Na ile wyceniasz swoją prywatność? Ludzie dają pełen dostęp do prywatnych danych za 20 dol.

Mogłoby się wydawać, że prywatność jest dobrem bezcennym, którego statystyczny człowiek pragnie za wszelką cenę strzec. Zaklejamy kamery, szyfrujemy dane, korzystamy z uwierzytelniania dwuskładnikowego itd. A jednak trafiają się ludzie, którzy za drobną sumę pieniędzy są w stanie ujawnić wszystkie swoje sekrety. Skorzystał na tym Facebook.

Na ile wyceniasz swoją prywatność? Ludzie dają pełen dostęp do prywatnych danych za 20 dol.
Piotr Urbaniak

30.01.2019 07:00

Jak ustalili dziennikarze z TechCrunch, od 2016 r. firma z Menlo Park wykorzystuje aplikację zwaną Facebook Research, która jest niczym innym jak rozbudowanym narzędziem telemetrycznym, służącym do wyciągania ze smartfonu wszystkich możliwych danych. Są to m.in.: wiadomości, zdjęcia, historia wyszukiwania i lokalizacji, a nawet dane o ostatnich zakupach z Amazonu. Kto godzi się na instalację czegoś takiego, zapytacie? Otóż ci wszyscy, którym za to zapłacą.

Przedsiębiorstwo Zuckerberga zgłasza się za pośrednictwem reklam w mediach społecznościowych do osób w wieku 13 - 35 lat i oferuje im możliwość wzięcia udziału w badaniu social media, za co każdemu uczestnikowi przysługuje wynagrodzenie w wysokości 20 dol. miesięcznie.

Kryjąc się pod płaszczykiem platform testowych, takich jak Applause, BetaBound czy uTest, Facebook podstawia swoje narzędzie. Pewną ciekawostką jest, że uzyskuje ono prawa roota (pełnego wglądu w system i aplikacje smartfonu) poprzez furtki zarezerwowane dla deweloperów, co – jak słusznie punktuje TechCrunch – w ogóle nie powinno trafić w ręce zwykłych konsumentów.

Tak podjęto decyzję o przejęciu WhatsAppa

Teraz – jaki jest sens zbierania tak szczegółowych danych od przypadkowych ludzi? Rozwiązanie tej zagadki okazuje się bardzo zaskakujące i wymaga cofnięcia się pamięcią do roku 2014.

Wtedy Facebook za 120 mln dol. przejął aplikację Onavo VPN, służącą – jak sama nazwa wskazuje – do tworzenia połączeń szyfrowanych i ukrycia aktywności w sieci. Oprogramowanie zmodyfikowano tak, aby przy okazji przesyłało dane telemetryczne. Dzisiaj wiemy, że to właśnie dane zdobyte przez Onavo zadecydowały o kolejnym zakupie Zuckerberga, komunikatorze WhatsApp.

Jednak z biegiem lat szpiegowskie znaczenie Onavo uległo drastycznej redukcji. Spora w tym zasługa Charliego Warzela i Ryana Maca z BuzzFeed News, którzy dokopali się do wewnętrznych dokumentów Facebooka, obnażających prawdziwą rolę narzędzia. Społecznościowy gigant próbował jeszcze z siostrzaną aplikacją Onavo Bolt, pozwalającą blokować dowolne inne aplikacje odciskiem palca, ale ta spotkała się z ostrą krytyką ze strony badaczy bezpieczeństwa i szybko zniknęła.

Sam Onavo VPN stał się natomiast bezpośrednią przyczyną zmian w regulaminie Apple App Store'a, doprowadzając do wydania zakazu zbierania danych niezwiązanych ze zbierającą je apką. Na dzień dzisiejszy jako Onavo Protect pozostaje dostępny wyłącznie w Google Play.

Tak więc Facebook, nauczony sytuacją z WhatsAppem, monitoruje użytkowników smartfonów pod kątem nowych trendów, które mógłby wykorzystać we własnym biznesie. A skoro nie udał się podstęp z VPN-em, to trzeba było wymyślić coś innego. I oto narodziła się niezwykle osobliwa oferta wykupienia czyjejś prywatności. Przyznajcie, w tym szaleństwie tkwi metoda.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (52)