Trump idzie na wojnę z Facebookiem. Sprawdzamy, co to znaczy dla Polski
Wczorajsza decyzja Donalda Trumpa o uderzeniu w portale społecznościowe takie, jak Facebook i Twitter wywołała istną burzę. Prezydent USA nie chce, aby te serwisy mogły ingerować w wypowiedzi polityków, nawet jeśli ci naruszają ich zasady. Zaistniały obawy, czy przez to Facebook i Twitter wkrótce nie zmienią swoich regulaminów na całym świecie, w tym Polsce. Przyjrzeliśmy się, czy faktycznie jest się o co obawiać.
Rewolucja na Facebooku i Twitterze? - jest sporo przeszkód
Rozmawialiśmy z Alkiem Tarkowskim, współzałożycielem Centrum Cyfrowego, organizacji pozarządowej, wspierającej otwartość oraz zaangażowanie w świecie nowoczesnych technologii.
Tarkowski odniósł się do wczorajszych działań Donalda Trumpa. Prezydent USA bowiem uznał, że oznaczenie przez Twittera jego wypowiedzi jako niezgodnej z prawdą jest "ingerencją w wybory" (które odbędą się pod koniec 2020 w USA) i narusza wolność słowa.
Wydane przez Donalda Trumpa rozporządzenie wykonawcze miałoby sprawić, że portale takie, jak Facebook i Twitter nie mogłyby bezkarnie oznaczać politykom wypowiedzi jako "podających nieprawdziwe informacje" i odsyłających do faktów.
Trump chce, aby każda taka decyzja mogłaby być podważona, a media społecznościowe - pozywane. Do tej pory chroniło je prawo w USA, a konkretnie artykuł 230 Ustawy o Etyce Komunikacji z 1996 roku. Jeśli pod wpływem nacisku Trumpa, Facebook i inni zmieniliby swoje regulaminy, to wtedy zmiany te obowiązywałyby na całym świecie, w tym Polsce.
Nasz rozmówca podkreślił, że generalnie tzw. "rozporządzenie wykonawcze" jest jednak realnie mało skuteczne i zauważył szereg problemów stojących na przeszkodzie temu, aby zmienić zasady oznaczania nieprawdziwych treści na portalach społecznościowych.
Dla przykładu, Tarkowski nadmienił, że różne państwa na świecie mają inne standardy wobec tego, jakie wypowiedzi są karane prawnie.
Na przykład w Polsce na mocy art. 256 KK zakazane jest "propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego". Niekoniecznie jednak taki przepis obowiązywałby w innych krajach. I to już jest poważna przeszkoda do stworzenia ujednoliconych standardów. Co w jednym kraju jest dopuszczalne, w drugim mogłoby już takim nie być. I na odwrót.
Dodatkowy kontekst: Trump ostatnio zapowiedział, że chce przejąć kontrolę nad miastem Minneapolis, w którym zaczęły się zamieszki na ulicach i napisał "kiedy zaczyna się rabowanie, zaczyna się też strzelanie". Twitter ukrył jego wpis i uznał, że "gloryfikuje przemoc".
Na domiar złego, Facebook i Twitter (oraz inne media społecznościowe) wcale nie mają ujednoliconych standardów etycznych, co dodatkowo utrudnia wprowadzenie konsekwentnych zasad, a tym bardziej w ujęciu międzynarodowym.
Założyciel fundacji Centrum Cyfrowe zauważył również, że generalnie najbardziej oskarżają o cenzurę media społecznościowe właśnie politycy i zasugerował, że mogą mieć w tym swoje własne motywy.
Portale społecznościowe potrafiły mocno zaangażować się w walkę z dezinformacją na temat koronawirusa, gdy zagrożone było życie miliardów ludzi i niewiele było w tym temacie protestów, jednak gdy w grę wchodzi polityka, robi się jednak znacznie bardziej mgliście.
Jak to widzi Ministerstwo Cyfryzacji?
O komentarz w sprawie ostatnich wydarzeń na Twitterze i działań Donalda Trumpa spytaliśmy Adama Andruszkiewicza, sekretarza stanu w Ministerstwie Cyfryzacji. Widzi on sprawę nieco inaczej niż nasz wcześniejszy rozmówca, Alek Tarkowski.
[frame]Zdecydowanie uważam, iż platformy społecznościowe nie mają prawa cenzurować wypowiedzi demokratycznie wybranych władz państwowych. Warto podkreślić, iż podobne stanowisko wyraził szef Facebooka, Mark Zuckerberg.W Polsce mamy dobry kontakt z administracją portalu Facebook, czego dowodem jest podpisane pomiędzy tą platformą a Ministerstwem Cyfryzacji porozumienie tworzące tzw. punkt kontaktowy, za pośrednictwem którego polscy użytkownicy Facebooka mogą odwołać się od decyzji administracji portalu np. w zakresie usunięcia zamieszczonych treści. Natomiast o wiele trudniej wygląda kontakt z administracją Twittera, który w zasadzie nie prowadzi sprawnego punktu kontaktowego w Unii Europejskiej. To zdecydowanie musi ulec zmianie i mam nadzieję, że decyzje Prezydenta Donalda Trumpa odnośnie mediów społecznościowych pomogą nam całkowicie wyeliminować cenzurę polityczną z social mediów.[/frame]
Wypowiedź Andruszkiewicza podkreśla, że platformy społecznościowe nie powinny ingerować w wypowiedzi polityków w demokratycznie wybranych władz. Sekretarz stanu zauważył również, że inne podejście do komunikacji mają platformy Facebook i Twitter.
[imho=579456]Ta różnica zdań naszych rozmówców w tym temacie doskonale pokazuje, jak trudno jest uregulować taką kwestię. Jednak jako Polacy raczej nie musimy się obawiać, że nastąpią radykalne zmiany, lub w ogóle jakiekolwiek.
Rozporządzenie wykonawcze Trumpa jest nawet w świetle amerykańskiego prawa uznane przez wielu ekspertów za niekonstytucyjne i powszechnie uważa się, że taka ustawa powinna najpierw przejść przez kongres USA.
Facebok i Twitter mają problem z fake newsami, które w przypadkach takich, jak pandemia, mogą nawet kogoś kosztować życie i niewątpliwie powinny z nimi walczyć. Jednak trudno będzie im zająć taką pozycję, która będzie zarówno skuteczna wobec dezinformacji, a zarazem nie ograniczy wolności słowa. To dlatego do tej pory raczej dość zachowawczo reagowały na wypowiedzi polityków... Aż do teraz.
Duże korporacje i ich działania z jednej strony powinny być ciągle prześwietlane przez instytucje rządowe, ale z drugiej strony jedno państwo (tutaj: USA) nie może decydować za wszystkie inne, a do porozumienia na poziomie międzynarodowym będzie dojść trudno.[/imho]