Nowe iPhone'y bez ładowarek to potężna ulga dla środowiska. Apple podało dane
Zalewanie planety elektroniką się nie kończy, dlatego niektóre firmy chcą powiedzieć: "Stop". A zaoszczędzi na tym nie tylko Ziemia, ale i producenci telefonów - bo przecież ceny nie pójdą w dół.
Pewną sensacją było ogłoszenie, że iPhone 12 nie będzie miał w zestawie ani słuchawek, ani zasilacza do ładowania. Z jednej strony każdy fan marki, przyzwyczajony do produktów klasy premium, ma okazję do kręcenia nosem. Ze strony drugiej - mamy coraz więcej sprzętu i często nadprogramowe kable czy ładowarki zalegają po szufladach.
Apple dokument "2021 Environmental Progress Report", w którym informuje dokładnie, jakie oszczędności względem środowiska udało im się osiągnąć. Otóż dzięki pozbawieniu nas dodatkowych ładowarek zużyto o 861 000 ton miedzi, cynku i cyny mniej. Z kolei brak zasilacza równa się mniejsze pudełko, a więc zeszło mnie kartonu, a palety transportowe pomieściły o 70 proc. więcej pudełek z "iPhone'ami 12".
Tony metali i pojemność palet niewiele może mówić, zatem dorzućmy jeszcze inne dane. Wedle raportu, obejmującego rok obrotowy 2020, Apple zmniejszyło emisję CO2 z 25,1 mln ton w 2019 roku do 22,6 mln. Zmniejszyło się także zużycie energii o 13,9 miliona kWh. Do "zielonej listy" Apple dodaje też zasługi w kwestii recyklingu oraz odzyskiwania metali ziem rzadkich z przetworzonych telefonów, np. stali i wolframu. Dokument przypomina także, że centra danych Apple mają korzystać wyłącznie z odnawialnej energii elektrycznej, a gigant z Cupertino zobowiązuje też swoich dostawców, do korzystania z czystej energii.
I bardzo dobrze, że globalni giganci w końcu na poważnie biorą się za kwestię zmniejszania szkód, jakie wyrządza klimatowi masowy przemysł. I nie zdziwię się, jak w ślad za Apple będą szli po kolei kolejni giganci. A my kupimy ładowarkę wtedy, jak nam się zepsuje, zamiast gromadzić kolekcję plastiku i cennych metali.