Masowa inwigilacja przeciw dżihad: Apple poszło na współpracę z rządem?
Ostatni zamach terrorystyczny w Londynie, w warstwie internetowejprzyniósł nie tylko hasztaga #londonbridge w mediachspołecznościowych, ale przede wszystkim zapowiedźprzykręcenia śruby tym mediom. Zdaniem premier Theresy May są oneschronieniem dla ekstremistów, a oferowane przez nie bezpiecznekanały komunikacji pozwalają im rozsiewać propagandę ikoordynować ataki. Początkowo wydawało się, że branża ITjednogłośnie wyśmieje i odrzuci te twierdzenia, ale sprawa możenie być tak prosta. Brytyjski rząd przystąpił w tej kwestii doofensywy, znalazł swoich ekspertów – i sojuszników w samejbranży.
Takim ekspertem, mającym przekonać obywateli do koniecznościinwigilacji ich komunikacji w czasie rzeczywistym jest rządowykonsultant Rohan Silva, który niedawno wystąpił w programieradiowym BBC. Zauważył on, że upowszechnienie się od 2014roku szyfrowania end-to-end wynikało tylko z chęci zysku, a niejakichś zasad – producenci komunikatorów obawiali się, że beztego użytkownicy przejdą do konkurencji. A był to okres, w którymtakie szyfrowanie można było łatwo przedstawić jako przewagękonkurencyjną – świat żył rewelacjami Edwarda Snowdena,zastanawiając się, co o nas wszystkich wie NSA.
W rozmowie z Silvą uczestniczyła inna ekspertka, JenniferArcuri. Przypomniała ona, że wbudowanie w oprogramowanie rządowychfurtek, pozwalających na podsłuch szyfrowanej komunikacji osłabiabezpieczeństwo całego systemu. Nie da się też ograniczyćstosowania takich furtek – jeśli podsłuchiwać może rząd, tomogą i wszyscy inni.
Arcucir uważa, że obecnie posiadane przez rząd uprawnienia sąwystarczające dla inwigilacji środowisk ekstremistycznych. Chodzi oprzyznaną przez ustawę Investigatory Powers Act możliwośćhakowania urządzeń elektronicznych i instalowania na nich spyware –oczywiście po uzyskaniu sądowego nakazu.
Silva jest innego zdania. Stwierdził, że terroryściodpowiedzialni za zamachy w Paryżu i Sztokholmie używaliszyfrowanych komunikatorów. Nawet jeśli organy ścigania zdołałybysię włamać do ich smartfonów, nie byłyby w stanie „zajrzeć”do tego, co się dzieje w aplikacjach. Najwyraźniej pan Silva nigdynie słyszał o RAT-ach, narzędziach zdalnego dostępu, i tego, jakmożna wydostać z pamięci urządzenia klucze kryptograficzne, gdytakie szpiegowskie oprogramowanie już na nie trafiło.
Kontynuując, Silva uznał, że nie jest przeciwnikiemkryptografii. Jej zastosowanie powinno jednak ograniczać się doelektronicznej bankowości. Poza nią takiej potrzeby nie ma – więcchce, aby branża IT przychyliła się do potrzeb organów ściganiai pozwoliła na inwigilację w czasie rzeczywistym. Taka inwigilacjabyłaby oczywiście rozsądnie ograniczona: zgodnie z rządowąpropozycją można by było jednocześnie inwigilować do 6,5 tys.osób podejrzanych o radykalizm czy ekstremizm. I za to wszystkooczywiście musieliby zapłacić producenci, wykazując się w tensposób społeczną odpowiedzialnością.
Apple przeciw terroryzmowi – i przeciwprywatności?
Wygląda na to, że niektórzy producenci już wyszli przed szeregi taką społeczną odpowiedzialnością się wykazali. Wopublikowanym w magazynie Rolling Stone artykuleo koncercie Ariany Grande, jego autorka wspomina na koniec o bardzodziwnej przygodzie, jaka się jej przydarzyła. Zapisała otóż waplikacji Apple Notes, że helikoptery latają nad zgromadzonymi.Chwilę później została zatrzymana przez dwóch policjantów,którzy zapytali, z kim jest i czy cokolwiek pisała o helikopterachw swoim telefonie – nie wyjaśniając, w jaki sposób takąinformację uzyskali. Jako że nic złego się nie stało, powylegitymowaniu autorka została puszczona wolno, zadowolona, że„Manchester jest bezpieczny”.
Pozwoliło to jednak snuć spekulacje dotyczące tego, że Appleposzło na całkowitą współpracę z brytyjskim rządem – tymbardziej, że po ostatnich wydarzeniach sam Tim Cook przyznał siędo kooperacji, także w sprawach z nimi związanych z atakami.Odmówił ujawnienia szczegółów, ale stwierdził, że jeśli Appleposiada jakieś informacje, a organy ścigania uzyskały odpowiedninakaz, to informacjami tymi dzieli się niezwłocznie.
Jest to spory zwrot w podejściu do zwalczania terroryzmu –przypomnijmy, jak na początku 2016 roku Apple odmawiało współpracyz FBI w kwestii złamania zabezpieczeń iPhone’a należącego dozamachowca z San Bernardino. Czyżby przelana ostatnio krew sprawiła,że w Cupertino spojrzano na kwestię prywatności z innejperspektywy?