Alfa Romeo Giulia: w autonomicznej przyszłości nie będzie tak pięknych samochodów
16.11.2017 11:55
Jeszcze za naszego życia motoryzacja przejdzie największą rewolucję od 1907 roku, kiedy to Henry Ford w Detroit rozpoczął masową produkcję Forda Model T. Niedaleka przyszłość to ulice wypełnione elektrycznymi, zaawansowanymi komputerami na kółkach. Kierowcą będzie komputer, a my, pasjonaci motoryzacji, zamiast kierownicy dostaniemy tablet, na którym będziemy mogli pojeździć po wirtualnych torach, samochodami stworzonymi przez programistów.
Samochody będziemy traktować wyłącznie jako środek transportu, który po wprowadzeniu wyznaczonego celu, dowiezie nas bezpiecznie i… bez zapewnienia żadnych emocji. Będziemy wówczas oglądać nowy serial na Netfliksie, który przedstawi dawne czasy, gdy na ulicach poruszały się pojazdy prowadzone przez stanowczo zbyt często popełniającego błędy człowieka. Z pewnością większość będzie się zastanawiać, jak mogliśmy dopuścić do tak dużego niebezpieczeństwa na drogach, w jak dziwnych czasach żyliśmy.
Pozostali jednak będą tęsknić za uczuciem, gdy mogli wsiąść do swojego samochodu, a nie auta wchodzące w flotę jednego z usługodawców Car‑sharingu. Poczuć wówczas, że pozostali sam na sam z maszyną, która chce ich zabić, ale oswojona potrafi dać ogromną radość z jazdy. Tęsknić będą za złotymi latami motoryzacji.
Nie jestem przeciwnikiem postępu. Mimo mojej pasji do prawdziwych samochodów, popieram zmiany, które na moich oczach zachodzą w branży motoryzacyjnej. Wiem, że ktoś chce mi zabrać jedną z najwspanialszych czynności, jednakże jestem w stanie z niej zrezygnować. Autonomiczność, komputeryzacja samochodów, wyeliminowanie człowieka jako kierowcy. To wszystko zmniejszy liczbę wypadków, możliwe, że duże korki w miastach będą wyłącznie nieprzyjemnym wspomnieniem.
Zanim jednak Wielki Brat stwierdzi, że prowadzenie samochodu przez człowieka jest przestępstwem. Zanim kierownica zostanie usunięta z deski rozdzielczej. Zanim samochód będę musiał postrzegać wyłącznie jako zaawansowaną formę transportu, to chcę jeszcze pokonać szybciej kilka zakrętów, poczuć przeciążenia, a przede wszystkim chcę mieć świadomość, że między mną, a samochodem nie stoi nic i za każdy ruch kierownicą odpowiadam przede wszystkim ja.
Ostatni weekend spędziłem z Alfą Romeo Giulią. Samochód ten został zaprojektowany i wyprodukowany przez Włochów i ma zachwycać swoją sylwetką, pięknie zaprojektowanym wnętrzem i właściwościami jezdnymi. Robi to wszystko perfekcyjnie, ale przy tym jest dość głupi na tle niemieckiej konkurencji. System multimedialny jest ociężały i ubogi, a z autonomiczności znajdziemy wyłącznie tempomat, potrafiący dostosować prędkość i odległość do poprzedzającego samochodu.
Giulia nie potrafi sama trzymać się pasów, nie pozwala na puszczenia kierownicy, nie zaparkuje sprawnie bez pomocy człowieka. Jeśli już kierowca zacznie parkować, to owszem będzie mógł skorzystać z kamerki cofania, ale obraz z niej podchodzący, wygląda jakby został wyciągnięty z Audi A4 z 2010 roku, a nie z samochodu, który ma być przedstawicielem nowej generacji.
Pomiędzy dwoma pięknie zaprojektowanymi fizycznymi zegarami, które mógłbym oglądać godzinami, podziwiając ich estetyczną wyższość nad każdym tanim tabletem, którego dziś znajdziemy nawet w Mercedesie, został umieszczony prosty ekranik. Na tym ekraniku niewiele zobaczymy. Dostarcza on informacji o prędkości, przebytej drodze, średnim spalaniu czy zgodnie z obecnie panującym trendem, pokaże jak ekologicznie jeździmy. Nie zapewni on jednak funkcji, które możemy znaleźć w tych wszystkich nowoczesnych wirtualnych kokpitach.
Spoglądając na ekran systemu multimedialnego zobaczymy duży postęp, który został poczyniony względem starszych aut ze stajni Alfy Romeo. Jednak mimo sporego kroku, Giulia i na tym polu pozostaje w tyle za nowoczesnymi, skomputeryzowanymi autami. Całością sterujemy za pomocą pokrętła, które oczywiście oprócz obracania się, możemy przechylać i wciskać. Jeśli ktoś miał styczność z BMW iDrive czy Audi MMI z nowego A4, to szybko znajdzie wiele cech wspólnych z systemen sterowania zastosowanym w Gulii.
