Wacom Bamboo Fun — większy i więcej
Wacom pod koniec września odświeżył konsumencką linię tabletów piórkowych Bamboo. Zaraz po premierze testowałam model Bamboo Pen & Touch, a teraz przyszła pora na coś większego kalibru. Modele bardzo łatwo odróżnić po kolorach — najnowsza edycja tabletu Bamboo Fun jest jednak najbardziej stonowana. Srebrno-czarna obudowa przypomina Wacom Bamboo Special Edition poprzedniej generacji.
27.12.2011 | aktual.: 30.12.2011 14:49
Nowy Bamboo Fun jest bardzo dobrze wykonany, odpowiednio ciężki (aż 642 g) i wyposażony w bardzo dobrej jakości antypoślizgowe nóżki. Podobnie jak w poprzedniej linii, tu również znalazły się cztery fizyczne przyciski funkcyjne, tym razem o bardzo ciekawej powierzchni, która przypomina pognieciony papier. Materiał jest miły w dotyku i nie miałam problemów z rozpoznaniem przycisków po ciemku. Obszar czuły na dotyk i nacisk piórka jest w tej linii tabletów oznaczony jedynie delikatnymi kreskami na rogach. W modelu Bamboo Pen & Touch w większości sytuacji oznaczeń nie było widać, ale tu inna kolorystyka działa na plus. Między dwoma środkowymi przyciskami fizycznymi, jak zwykle znajduje się dioda sygnalizująca tryb pracy tabletu. W stanie bezczynności i podczas pracy w trybie dotykowym świeci na niebiesko, zbliżenie piórka na mniej niż 17 mm od powierzchni tabletu sygnalizowane jest światłem białym. Urządzenie jest spore (352 x 209 mm) i zaskakująco grube (11 mm), choć przy tych proporcjach grubość „niknie w oczach”. Powierzchnia robocza to, podobnie jak w poprzednich modelach rozmiaru M, obszar zbliżony do kartki A5.
Po raz kolejny stwierdzam że Wacom przyłożył się do tej linii produktów. Co bardzo mnie cieszy, odrzucona została koncepcja stałego kabla USB. Jego miejsce zajęło gniazdo USB typu Micro-B, które znajdziemy teraz również w większości telefonów, tabletów, aparatów i innych gadżetów. Dzięki temu w podróż wystarczy zabrać jeden kabel, którym podłączymy wszystkie urządzenia. Ma to również praktyczne zastosowanie niezwiązane z transportem urządzenia: do tabletu za około 165 złotych możemy dokupić zestaw łączności bezprzewodowej złożony z baterii, nadajnika i odbiornika. W obecności bezprzewodowego modułu kabel jest zupełnie zbędny, jeśli akurat nie ma potrzeby ładowania baterii.
Na odbiorniku znajduje się dioda sygnalizująca pracę oraz wyłącznik. Baterię i nadajnik umieszczamy pod pokrywą od spodu tabletu, odbiornik w gnieździe USB komputera… i gotowe. Czas pracy tabletu na baterii nie jest imponujący — wytrzyma maksymalnie kilkanaście godzin, nieco krócej, niż jego niedotykowe rodzeństwo. Ale bateria jest ładowana kiedy tablet podłączamy za pomocą kabla, a jej stan możemy podejrzeć w oknie programu konfiguracyjnego, więc raczej nie ma ryzyka, że się znienacka wyczerpie. Można tam również ustawić czas, po którym tablet zostanie uśpiony (tryb energooszczędny) i oczywiście skonfigurować tryb pracy i parametry piórka, gesty dotykowe i funkcje przycisków. Niestety ten mały zestaw kosztuje tyle, co połowa drugiego tabletu. Za tę cenę spodziewałabym się porządnego modułu Bluetooth, a otrzymałam radiowy zestaw nadajnik + odbiornik. Szczęśliwie jest to na tyle dobrej jakości zestaw, że nie widać różnicy między pracą z wykorzystaniem zestawu bezprzewodowego, a korzystaniem z tabletu podłączonego kablem. Do tabletu nie dołączono etui, ale odbiornik można schować w gumowanej kieszonce obok nadajnika, a piórko w tym modelu, podobnie jak testowanym wcześniej mniejszym Pen & Touch, bardzo dobrze trzyma się w materiałowym uszku.
Praca z bezbateryjnym piórkiem jest bardzo przyjemna. Piórko jest lekkie i bardzo dobrze leży w dłoni, i w tej generacji urządzeń jest wyjątkowo dobrze wykonane. Materiał nieco przypomina gumę, przez co piórko doskonale się trzyma nawet jeśli dłonie trochę się spocą. Na piórku znajdują się dwa przyciski, które w tej generacji Bamboo znajdują się jak na mój gust nieco za wysoko. 1024 stopnie nacisku i wysoka rozdzielczość an takiej powierzchni operacyjnej sprawiają, że z monitorem o rozdzielczości większej niż HD urządzenie jest bardzo precyzyjne, a jako touchpad można go używać nawet na większych pulpitach. Jedyne, co mi przeszkadza, to tradycyjnie końcówka stanowiąca odpowiednik gumki, która radośnie postukuje przy energicznych ruchach piórkiem i popiskuje przy „gumkowaniu”.
Widać również, że od poprzedniej generacji Bamboo Wacom dopracował mechanizm pracy z gestami wielodotykowymi. Jedynym problemem, jaki napotkałam, znów była interpretacja gestu przewijania (przeciągnięcie dwoma palcami w dół lub w górę) jako obracania. Poprzednia generacja Bamboo negatywnie nastawiła mnie do sterowania komputerem za pomocą wielodotyku na tablecie, ale tu widać wyraźną poprawę jakości wrażeń. Choć liczę na to, że będzie jeszcze lepiej. Okno konfiguracji tabletu wygląda tak samo, jak testowanego wcześniej modelu Pen & Fun, więc po opis i zrzuty ekranu odsyłam do starszej recenzji.
I tym razem produkt firmy Wacom mnie nie zawiódł. Tablet doskonale spełnia swoje zadanie, a jego rozmiar daje komfort rysownikom, którzy potrzebują „się rozmachnąć”. Jednak podstawową zaletą tego modelu tabletu jest bogata kolekcja oprogramowania, którą otrzymujemy z urządzeniem. Bamboo Fun M sprzedawany jest wraz z programami Photoshop Elements 9, Corel Painter Essentials 4 i ArtRage 3. Jeśli weźmiemy pod uwagę cenę oprogramowania, jest to prawdopodobnie najlepsza opcja na rynku.