Aktualizacje Windowsa zaliczają kolejną klęskę. Czy są robione na kolanie?
Początek sierpnia miał być w wykonaniu Microsoftu bardzo udany. To właśnie w tym miesiącu zadebiutowały tzw. „wtorkowe aktualizacje”, czyli zmiana w sposobie dostarczania nowych funkcji do systemu i jego składników. Firma zamiast przygotowywać duże paczki aktualizacyjne co jakiś czas, postanowiła stopniowo wprowadzać nowe funkcje poprzez mniejsze aktualizacje. Niestety, po raz kolejny ich instalacja może zakończyć się fiaskiem i doprowadzić użytkowników do białej gorączki.
Na stronach wsparcia technicznego Microsoftu można znaleźć ogromną ilość wypowiedzi krytycznie oceniających ostatnie aktualizacje. Co gorsza dla samego producenta, dotyczą one wielu systemów. Obecnie znane są trzy główne problemy. Pierwszy dotyczy braku możliwości zmiany używanych czcionek zainstalowanych w lokalizacji innej niż ich domyślny katalog systemowy. Taka próba skończy się komunikatem, już plik znajduje się w użyciu. Inny problem to niepoprawne renderowanie czcionek w systemie Windows 8.1 i Windows Server 2012 R2. Ostatni dotyczy wyświetlania niebieskiego ekranu śmierci (BSOD) na różnych wersjach Windowsa z błędem o kodzie 0x50 Stop.
Firma już wycofała poprawkę o oznaczeniu KB2982791, bo to właśnie ona odpowiada za te problemy. Na swoich stronach Microsoft informuje, jak można ograniczyć ryzyko występowania trudności: można skorzystać z trybu awaryjnego i użyć funkcji naprawy systemu, następnie usunąć specjalny plik związany z pamięcią podręczną czcionek, później wyeksportować odpowiedni klucz z rejestru, usunąć go, ponownie usunąć wspomniany plik, odinstalować kilka aktualizacji… Słowem… pokazać użytkownikowi, co to znaczy przechodzenie przez prawdziwy koszmar – mniejsze są opisy rozwiązywania niejednego skomplikowanego problemu związanego z Linuksem.
Oczywiście problem ten nie dotknął każdego. Wiele z komputerów posiada zainstalowane aktualizacje i działają one w pełni prawidłowo. Ilość zgłoszeń zmusza jednak do refleksji: ponownie coś poszło nie tak, jak pójść powinno. W zamierzeniach wtorkowe aktualizacje miały być nie tylko szybszym dostarczaniem nowych funkcji, ale również rozwiązaniem problemów związanych z instalowaniem dużych paczek aktualizacyjnych – w ich wypadkach ryzyko uszkodzenia systemu było znacznie większe, wydawało się więc, że wprowadzenie mniejszych poprawek problem wyeliminuje. Niestety, jak widać, firma nie była w stanie poradzić sobie nawet przy znacznie mniejszej skali.
Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, a użytkownicy korzystający z Windows 8 wiedzą, że pech nie omija tej firmy: problemy pojawiały się przy aktualizacji do Windows 8.1, później użytkownicy nie mogli zainstalować dodatku Update 1 tym samym blokując sobie otrzymywanie kolejnych łatek. To jednak nie koniec, boi historia tego typu problemów jest dłuższa: całe lata proces svchost powodował ogromne obciążenie procesora podczas wgrywania aktualizacji, inna z aktualizacji rozłożyła na łopatki Hyper-V, jeszcze inny przypadek uniemożliwiał korzystanie z niektórego oprogramowania firm trzecich. Mało? Można by wymieniać dalej, niemniej chyba nie wypada aż tak bardzo kopać leżącego.
Co dalej? Już w drugi tydzień września czeka nas kolejna porcja aktualizacji i nowości od Microsoftu. Czy i tym razem, dla niektórych użytkowników będzie to niemiła wiadomość, a prawdziwa katastrofa? Na ocenę musimy poczekać, miejmy nadzieję, że firma z Redmond w końcu rozwiąże problemy związane z aktualizacjami doprowadzającymi system do stanu agonii i niejednokrotnie działającymi jeszcze gorzej, niż infekcje przez szkodliwe oprogramowanie.