System multimedialny został wyposażony w dobrą nawigację, choć odczuwalnie mniej wygodną od tych najlepszych na rynku. Połączymy się ze smartfonem, odbierzemy i wykonamy połączenie oraz nie wyciągając smartfonu z kieszeni, zmienimy piosenkę w Spotify. Cały system Alfy Romeo obsłużymy za pomocą komend głosowych, które działają całkiem sprawnie, ale musimy nauczyć się wcześniej ustalonych komend. Nie ma nawet próby implementacji rozpoznawania naturalnej mowy. Cały czas korzystając z interfejsu zaprojektowane przez Alfę Romeo, czułem jakbym korzystał z uboższej wersji nowoczesnych rozwiązań. Oczywiście rozwiązań, które znajdziemy w klasie premium.
System multimedialny Alfy nie jest zły. Gdyby nie jego lekki brak płynności, to nie można by mu zarzucić niedoróbek. Po prostu nie oferuje tak bogatych opcji jak cenowi konkurenci Giulii. Podobnie jest z całą elektroniką, która owszem jest dobra, ale sprawia wrażenie jakby pozostawała za peletonem, w którym prowadzenie należy do Niemców. Trzeba jednak pamiętać, że za większość tych zaawansowanych technologii trzeba dopłacić. Przy podobnej cenie, wyposażenie w BMW serii 3 czy Mercedesie klasy C jest na zbliżonym poziomie.
Ustaliliśmy już, że pod względem elektroniki i tego co zobaczymy na wyświetlaczach umieszczonych na desce rozdzielczej, Alfa Romeo odstaje od konkurencji. Teraz jednak przyjrzyjcie się zdjęciom Giulii i pomyślcie co czujecie. Właśnie! Nie myślicie jak sprawnie zaparkuje komputerem tego auta, jak będzie ono współpracowało z iOS‑em, ale podziwiacie kształty sylwetki.
Wiele nowych aut można nazwać smartfonem na kółkach, a to za sprawą zastosowanej elektroniki. Oglądając jak sprawnie komputer wyręcza człowieka w wybranych czynnościach, uświadamiamy sobie, że rewolucja w motoryzacji i usunięcie kierownicy z deski rozdzielczej przyjdzie szybciej niż się spodziewamy. Piąty system autonomiczności, to samochody sterowane wyłącznie przez komputer. Audi A8 D5, które zadebiutowało właśnie w salonach, przynosi 3 stopień. Tak, rewolucja jest coraz bliżej.
Zanim jednak ta rewolucja nastąpi, to może warto sięgnąć po Alfę Romeo z jej elektroniczną ospałością? To piękne dzieło włoskich projektantów, powstało przede wszystkim by być prawdziwym samochodem. Czułem się w Giulii jak buntownik, który wypowiada wojnę autonomiczności, który mocno chwycił wygodną, sportową kierownicę i nikomu jej nie odda.
Wszystkie nowoczesne auta, które w tym roku poznałem, były perfekcyjne. Podziwiane były jednak przede wszystkim ze względu na zastosowaną elektronikę. Zupełnie inaczej było w Giulii, która zachwyt wzbudza swoją sylwetką, detalami i przyłożeniem największej uwagi do wzornictwa. Piękna jest zewnętrznie oraz w środku. To stara, dobra szkoła robienia aut. Giulia należy do tych samochodów, które będą za kilkanaście lat kultowymi, które mimo 10 czy 15 lat na karku, będą mocno pożądane przez pasjonatów motoryzacji.
Dawno nie jeździłem samochodem, którego podziwiałbym jako samochód, a nie jako komputer na kółkach. Giulia jest właśnie samochodem, niesamowicie wyglądającym i jeszcze bardziej niesamowicie się prowadzącym. Owszem mogłaby mieć bardziej rozbudowany system multimedialny oraz nawigację, ale Alfa Romeo nagle powróciła i nie można wymagać, że po latach przerwy w tworzeniu sportowych sedanów, wypuści produkt, mogący pod każdym względem konkurować z najlepszymi z segmentu premium.
Podziwiam i kibicuję nowoczesnym autom, ale jeśli jeszcze mogę poczuć radość z jazdy, to wybieram Alfę Romeo. Zanim komputer zabierze mi przyjemność z prowadzenia, to chcę nacieszyć tą czynnością, a wiem, że Giulia jest jednym z niewielu aut, które potrafi mi to zapewnić.
Komputeryzacja motoryzacji jest nieunikniona. Rewolucja niebawem nadejdzie. Będą to zmiany, które mają przynieść wyższy poziom bezpieczeństwa i które wydają się popychać branżę w dobrym kierunku. Jestem za, ale teraz namówię wszystkich pasjonatów do małego buntu, którego chcę być uczestnikiem. Wybierajcie samochody, nie komputery na kółkach, póki jeszcze możecie!