Rosja zmusza TikToka, Instagrama, YouTube i VKontakte do usuwania treści ws. Nawalnego
Rosyjska agentura wymusza na portalach społecznościowych usuwanie treści, które są niewygodne dla rządu Rosji. Tym razem chodzi o wpisy i nagrania dotyczące Aleksieja Nawalnego.
24.01.2021 | aktual.: 24.01.2021 18:34
Według sobotnich danych rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru, TikTok usunął 93 procent postów zgłoszonych przez urzędników, a VKontake 87 proc. Z kolei YouTube usunął połowę treści popierających protesty w Rosji, a Instagram około 17 procent (dane z piątku). Do takich kroków posunął się Roskomnadzor 20 stycznia, po tym, jak w sieci pojawiły się nawoływania do wzięciu udziału w protestach 23 stycznia.
Posty rozprzestrzeniły się błyskawicznie. Młodzi Rosjanie filmowali, jak przebierają się i pakują na zbliżające się protesty. Część z nich mówiła, że jest gotowa i nie boi się aresztowania przez rosyjskie służby. Z kolei na innych filmach Rosjanie zamieniali portret Władimira Putina w szkolnych klasach na zdjęcie Aleksieja Nawalnego. Część z nich z resztą została wezwana na komisariat policji.
Tylko na TikToku hashtagi #freeNavalny i #23january zebrały ponad 200 milionów wyświetleń do godziny 11:00 w piątek 22 stycznia. Roskomnadzor stwierdził także, że część z aktywności w mediach społecznościowych jest budowana sztucznie. Innymi słowy twierdzą, że ktoś wspiera propagandę sprzeciwiającą się Putinowi.
Rosyjskie władze uznają nawoływanie do wzięcia udziału w protestach za nielegalny proceder. Obecnie ze względu na stan epidemii w kraju, wszelkie manifestacje są nielegalne. Z tego względu zadaniem Roskomnadzor było zgłaszanie wszelkich wpisów nawołujących do protestów.