Trump zablokował przejęcie Qualcomma z obawy o bezpieczeństwo narodowe USA
To miało być największe przejęcie w historii branży IT. W październiku zeszłego roku po raz pierwszy potwierdzono, że Broadcom zamierza przejąć Qualcomma. Producent Snapdragonów i trzeci największy producent procesorów w ogóle, miał zostać przejęty za 70 dolarów za akcję (60 dolarów i 10 dolarów w akcjach Broadcomu), czyli za ponad 7 dolarów więcej niż ich ówczesna wycena na NASDAQ. Daje to ogółem 130 mld dolarów. Do przejęcia jednak nie dojdzie.
Od czasu pierwszej odrzuconej przez inwestorów oferty, sporo się w tej sprawie wydarzyło, a kolejne nieoficjalne doniesienia z negocjacji jasno dawały do zrozumienia, że bynajmniej nie mamy tu do czynienia z przyjacielską fuzją, lecz z wrogim przejęciem. Ostateczna oferta singapurskiego Broadcoma opiewała na 117 mld dolarów, co nadal stanowi najwyższą transakcję w branży IT. A raczej stanowiłoby, gdyby nie wydane w nocy rozporządzenie wykonawcze Donalda Trumpa.
Każdorazowo przy tego typu transakcjach finalną zgodę wydają organy państwowe, zazwyczaj komisje ds. handlu zagranicznego. To właśnie na wniosek tego organu Prezydent Stanów Zjednoczonych zablokował przejęcie Qualcomma. Najbardziej interesujące jest jednak uzasadnienie tej decyzji. Do przejęcia nie dojdzie, gdyż w ocenie gabinetu Donalda Trumpa, stanowiłoby ono zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych:
Krytyka osłabienia pozycji USA w handlu zagranicznym na rzecz państw dalekowschodnich była jedną z najskuteczniejszych dźwigni Trumpa w kampanii wyborczej. Teraz ma to odbicie także w branży IT. Oskarżenia o szpiegostwo wysunięto wobec Kaspersky'ego, następnie z tych samych powodów zablokowano amerykańską ekspansję Huaweia. Amerykanom gra się na nosie także w segmencie łączności, gdzie pozycja Broadcoma od lat jest niezachwiana. Odpowiedzią na techniczną hegemonię Chin w zakresie wdrażania 5G miała być proponowana przez Trumpa nacjonalizacja sieci 5G.
Roma locuta, causa finita. Przynajmniej przy zachowaniu aktualnej struktury korporacji o przejęciu nie może być mowy. Wciąż jednak główna siedziba Broadcomu mieści się w Kalifornii, niewykluczone, że producent półprzewodników rozważać będzie powrót pod amerykańską jurysdykcję. Istnieje także jeszcze jedna opcja – w zeszłym tygodniu Wall Street Journal opublikował niepotwierdzone dotąd doniesienia o możliwym przejęciu Broadcoma przez Intela, co stanowiłoby nowe rozdanie.