim dwa systemy. Nie określiłbym ich niezbędnymi (no może nie w kwestii bezpieczeństwa), ale po dłużej chwili z nimi, uważam, że mogą znacząco zwiększyć wygodę przemieszania się, a w wybranych sytuacjach, nawet uratować nas od zderzenia, które przy dużych prędkościach może mieć fatalne skutki. Pierwszym systemem wspomagającym kierowcę jest Audi active lane assist. To on będzie dbał o utrzymanie samochodu na danym pasie. Kamerka umieszczona za przednią szybą monitoruje trasę przed nami, przesyłając do komputera dane o liniach wyznaczających pas ruchu. System poradzi sobie z liniami narysowanymi zgodnnie z wyznaczonymi normami, bez względu czy mamy do czynienia z linią ciągłą czy przerywaną.
Audi active lane assist działa powyżej 65 km/h i zabezpiecza nas przed przypadkową zmianą pasa. Kierowca początkowo jest informowany delikatnymi wibracjami, a jeśli nie zareaguje, to poprzez delikatny ruch kierownicą, Audi samo powróci do środek pasa, którym aktualnie jedziemy. Bez obaw, system nie stara się być silniejszy od kierowcy, delikatnie nas wspomaga, nie blokuje całkowicie możliwości zmiany pasa ruchu. Oczywiście można go dezaktywować, chociaż tego nie polecam. Wystarczy po prostu nauczyć się jednego – włączania kierunków. Jeśli danym kierunkiem damy wyraźny sygnał, że chcemy zmienić pas, to komputer w ogóle nie zareaguje i pozwoli na przekroczenie linii bez żadnych protestów. Włączenie kierunku to wiadomość do samochodu, że cały czas mamy kontrolę nad pojazdem i dany manewr chcemy faktycznie wykonać. Proste i uczy dobrych nawyków.
Świetnym rozwiązaniem i nie tylko na autostrady jest tempomat, a raczej jego nowa, znacznie usprawniona generacja. Tutaj celem jest utrzymanie nie tylko prędkości, ale także bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu. Do wyboru mamy kilka ustawień, od dość sporej przestrzeni między autami, do tak bliskiej, że sam bałbym się komuś aż tak siedzieć na ogonie. Bez obawy, nawet przy tej najkrótszej odległości, bezpieczeństwo jest zachowane. Odległość nie jest ściśle określona, zależna jest ona od prędkości z jaką się poruszamy. Przy 70 km/h i tym samym trybie, będzie bliżej poprzedzającego auta, niż jakbyśmy jechali 130 km/h.
Komputer cały czas śledzi drogę przed nami i jeżeli np. jakiś pojazd pojawi się tuż przed nami, na tym samym pasie ruchu, to nasza prędkość zostanie powoli zmieniona, by zapewnić odpowiednią odległość. Wówczas prędkość będzie identyczna jest poprzedzającego samochodu, a w razie możliwości komputer przyspieszy, cały czas zachowując bezpieczną odległość. Natomiast jeśli pas się zwolni, auto samo przyspieszy do wcześniej wyznaczonej prędkości. Maksymalną prędkość możemy ustawić ręcznie lub poruszając się z daną prędkością nacisnąć manetkę, wówczas Audi będzie starało się utrzymać tą bieżącą.
Pozostała jeszcze jedna opcja dostosowywania prędkości, ta najciekawsza, chociaż zwolennicy szybkiego poruszania się raczej jej nie polubią. Za pomocą przedniej kamery, a także danych z GPS, komputer nie będzie przekraczał wyznaczonych na danym odcinku ograniczeń. Przednia kamera bez problemów szczytuje pionowe znaki, natychmiastowo dostosowując prędkość po wjechaniu w strefę z ograniczeniem. Podczas jazdy tylko raz jeden znak został zignorowany – był on jednak umieszczony na górze, nad moją głową. Niestety, dalej nie było mi dane spotkać równie wysoko umieszczonego znaku, by sprawdzić czy faktycznie system ma z tym poważniejsze problemy czy była to tylko pojedyncza wpadka.
