Trump knebluje Twitter, Facebook: przyłapali go, a teraz się mści
Donald Trump nie był zadowolony, że Twitter postanowił zweryfikować, czy jego wypowiedzi są zgodne z prawdą i wczoraj 28 maja 2020 podpisał rozporządzenie wykonawcze wymierzone w platformy społecznościowe, w tym Twitter, Facebook, Instagram i inne.
Trump chce wprowadzić nowy ład na Facebooku, Twitterze i innych platformach
Niedawno po raz pierwszy Twitter postanowił oflagować (ale nie usuwać) wypowiedzi Donalda Trumpa jako wymagającą sprawdzenia faktów. Prezydent USA napisał dwa tweety o głosowaniu korespondencyjnym (funkcjonuje ono tam zupełnie inaczej niż proponowano w Polsce), które były niezgodne z prawdą i oskarżały o to, że będzie ono sfałszowane, bez podania żadnych na to dowodów.
Jego stwierdzenia zostały zweryfikowane przez niezależne źródła, a użytkownicy Twittera mogą kliknąć na stronę, która odsyła do faktów i jasno przedstawia, dlaczego Trump tam kłamał. Prezydent oskarżył platformę o "ingerencję w wybory", naruszenie wolności słowa i "polityczny aktywizm".
Co wynika z dekretu i jak może to odmienić Twittera, Facebooka i innych
Wystosowane przez Trumpa rozporządzenie wykonawcze (treść na portalu Białego Domu) miałby pozbawić platform społecznościowych, w tym Twittera, możliwości oznaczania zawartości, która może być sprzeczna z faktami. Prezydent USA swoim rozporządzeniem usuwa "tarczę prawną", jaką zapewniał do tej pory art. 230 Ustawy o Etyce Komunikacji z 1996 roku.
Artykuł, w który uderzył Trump chronił do tej pory właścicieli stron internetowych przed odpowiedzialnością prawną za treści, jakie umieszczają tam ich użytkownicy. Pozwalał również im na moderację tych treści. Mogły one więc usuwać treści obsceniczne i gorszące, w tym pornograficzne, lub namawiające do przestępstw – nie ponosząc odpowiedzialności prawnej za użytkowników. Jednak dekret Trumpa mówi o tym, że portale społecznościowe będą teraz odpowiedzialne za treści pozostawione przez użytkowników, jeśli będą je w jakikolwiek sposób edytować. I właśnie za tego typu działanie miałoby teraz być uznawane oznaczanie wypowiedzi polityków, którzy podają nieprawdziwe informacje.
Republikański senator Marco Rubio uważa, że gdy media społecznościowe wnikają w treści takie, jak te niedawno oznaczone przy wpisach Trumpa, nie powinny być traktowane jako "serwisy internetowe", lecz jako "wydawnictwa", a więc nie powinny mieć żadnej ochrony prawnej. Sugeruje to zarazem, że każdą taką interwencje będzie można podważyć i pozwać do sądu. Może to też oznaczać, że Twitter i inne media społecznościowe w ogóle nie będą mogły poddawać weryfikacji faktów wpisów pozostawionych przez polityków.
Specjaliści w dziedzinie prawa są jednak zgodni, że dekret Trumpa łamie Konstytucję Stanów Zjednoczonych i takie zmiany wymagają wcześniejszego procedowania przez Kongres USA. Wątek ten jest istotny również dla Polski, gdyż jeśli prezydent USA wymusi zmiany na platformach społecznościowych, to one mogą zmienić swoje regulaminy na całym świecie.
Dziś wytłumaczymy, jak decyzja wpłynie na sytuację w Polsce. Przeczytacie o tym tutaj.