Thunderbird 60 wreszcie dostępny jako wersja stabilna – czekali na nią nieliczni
Po niemal półrocznych zmaganiach i w tle z dziurawą obsługą PGP, Mozilla Foundation ogłosiła wydanie wersji 60.0 swojego zintegrowanego klienta pocztowego Thunderbird. Na premierę czekali nieliczni – głównym produktem Mozilli pozostaje przeglądarka Firefox, choć i ona notuje od wielu miesięcy istotne spadki w popularności. Nowy Thunderbird to jednak dobra wiadomość, ponieważ w zapomnianym dziale programów pocztowych trudno dziś o konkurenta, szczególnie takiego mogącego zagrozić skostniałemu Outlookowi.
08.08.2018 10:54
Trudno jest zareklamować nową wersję programu pocztowego. W przeciwieństwie do przeglądarek internetowych, które wbrew pozorom dalej potrafią dostarczyć interesujące nowe funkcje (jak blokada automatycznego odtwarzania multimediów), klient e-mail to wyjątkowo trudne pole do innowacji. Mimo to, udało się wprowadzić kilka nowości. Rozwój Thunderbirda jest znacznie wolniejszy, niż tempo narzucone Firefoksowi, drzewo Mercurial dowodzi jednak, że twórcy jeszcze się nie poddali. Oto kilka przykładów:
Boczny panel załączników, pojawiający się na żądanie podczas pisania wiadomości dopiero podczas przeciągania plików, jest od teraz bardziej związany interfejsem ze swoimi kontrolkami sterującymi. Przycisk „Załącz…” znajduje się przez cały czas po prawej stronie, czyli właśnie tam, gdzie okno reaguje na próbę przeciągnięcia pliku. Pole załączników, również puste, można wywołać jawnie poprzez kombinację klawiszy Alt + M. Program pozwala załączać plik, automatycznie generowaną wizytówkę (vCard, VCF) albo stronę internetową. Ta ostatnia opcja może przywoływać skojarzenia ze znanym z urządzeń mobilnych frameworkiem do „udostępniania” linków, w praktyce działa jednak nieco inaczej: usiłuje pobrać stronę internetową jako plik oraz dodać ją mniej więcej w całości do maila. Efekty mogą być brzydkie i mało interaktywne. Raczej nie tego się oczekuje. Zasadnym jest jednak podejrzewać, że niniejsza funkcja będzie wykorzystywana dość rzadko.
Zmodyfikowano również interfejs odpowiedzialny za wybieranie odbiorcy wiadomości. Od lat, Thunderbird pozwalał na bardzo eleganckie dodawanie odbiorców, czego nie można powiedzieć na temat wielu wersji Outlooka, dodających kolejnych adresatów do tego samego pola, oddzielając ich średnikiem. Po wybraniu trzech lub czterech osób w kompozytorze programu Outlook, często nabierało się wątpliwości: czy ten średnik działa? Czy to jest poprawna składnia? Czy program dodał to sam? I czy na pewno sam to „zrozumie”?
Tymczasem Thunderbrid w dość sympatyczny sposób generował nowe pola, zwiększając czytelność nagłówka z adresatem. Dodawanie nowych osób wyglądało o wiele mniej dziwnie, niż ultranowoczesna wstążka Outlooka, uciekająca się do szarych średników. Wystarczy tylko kliknąć. Problematyczne było jednak usuwanie nowych, przypadkowo dodanych, odbiorców – tu konieczna była ręczna edycja i „zerowanie” pola. Wersja 60 rozwiązała ten mały, acz drażliwy problem w bardzo elegancki sposób. Od teraz, po najechaniu na uchwyt belki z odbiorcą pojawia się krzyżyk, usuwający całą zawartość pola. Takie usprawnienia są zawsze mile widziane: proszę zwrócić uwagę, jak wiele tekstu potrzebne było, by opisać tę zmianę. Podczas, gdy rzeczywista zmiana jest bardzo prosta:
Wygląda wręcz na marginalną. Z tego powodu, żądania nowych funkcji, umieszczane na Bugzilli projektu, bardzo rzadko dotyczą tych „powszechnie oczekiwanych” zmian. Po prostu trudno je opisać. Zamiast tego na Bugzilli możemy dziś odnaleźć wiele krótkich sugestii usprawnień, często bezsensownych.
Thunderbird 60 rozbudowuje również obsługę zaawansowanych metod uwierzytelniania, czego obecnie nie oferuje jego główny konkurent, Outlook. Mowa tu przede wszystkim o uwierzytelnianiu dwuskładnikowym. Dotychczas obsług 2FA była dostępna tylko dla kont GMail. Od teraz możliwe jest wykorzystania OAuth2 i 2FA dla kont Yahoo oraz America Online. To bardzo dobra wiadomość i efekt rzeczywistej, ciężkiej pracy programistów Mozilli. Poprawna obsługa mechanizmów złożonego uwierzytelniania jest obecnie zaimplementowana głównie w aplikacjach mobilnych, zazwyczaj na poziomie systemów operacyjnych iOS i Android. System Windows 10 umożliwia uwierzytelnianie dwuskładnikowe przez panel Konta Użytkowników, ale potrafi z tego korzystać jedynie kafelek „Poczta, Kalendarz i Kontakty”.
