WICT: Kto ma zarządzać Internetem?
Jedną z kwestii poruszanych podczas trwającego właśnie szczytu Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego w Dubaju jest kwestia podziału władzy nad Internetem. Obecnie ogromną rolę odgrywają niezależne organizacje, jak Internetowa Korporacja ds. Nadawania Nazw i Numerów (ICANN), która powstała w 2004 roku w Kalifornii, Internet Engineering Task Force, regionalne rejestry, Internet Assigned Numbers Authority, Internet Society, Internet Governance Forum, Internet Architecture Board, a także rządy niektórych państw. Przy okazji dyskusji o przystosowaniu Międzynarodowych Regulacji Telekomunikacyjnych do dzisiejszych realiów i ujęcia w nich Internetu, pojawiły się również propozycje zmiany sposobu zarządzania globalną siecią — na przykład oddania władzy całkowicie w ręce państw obradujących.
10.12.2012 14:59
Propozycja Rosji obejmuje równie prawa do zarządzania Internetem dla każdego ze 193 obradujących państw, w tym także specyfikacją techniczną. Ze szkicu dokumentu, który trafił na WCITLeaks (PDF) wiadomo, że propozycję popierają także Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska, Algieria, Sudan i Egipt, choć ten ostatni odciął się od propozycji. Sekcja mówiąca o Internecie zawiera zapisy o podziale odpowiedzialności za zarządzanie Internetem pomiędzy rządy, sektor prywatny i podmioty publiczne, przy czym każdy kraj miałby mieć takie same uprawnienia w kwestii przydzielania numerów, nazw, adresów i zasobów.
Po drugiej stronie barykady są Stany Zjednoczone, które z powodu takiej, a nie innej historii Internetu, mają obecnie największy udział w zarządzaniu wymienionymi wyżej aspektami sieci. Departament Handlu decyduje o tym, kto kieruje IANA, czasowo nadzór nad Siecią został przekazany w ręce ICANN. Ta organizacja zarejestrowana jest w Kalifornii, więc również w oczach świata amerykańska. Zresztą, pierwsze zawarcie umowy z ICANN budziło sprzeciw obserwatorów. Podejmowanie decyzji odbywa się zdaniem wielu w sposób zbyt zamknięty, pod znakiem zapytania stawiano również kwalifikacje osób zasiadających w radzie i neutralność organizacji.
Reprezentanci Stanów Zjednoczonych chcą, aby regulacje obejmowały jak najmniejszą część Internetu, gdyż ich zdaniem umożliwiają one cenzurę. Ponadto, ich zdaniem, przekazanie jak największej władzy w ręce wielu niezależnych organizacji i ekspertów pozwoli na szybkie podejmowanie decyzji w sprawie rozwoju Sieci, zaś powierzenie rozwoju technologicznych podwalin Internetu urzędnikom to zagrożenie dla jego zdrowia. Ten pogląd popierają kraje europejskie, Ameryki Łacińskiej, Azji Wschodniej, Oceanii oraz Australia.
Międzynarodowy Związek telekomunikacyjny przez najbliższe dni będzie starał się zdecydować, czy powierzy odpowiedzialność za rozwój Internetu w ręce jednej organizacji. Nie ma mechanizmu, który ukarze państwa za niestosowanie się do nowych regulacji, ale decyzje podjęte przez ITU zostaną włączone do prawa międzynarodowego.