AMP, PWA i Instant Apps, czyli zmierzch natywnych aplikacji mobilnych
Google Play i sklepy z oprogramowaniem mobilnym, będące we władaniu producenta systemu, trudno nazwać optymalnym modelem dystrybucji oprogramowania. O dostępności oprogramowania decyduje geoblokowanie, a korzystanie z Google Play czy App Store wcale nie gwarantuje, że pobrana aplikacja nie będzie przesyłać danych na zewnętrzne serwery, lub nie posłuży atakującym do kradzieży danych.
Sklep to zło, nie ma złudzeń
Użytkownicy są także zmęczeni natywnym androidowym oprogramowaniem mobilnym. Producenci aplikacji, bez których użytkownicy nie wyobrażają sobie dziś korzystania ze smartfonu, zdają sobie doskonalę sprawę z zajmowanej pozycji i nie liczą się szczególnie z koniecznością optymalizacji. Sztandarowym przykładem jest tu oczywiście Facebook, ale kolejne można mnożyć bez końca.
Śledzący wiadomości z ostatnich miesięcy zdają już sobie sprawę, że branża zauważa te problemy. Dobitnym przykładem jest tutaj Android Go, który ma sprawnie działać na urządzeniach z 1 GB RAM-u i oferować dostęp do kolekcji zoptymalizowanych aplikacji. To jednak nie koniec. Gdy jedni, jak Microsoft, wydają warianty swoich systemów operacyjnych, w których dystrybucja oprogramowania została ograniczona do sklepu, inni szukają alternatywy.
AMP i strony mobilne
Ta jest jedna, jedna, ale w trzech odsłonach. Wiele wskazuje na to, że coraz częściej korzystanie z urządzeń mobilnych będzie przypominało korzystanie z komputera – chodzi o przeniesienie lwiej części działań do przeglądarki. Jeżeli chodzi o same strony internetowe, sytuacja jest jasna: Google, Facebook i Apple chcą, by ich przyszłością były lekkie strony mobilne, czego dowodem jest integracja facebookowego Instant Articles ze standardami Google i Apple.
AMP służą jednak na ogół w prezentowaniu treści bardziej statycznych i pasywnych niż w przypadku oprogramowania natywnego. Mobilne strony internetowe, które nie zostały zaprojektowane zgodne z wytycznymi AMP, mogą mieć inne zastosowanie, bardziej zaawansowane. Proponuję mały test: czy zaprezentowany wyżej Songwhip to strona internetowa przypięta do pulpitu czy też aplikacja zainstalowana za pośrednictwem Google Play?
Progressive Web Apps
A to nie koniec możliwości. Mamy jeszcze Progressive Web Apps, wykorzystujące pliki webAPK. Po przejściu na udostępniającą je stronę, użytkownik zostanie zapytany o zgodę na instalację. Wówczas uruchamiana z poziomu ikony na pulpicie aplikacja przeglądarkowa (oczywiście bez interfejsu przeglądarki) będzie nawet widoczna na liście zainstalowanego oprogramowania w ustawieniach Androida. Warto zwrócić uwagę, że obsługę webAPK zapowiedział Microsoft w pulpitowym Edge'u. Proponuję zatem kolejny test: na którym z poniższych zrzutów widać standardową aplikację Twittera, a na którym PWA?
Instant Apps
Jest i trzecia droga, choć tutaj marginalizacja Google Play jest tylko częściowa. Mowa o Instant Apps, które zakładają, że APK będą modularne, a użytkownik będzie mógł pobrać tylko ten moduł, który będzie potrzebny w danym scenariuszu. Ten mógłby być wywoływany na przykład przez kod QR. W zamkniętych testach Instant Apps były także widoczne i oznaczone w wynikach Google, co znów przywodzi skojarzenia z AMP i zachęca do uzasadnionych porównań: podobnie jak w przypadku AMP przejrzeć można pojedynczą podstronę, tak dzięki IA można korzystać z pojedynczej funkcji.
Spadek znaczenia Google Play brzmi jak odległa przyszłość, futurologia i gdybanie? Niesłusznie. Zmiany zachodzą od dłuższego czasu, co odnotowuje Hugh Durkin z Intercomu. Podaje on przykład firmy odzieżowej Patagonia, która porzuciła swoją aplikację na iOS-a, zapraszając do używania opartej na kafelkowym interfejsie strony internetowej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by skrót do niej pojawił się na iOS-owej siatce aplikacji.
Kolejny przykład stanowi Twitter, który w kwietniu zaprezentował Twittera Lite. Z początku wiele serwisów wzięło nowość za nowy lżejszy wariant strony mobilnej, co okazało się bardzo powierzchowną analizą. Twitter Lite to bowiem nic innego jak rzeczone PWA, po raz pierwszy udostępnione przez tak duży serwis. A to pokazuje dobrze, jak przeglądarki nieśpiesznie zmniejszają liczbę wykorzystywanych na co dzień aplikacji natywnych: po cichu, bez wielkich premier, a czasem i bez wiedzy użytkownika.