Microsoft Outlook, rzekomo definicja programu PIM, dalej wymaga „haseł aplikacji” i to nie tylko dla kont Google, ale nawet dla kont Microsoft. Włączając w to konto, przez które następuje logowanie do systemu. Obsługa 2FA działa tylko dla korporacyjnych skrzynek pocztowych Office 365 oraz SharePoint Services. Na tym polu program Outlook zdecydowanie ustąpił Thunderbirdowi. Najwyraźniej całą moc sprawczą innowacji zainwestowano w proces przeprojektowania wstążki. Pozostaje mieć nadzieję, że efekty będą powalające.
Poza tym, do wersji 60 Thunderbirda trafiło bardzo dużo poprawek błędów dla pakietu oraz usprawnień dla zintegrowanego kalendarza Lightning, niedawno dostępnego jako zewnętrzne rozszerzenie. Użytkownicy systemów opartych o Linuksa ucieszą się z wiadomości, że przywrócono dużą część obsługi powiadomień. Działały one o wiele skromniej, niż w wersjach dla Windows i macOS i ustępowały funkcjonalnie np. programowi Evolution, który z kolei nie umiał wielu innych, być może ważniejszych rzeczy. Obsługa Thunderbirda w środowisku GNOME sprzyjała z tego powodu „gubieniu” powiadomień. Obecnie ma się to zmienić.
Oczywiście, mimo ogłoszonego trzy lata temu rozbicia procesu wydawniczego Firefoksa i Thunderbirda, oba programy dalej mocno od siebie zależą. Thunderbird korzysta z silnika rysującego Gecko i wielu innych mechanizmów, które sprawiają, że interfejsy obu programów idą ze sobą w parze. Dlatego firefoksowe rewolucje z zakładkami i nagłówkami okna znalazły swoje odzwierciedlenie w UI nowego Thunderbirda. Pojawiła się też – a jakże! – nowa, wygładzona ikona.
Równoległy rozwój nie oznacza jednak zbieżnej prędkości. „Rapid Release” stosowane przez Firefoksa nie mapuje się na żwawość Thunderbirda, przez co oficjalne wydania klienta pocztowego następują tylko przy okazji wydań ESR Firefoksa, czyli wersji o długoterminowej obsłudze technicznej. Takie wydania następują co osiem wersji, dlatego poprzednim Thunderbirdem był numer 52. Wystarczy jednak przełączyć się na kanał Daily, by dostrzec prawdziwe tempo rozwoju TB. Zmiany w kodzie programu zachodzą bezustannie, dzięki czemu możliwe jest tworzenie codziennych migawek-kompilacji. Kanał Daily ma już numer wersji zgodny z numerem wersji Firefoksa, ale program jest istotnie niestabilny i nieukończony. Zwolennicy najnowszych rozwiązań, którym niestraszne jest dosłownie codzienne aktualizowanie aplikacji, powinni zatem zainteresować się wersją Daily, a nie świeżym, ale tak naprawdę półrocznym, wydaniem 60. Tym bardziej, jeśli chcą wypróbować wersję 64-bitową. Oficjalne wydania dla tej architektury są bowiem obecnie dostępne tylko dla systemów z Linuksem w środku, choć wydania 64-bit dla Windows i macOS są regularnie budowane codziennie już od wielu lat.
Używanie wersji wypluwanej co wieczór przez kanał CI ma jednak swoją cenę i jest nią niezgodność dodatków. Komponentem najczęściej odmawiającym współpracy po aktualizacji wersji Daily jest wtyczka szyfrowania PGP o nazwie Enigmail. Mimo nieco skomplikowanej obsługi, jest to obecnie najłatwiejsza metoda uzyskania szyfrowania komunikacji e-mail, polecana nawet przez fundację EFF. Maila „potraktowanego” przez PGP można naturalnie przygotować obok, przed wysłaniem i nie wykorzystywać do tego celu wtyczki Enigmail, ale pokrętność konfiguracji szyfrowania e-mail jest na tyle wysoka, że naprawdę aż żal dostarczać sobie więcej utrudnień.
Thunderbird miał jednak problemy z poprawną obsługą PGP, „cieknąc” sekretami po elementach interfejsu. Podatność, zwana EFAIL, niebędąca luką w samym PGP (mimo chwytliwych nagłówków) wymagała przeprojektowania obsługi szyfrowania po stronie klienta, mimo, że Enigmail nie jest zintegrowanym elementem zestawu. Poprawki zintegrowano z serią beta wydania 60, co zapewne może tłumaczyć, dlaczego było tych beta aż dziesięć. Peter Bright z Ars Technica sarkastycznie stwierdził, że niniejsze poprawki ucieszą wszystkich ośmiu użytkowników PGP, którzy wzajemnie przesyłają sobie tego samego maila.
Korzystanie z programu pocztowego niesie ze sobą szereg coraz mniej docenianych zalet. Zwycięski pochód interfejsów WebMail trwa już drugą dekadę, coraz bardziej marginalizując programy klienckie, jak Thunderbird. Spadek ich popularności nastąpił jeszcze przed eksodusem z pecetów do urządzeń mobilnych. Być może przyczyniła się do tego dysproporcja w poziomie trudności między konfiguracją programu pocztowego a logowaniem przez stronę internetową. Szkoda, że nie zdefiniowano standardu w postaci uniwersalnego pliku konfiguracyjnego dla programów pocztowych, ustawiającego klienta na tej samej zasadzie, co „SMS serwisowy” od operatora, ustawiający punktu dostępu dla połączeń pakietowych. A może należało rozwiązać ten problem w zupełnie inny sposób…
Thunderbird jest dostępny w naszej bazie oprogramowania.