Komputer ma zawsze jedno główne zadanie – uniknięcie wypadku
Przyznam się, że miałem spore problemy by przyzwyczaić się do korzystania z tego zaawansowanego tempomatu. Gdy jakiś samochód pojawiał się przede mną, noga odruchowo zmierzała w kierunku pedału hamulca – w końcu chciałem wyhamować, by komuś nie wjechać w tyłek. Robiłem to niepotrzebnie, ponieważ komputer radził sobie świetnie, obawiam się, że reagował sprawniej ode mnie, a zaznaczam, że ospałym kierowcą nie jestem.
Przyspieszanie, hamowanie i utrzymanie odpowiedniej odległości wychodziło Audi rewelacyjnie, a sama podróż po autostradzie stała się odczuwalnie mniej męcząca. Dodatkowo auto cały czas dbało o nasze bezpieczeństwo i byśmy nie uszkodzili zderzaka poprzedzającemu samochodowi. Zaznaczam, że system jest opcjonalny, a nawet po jego włączeniu, dezaktywacja jest banalnie prosta – wystarczy lekko musnąć pedał hamulca, co jest znakiem dla komputera, że chcemy przejąć kontrolę nad autem.
Audi pre sense city to kolejny system, który pokazuje, że komputer jak najbardziej może zapewnić większe bezpieczeństwo. Jego zadaniem jest nie tylko zapewnienie bezpieczeństwa osobom znajdującym się w samochodzie, ale także innym uczestnikom ruchu. Wykorzystywana jest między innymi kamerka, umieszczona w przedniej szybie. Wykrywa ona obiekty znajdujące się przed nami, zarówno inne auta, jak i pieszych. Po dostrzeżeniu potencjalnego zagrożenia kierowca jest początkowo ostrzegany, a jeśli nie zareaguje, to komputer będzie starał się uniknąć kolizji.
System może zareagować na dwa sposoby – jeśli prędkość na to pozwoli, to Audi zostanie wyhamowane, a do uderzania innego obiektu nie dojdzie, natomiast jeśli nasza prędkość będzie zbyt duża, to auto postara się zmniejszyć skutki zderzenia. Warto dodać, że samo hamowanie w takiej sytuacji nie należy do przyjemnych, można powiedzieć, że Audi wręcz zarzuca kotwicę – komputer nastawiony jest na jak najszybsze zatrzymanie się.
Poruszanie się w korkach nie musimy być aż tak męczące
Jeżdżenie dobrym autem, to dla mnie jako fana motoryzacji, ogromna przyjemność. Lubię czasami wsiąść do samochodu, wyciszyć smartfon i pojechać na dłuższą przejażdżkę, ale tylko gdy ma ona odbyć się daleko od miasta. Cała przyjemność spada niemal do zera, gdy muszę poruszać się w korkach. Tutaj z pomocą postanowiło przyjść Audi, które między innymi w testowanym modelu A5, oferuje asystenta jazdy w korkach. Wykorzystuje on przednią kamerę oraz wbudowane czujniki. Jak łatwo się domyślić, wyręcza on nas w żmudnym ciągłym ruszaniu i zatrzymywaniu się w korku.
Cały czas śledzone są inne pojazdy. Jeśli kolumna przed nami ruszy, to Audi podąży za nią. My jako kierowca nie musimy nic robić, auto samo ruszy i zatrzyma się, zachowując odpowiednią odległość od poprzedzającego pojazdu. Działania systemu nie ogranicza się tylko do pedału hamulca czy gazu, następuje również przejęcie kierownicy. Auto poradzi sobie z zachowaniem swojego pasu ruchu. My musimy przejąć kontrolę dopiero jeśli korek się skończy.
