Signal wystrzelił dzięki WhatsApp. Liczba użytkowników wzrosła o 4200 proc.
WhatsApp przeżywa kryzys wizerunkowy powiązany z brakiem zaufania. Niedawno właściciel komunikatora ogłosił, że będzie przesyłać dane na serwery Facebooka. Nie spodobało się to milionom użytkowników, a nawet rządowi Turcji.
Oprócz informacji o kontrowersyjnym ultimatum WhatsAppa, Facebook został dobity przez Apple. Firma niedawno wprowadziła nową funkcję w AppStore oraz iOS, dzięki której użytkownicy mogą dokładnie sprawdzić, jak dana aplikacja wykorzystuje ich dane, oraz z których konkretnie korzysta. To była gruba szpila wbita w WhatsAppa i Messengera, który jak dotąd reklamował się jako "bezpieczny komunikator strzegący prywatności".
Nie było lepszego momentu, żeby wreszcie porzucić WhatsAppa. Tak jak pisałem w poniedziałek – aktualnie jedyną realną alternatywą jest Signal. To w pełni strzegący prywatności komunikator, wykorzystujący szyfrowanie end-to-end i nie zbierający metadantych podczas rozmowy. Signal polecaliśmy nie tylko my. Zrobiło się o nim głośno dosłownie na całym świecie. Wspomniał o nim nawet Elon Musk.
Signal rośnie jak na drożdżach – wzrost o 4200 procent z poprzednim tygodniemW ciągu zaledwie tygodnia do Signala przypłynęło 7,5 miliona nowych użytkowników. To przekłada się na wzrost o 4200 proc. Aż 30 proc. ze wszystkich instalacji, czyli około 2,3 miliona, dokonali użytkownicy z Indii. W tym kraju wzrostem cieszy się także inny komunikator, Telegram. Drugim co do wielkości państwem były Stany Zjednoczone. Tam Signala pobrano ponad milion razy w ciągu tygodnia.
W miniony weekend Signal stał się także numerem jeden wśród wszystkich darmowych aplikacji pobieranych z marketu AppStore. To wszystko było zasługą Elona Muska. Po jego tweecie, Signal zanotował 90 tysięcy instalacji na iPhone'ach w ciągu doby. Od tego czasu komunikator nadal widnieje na szczycie rankingu w AppStore, a tuż za nim znajduje się Telegram.
Signal czy Telegram? Który komunikator stanowi lepszą alternatywę dla WhatsAppa?
Telegram nie jest nawet bezpiecznym komunikatorem. Nie należy do tej samej kategorii, co Signal czy WhatsApp. Dane rozmów tego komunikatora nie podlegają szyfrowaniu end-to-end, co w zasadzie prowadzi do tego, że wszystkie wiadomości wysłane przez użytkowników są zagrożone w przypadku włamania na serwer Telegrama. Tym samym, gdyby służby państwowe zażądały dostępu do danych informacji, firma mogłaby je przekazać.
Nie mówię, że tak by było, ale jest to możliwe. W przypadku Signala to takiej sytuacji nie dojdzie. Twórcy komunikatora nie przetrzymują nawet takich danych na swoich serwerach. Algorytmy Signala wykorzystują minimalną ilość informacji niezbędnych do funkcjonowania i nawet gdyby policja zażądała dostępu do rozmowy pomiędzy użytkownikiem A a użytkownikiem B, skończyłoby się na niczym.
Były już takie przypadki. Twórcy Signala w takiej sytuacji nie mogą udostępnić treści rozmów, bo nawet ich nie posiadają. Nawet nie wiedzą, że użytkownik A rozmawiał z użytkownikiem B. Ale bezpieczeństwo wiadomości to nie jedyny powód, aby polecić Signala bardziej, niż Telegrama.
Wokół Telegrama pojawiało się wiele kontrowersji. Niedawno niezależny ekspert ujawnił, że jedna z funkcji komunikatora pozwala określić dokładną lokalizację każdego z użytkowników, którzy ją włączyli. Aplikację stworzył Rosjanin, który z niezbyt jasnych powodów zbiegł z kraju a firmę prowadzi z Emiratów Arabskich. Wcześniej Telegram został zablokowany w Rosji, a później nagle przestał być. Nie jest jasne, co to może oznaczać, ale wnioski możecie wyciągnąć sami. W Telegramie istnieją także sieci botów, w tym wiele służących do przerabiania zdjęć na nagie.