Ubuntu 17.10 z GNOME Shell już jest. Rewolucja, na jaką czekaliśmy?
Nowe wydanie Ubuntu jest już dostępne. Nie ma się co spierać, że jest to wersja od co najmniej kilkudziesięciu miesięcy najważniejsza, przede wszystkim za sprawą powrotu do pełnego środowiska GNOME Shell 64-bitowe Ubuntu 17.10 Artful Aardvark (mrównik afrykański, Orycteropus afer) obrazy można już znaleźć na serwerach Canonicala.
19.10.2017 | aktual.: 20.10.2017 11:29
Instalator nie został zmodyfikowany w stosunku do poprzedniej wersji. Po udanej instalacji i restarcie, oczom użytkownika ukaże się nowy menedżer sesji – LightDM został zastąpiony przez GDM, czyli GNOME Display Managera. Prezentuje się on czytelnie, mamy dostęp do zarządzania ustawieniami sieci, dźwięku i ułatwień dostępu. Najważniejsze jednak, że możemy wybrać jedną z dostępnych sesji: na serwerze wyświetlania Wayland lub Xorg, z czego domyślna jest pierwsza.
GNOME Shell w Ubuntu 17.10
GNOME Shell 3.26 na Ubuntu to środowisko graficzne, któremu przyświeca nadrzędny cel w postaci zapewnienia miękkiego lądowania dla użytkowników Unity. Stąd niewiele różniący się pod względem oferowanych możliwości dock.
Dock
Użytkownicy Unity będą musieli się przyzwyczaić, że menu aplikacji będzie odtąd wywoływane kliknięciem przycisku umiejscowionego w lewym dolnym rogu, nie zaś w górnym. Po kliknięciu docka prawym przyciskiem, nie zobaczymy żadnego menu – to pojawi się dopiero po kliknięciu na ikonę aplikacji i pozwoli na wywołanie zaprojektowanej przez autora programu funkcji – np. otwarcie nowego okna w Firefoksie czy zmiana odtwarzanego utworu w Rythmboksie.
Do ustawień docka dotrzeć można wyłącznie w głównym panelu konfiguracyjnym nowego Ubuntu. Tam możemy zdecydować, czy ma on być automatycznie ukrywany, określić wielkość ikon oraz – co zapewne ucieszy wielu – zdecydować, czy dock ma być wyświetlany na lewej, dolnej czy prawej krawędzi ekranu.
Menu główne
Menu główne, dzięki któremu można uruchamiać programy i pliki początkowo dostarcza jedynie podgląd zainstalowanych aplikacji oraz wyszukiwarkę. U dołu widoczne są przyciski pozwalające na przełączanie się pomiędzy widokami najczęściej używanych i wszystkich programów. Wyświetlany jest tu także dock.
Sytuacja zmienia się po uruchomieniu dowolnych programów – wówczas menu wita podglądem ich okien,a po prawej pojawia się menedżer wirtualnych pulpitów. Warto zauważyć, że wyszukiwarka w menu głównym pozwala nie tylko na przeszukiwanie zasobów lokalnych (oprócz wspomnianych, możemy tu jeszcze znajdować między innymi wydarzenia z kalendarza), ale także sklepu z aplikacjami. Przydatne i dobrze wykonane.
Ustawienia
Domyślne menu konfiguracyjne także jest całkowicie nowe (zaprojektował je autor menu w Ubuntu Budgie) i może swoim układem przywodzić na myśl ustawienia przeglądarki internetowej. Po lewej stronie wyświetlana jest lista kategorii, po prawej jej zawartość, dostępna jest oczywiście także wyszukiwarka ustawień. Jak można się było spodziewać po GNOME Shell, trudno mówić o dużych możliwościach – jest to wszak środowisko rozwijane przez ludzi, którzy arbitralnie decydują o tym, co dla użytkowników najlepsze.
A to kończy się skrajnym okrojeniem możliwości użytkownika, przynajmniej w trybie graficznym i z wykorzystaniem domyślnie zainstalowanych pakietów. Tylko dwie z kategorii mają własne podkategorie – Urządzenia, które pozwalają zarządzać urządzeniami wejścia, ekranem, drukarkami, zachowaniem po podłączeniu pamięci przenośnych i profilami kolorów, oraz informacje, gdzie dodawać można użytkowników, definiować domyślne programy czy ustawić datę i czas.
Domyślne aplikacje
Pod względem domyślnych pakietów zmieniło się niewiele. Domyślną przeglądarką jest oczywiście Firefox w wersji 56, dostępny jest pakiet biurowy Libre Office 5.4.1.2, znajdziemy znane z poprzednich wersji programy użytkowe, jak Rythmbox, Transmission czy Shotwell. Choć trwała na ten temat debata, domyślnym programem pocztowym pozostaje Thunderbird w wersji 52.4. Mamy za to tylko jeden terminal – GNOME Terminal.