System jest tak zaawansowany, ze spokojnie poradziłby sobie bez kierowcy. Tylko należy pamiętać, że Audi A5 nie jest autonomicznym pojazdem, a asystent jazdy korkach tylko nas wspomaga, a nie wyręcza. Nadal musimy obserwować otoczenie i skupiać się na prowadzeniu, a nie oddawać wszystko, w tym także swoje bezpieczeństwo, wyłącznie komputerowi.
Na koniec warto jeszcze chwilę poświęcić asystentowi sprawności. Monitoruje on cały czas kierowcę i w razie wykrycia zmęczenia, zaleca nam zrobienie sobie przerwy. Sprawdzana jest nawet nasza sprawność sterowania radiem. Warto tutaj pamiętać, że podczas prowadzenia powinniśmy być w dobrej formie, nawet minimalne zmęczenie, opóźnia nasze ruchy. Może się wydawać, że ma to niewielki wpływ na naszą sprawność. Jednak nawet ten mały wpływ, przy prędkości 100 km/h może doprowadzić do zbyt wolnej reakcji, co może mieć fatalne skutki.
Audi A5, czyli Vorsprung durch Technik
Wybierając Audi A5, a także inne nowe generacje modeli producenta z Ingolstadt, może jeszcze dokupić chociażby asystenta parkowania. Niestety w egzemplarzu, który dostałem na testy, mimo bogatego wyposażenia, tego systemu zabrakło. W tekście nie wspomniałem o wszystkich dostępnych funkcjach, w tym ostrzeganiu przed innym autem znajdującym się w martwym polu, kamerą cofania czy czujnikom ułatwiającym manewrowanie na parkingu. Jednak podobne rozwiązania możemy już spotkać od dłuższego czasu, i nie wywołują już takich emocji, ja opisane powyżej możliwości oferowane w nowym Audi A5.
Miałem przede wszystkim sprawdzić wszystkie te zaawansowane systemy. Zwiększają one bezpieczeństwo, chronią przed wypadkiem, nie tylko nas, ale także innych uczestników ruchu, znacząco zwiększają komfort poruszania się, a momentami wręcz sprawiają, że mamy wrażenie poruszania się autonomicznym pojazdem. Zastanawiam się jednak, czy po spędzeniu roku z tak zaawansowanym samochodem, byłbym w stanie bez problemów przesiąść się do starszego pojazdu. Bardzo możliwe, że czekając na odgłos czujników, przetarłbym inny pojazd na parkingu lub miałbym spory problem z cofnięciem bez dodatkowej kamerki z tyłu.
Bardzo możliwe, że takie auta potrafią nas minimalnie upośledzić, ale podobnie jest z każdym nowym zaawansowanym urządzeniem. Chociażby smartfony i wbudowane w nich nawigacje, sprawiły, że coraz więcej osób ma kłopot z szybkim odczytaniem papierowej mapy, ale czy to oznacza, że mamy nie korzystać z lepszego rozwiązania oferowanego przez smartfony? Oczywiście, że nie, powinniśmy po nie sięgać zawsze, gdy mamy taką możliwość, bo jest po prostu wygodniej. Podobnie jest z Audi A5 i innymi nowoczesnymi, skomputeryzowanymi auta – jeśli je zaakceptujemy, to zyskamy bardzo ważną rzecz – komputer, który zwiększy nasze bezpieczeństwo i komfort korzystania.
Możliwości Audi A5 potrafią zrobić wrażenie, zarówno elektronika, jak i same właściwości jezdne. Dodam, że do dyspozycji dostałem nieźle wyposażony egzemplarz, którego jedyną poważną wadą może być wysoka cena. Za konfigurację, którą jeździłem, musimy zapłacić minimalnie powyżej 300 tys. złotych. Wiem, to duża kwota, ale konkurencja w postaci Mercedesa czy BMW nie jest przecież tańsza. Jeśli miałbym krótko podsumować doświadczenia po zabawie nowym Audi, powiedziałbym, że ten model idealnie pokazuje co oznacza przewaga dzięki technice.