Na uwagę zasługuje przebudowany menedżer plików, wobec którego trudno mieć większe zarzuty. Umożliwia on oczywiście przeglądanie zawartości pamięci w kartach, posiada dość szybką wyszukiwarkę, pozwala na dodawanie kolejnych kategorii ustalania kolejności w widoku listy. Co ciekawe, zmiana wielkości ikon w menedżerze skutkuje także zmianą wielkości ikon na pulpicie. Przypominamy, że migracja na GNOME Shell poskutkowała także przeniesieniem przycisków okien na prawą stronę.
Ok, co poza GNOME?
Nie samym środowiskiem żyje człowiek, a niewykluczone, że wielu użytkowników właśnie ze względu na decyzję Canonical wybierze Kubuntu czy Ubuntu MATE. Tam będą także mieli dostęp do innych nowości, jakie trafiły do popularnej dystrybucji już bez związku z powrotem do GNOME Shell.
Linux 4.13
Jądro zaktualizowane zostało do wydanej na początku września wersji 4.13. Na tle zaprezentowanych wówczas licznych nowości wybija się przede wszystkim wsparcie w samym jądrze protokołu TLS bazującego na szyfrowaniu asymetrycznym oraz certyfikatach w standardzie X.509. W porównaniu do poprzedniego protokołu SSL, TLS oferuje zwiększenie przepustowości i redukcję opóźnień.
Ponadto w wersji 4.13 dla systemu plików ext4 zwiększono maksymalną liczbę plików w jednym folderze do 2 mld. Po majowych atakach ransomware domyślną wersją protokołu Server Message Block jest SMBv3. Dodano także obsługę nowych sterowników graficznych i dźwiękowych oraz liczne poprawki bezpieczeństwa.
Wayland
Domyślnym serwerem wyświetlania jest Wayland, choć sesję na X można wciąż wybrać w menedżerze logowania. Ponadto możliwe jest także korzystanie ze sesji gościnnej X w samym Waylandzie. Dzięki połączeniu w jedno menedżera i system okien, mamy w końcu cieszyć się zlikwidowaniem wąskiego gardła, jakim była architektura rozdzielająca te dwie aplikacje. Pytanie tylko, czy będzie tę moc na co wykorzystać, bo przyjemnego grania nawet na XWaylandzie nie ma na razie co oczekiwać, szczególnie z grafiką NVIDII.
Obsługa drukarek bez sterowników
Ubuntu od kwietnia obsługuje drukarki, które nie wymagają sterowników pisanych na potrzeby konkretnych modeli. Teraz to już nie tylko drukarki obsługujące IPP Everywhere i Apple AirPrint, ale także Wi-Fi Direct i Mopria. Oznacza to, że na wszystkich kompatybilnych modelach drukarek będziemy mogli odtąd drukować przewodowo i bezprzewodowo bez konieczności instalowania dodatkowego oprogramowania.
Sieć
Udogodnienia przygotowano dla użytkowników, którzy korzystają często z publicznych Wi-Fi. Ubuntu odtąd bez problemów ma sobie radzić z wyświetlaniem stron, których obejrzenie jest wymagane do połączenia z Internetem. Wykryje je sam NetworkManager i wyświetli witrynę, na której zwykle trzeba obejrzeć reklamę czy zaakceptować regulamin świadczenia usługi.
Pakiet ifupdown został zastąpiony przez netplan, który obsługuje konfiguracje sieci przechowywane w formie plików YAML. W przypadku pulpitowego Ubuntu będzie mieć to niewielkie znaczenie, gdyż zarządzanie konfiguracją sieci odbywa się poprzez ten sam NetworkManager, niemniej administratorzy serwerów Ubuntu, choć tylko na nowych instalacjach, muszą odtąd korzystać z konfiguratora systemd-networkd.
Warto było?
Wielu pisze dziś, że Ubuntu 17.10 to najciekawsze i najbardziej obfitujące w nowości wydanie od lat. Pozwólmy jednak sobie na moment potraktować migrację na GNOME Shell po prostu jako jedną pozycję na liście zmian, wraz ze wszystkimi rezultatami zmiany domyślnego środowiska. A można sobie na to pozwolić, Canonical zrobił wszystko, aby GNOME upodobnić do Unity.
Taka optyka prezentuje całkowicie inną perspektywę – Ubuntu 17.10 nie wyróżnia się pod względem liczby ważnych nowości od wydań wydanych w ciągu ostatnich lat. Zapewne dla wielu kwestia środowiska graficznego jest kluczowa, ale przecież od zawsze każdy mógł w tej kwestii decydować sam. Największa zmiana w Ubuntu 17.10 jest zatem podyktowana nie tyle rozwojem samej dystrybucji, co nierentownością rozwijania Unity, więc decyzją biznesową.